piątek, 19 grudnia 2014

Zawiadomienie

Zbliżają się święta.. niestety nie mogę się wyrobić.. i nie dam rady napisać coś sensownego.. więc na razie wstrzymuję się z pisaniem.. przepraszam was.. ale mam nadzieję, że poczekacie.. pozdrawiam i szczęśliwego nowego roku.. :) i wspaniałych prezentów pod choinkę :***

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 44

Kolejne dni mijały jako tako.. Nic mi się nie chciało... cały czas samopoczucie takie same.. Na zajęcia chodziłam, ale byłam tylko duchem.. Nic z nich nie wynosiłam.. Marzyłam tylko o jednym.. żeby znaleźć się już w domu i rzucić się na kanapę. Gdy wróciłam do domu Oli jeszcze nie było.. więc postanowiłam, że tym razem ja coś upichcę.. Musiałam się ruszyć z pokoju.. 

-Cześć, a co ta ładnie pachnie..?- zapytała wchodząc do domu..
-A postanowiłam, że ja dzisiaj coś ugotuję 
-A jak tam twoje samopoczucie..?
-Oj.. nic nie mów... ale nie będę się rozczulać...smacznego.. 

Cały wieczór miną bardzo fajnie.. oglądałyśmy wszystko co popadnie.. Korzystając z okazji  postanowiłam podpytać co i jak.. co się stało, że nie rozmawiają z Andrzejem.. Oczywiście tak jak myślałam.. Niczego się nie dowiedziałam... no cóż będzie chciała to mi powie... nie będę się narzucać. Kolejne dni mijały a ja nadal czułam się fatalnie.. Dowiedziałam się, że Ola zapisał mnie do lekarza...

***

-Co ja zrobię.. nie dam rady.. - zaczęłam płakać
-Hej spokojnie... przecież to nie koniec świata.. pomogę ci.. wszystko będzie dobrze..
-Nie będzie.. wszystko mi się zawaliło.. 
-Nie mazgaj się.. spokojnie... nie wolno ci się denerwować.. 

***
tydzień później..

-Zamierzasz mu powiedzieć..- zapytała Ola szukając coś w szafkach 
-Nie wiem- schowałam twarz w dłoniach-.. nie wiem czy ja w ogóle mu powiem..
-Ty co ty chcesz sama sobie z tym poradzić.. powinien wiedzieć
-Ale ja się boje.. nie.. ja.. nie wiem... 
-Nie przesadzaj.. ja cię rozumiem, ale powinnaś 
-Wiem.. nie rozmawiajmy o tym.. nalejesz mi soku..?

**********************************************************************************
Dzisiaj krótki ale jest ;) jak mija wam piąteczek..? Już niedługo święta... nie możecie się doczekać tak jak ja..? ;) pozdrawiam i do jutra... ;)

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 43

 Rano obudził mnie harmider z kuchni... Niechętnie wstałam i wyszłam z pokoju sprawdzić co się dzieję..

-Hej.. ty już na nogach..?
-Jak widać, nie mogłam zasnąć i wstałam.. sory, że cię obudziłam.. ale szklanka mi wypadła.. 
-Daj spokój i tak nie spałam jakoś mocno.. a co ty tu tak pichcisz.?
-Szczerze to nie wiem.. coś ze wszystkiego.. głodna jestem- oparła się blat...- odgłos mojego telefonu sygnalizował, że dostałam SMS-a. 
-Kto cię tak kocha, że dostajesz wiadomości o 8:00.. chyba wiem..
-Nieee... on jeszcze pewnie śpi.. 
-A więc kto to..?- Wyjaśniłam Oli co i jak..? była zszokowana moją opowieścią..-.. a wiesz gdzie to jest..?
-Tak mi się zdaje.. może w końcu dowiem się wszystkiego.. 
-To wiesz co..wybiorę się z tobą.. muszę załatwić parę rzeczy
-Olu.. co się stało.. może jakoś ci pomogę.. 
-Nie.. poradzę sobie.. to co- klasnęła w dłonie-.. zbieramy się!- krzyknęła i skierowała się do łazienki.. Zanim wyszła, zdążyłam sobie zrobić śniadanie i wypić kawę..

Postanowiłyśmy wyjść wcześniej i pojechać do galerii pospacerować po sklepach, a nóż coś się znajdzie.. I oczywiście znalazło się.. kupiłam co trzeba. Godzina spotkania zbliżała się nieubłaganie i musiałam podążać na umówione miejsce.. Na szczęście nie było daleko, więc wsiadłam w samochód i ruszyłam. Oczywiście ja na złość okropne korki. 

-Przepraszam za spóźnienie.. musiałam postać w korkach- usiadłam przy stoliku 
-Nic nie szkodzi.. jak się pani czuje..?
-Cały czas mówię do pana.. pan.. moje imię pan zna, ale ja nie wiem jak pan ma na imię.. 
-Tak.. przepraszam, nie przedstawiłem się... Stefan- podał mi rękę 
-Miło mi..
-Więc co chcesz wiedzieć..
-Wszystko.. co się stało, że..
-Wiesz wszystko co powinnaś, ale.. Agnieszka wyjechała na szkolenie do Warszawy.. po tym szkoleniu wracała w nocy do domu.. nie wyrobiła na zakręcie i........ bum!- przełkną ślinę 
-Współczuję i to bardzo..
-Najgorsze jest to, że po sekcji okazało się, że była ... była pijana 

Rozmawialiśmy jeszcze dość długo, ale pan Stefan musiał zbierać się do pracy.. pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Gdy wróciłam do domu Oli jeszcze nie było.. Poszłam się przejść. Chodziłam po parku.. myślałam o Agnieszce.. Współczuję jej ojcu, ale ona też powinna trochę pomyśleć.. Jak można prowadzić samochód pod wpływem alkoholu.. 

3 tygodnie później.. 

- Czego.. nie śpisz jest wpół do szóstej.. co jest- z pokoju wyszła zaspana Ola
-Przepraszam.- siadłam na krześle..- chyba się czymś zatrułam.. okropnie mi nie dobrze.
-Czekaj.. jadłyśmy to samo.. 
-Widać, że nie mogę tego jeść.. jak ty gotowałaś..
-Ej... nie pozwalaj sobie
-Przepraszam..
-Dam ci wody..- skierowała się do kuchni..
-Dzięki.. a ty idź spać.. ja i tak nie zasnę już.. 
-Na pewno..?
-Tak.. leć.. posiedzę sobie w pokoju.. może mi przejdzie 
-Dobra.. jak coś to się drzyj.. będę ratować..
-Jasne.. - zaśmiałam się- Branoc 
-Pa..

Przesiedziałam w pokoju.. cały czas mnie mdliło.. ale trzeba było wytrzymać.. Musiałam zbierać się do szkoły.. matko.. zawale ten rok jak nic.. tyle nieobecności, że nie wiem.. Zbierałam się do szkoły.. ale Ola mi to uniemożliwiła.. więc musiałam zostać i leżeć w łóżku.. Tak zrzędziła, że Ola wymigała się i wyszła mówiąc, że musi coś załatwić.. ale nie mogą dać mi chwili spokoju bo po tym jak Ola wyszła od razu rozległ się dzwonek do drzwi..

-Kogo tam niesie do jasne...- wstałam i skierowałam się do drzwi-.. 
-Cześć... matko wyglądasz okropnie
-Dzięki.. dziewczyna lubi to słyszeć...- zaprosiłam go do środka 
-Ale ja wcale nie..
-Nie szkodzi- przerwałam mu- wiem, że wyglądam okropnie 
-Co ci się stało..
-Chyba się zatrułam.. 
-Może czegoś potrzebujesz
-Nie.. wszystko mam... Przyszedłeś w jakimś celu.. czy...?
-Tak.. Andrzej prosił mnie.. żebym dał to Oli.. nie wiem o co chodzi i nie chciałem pytać... 
-To już wiem co ona tak załatwia..- zaśmiałam się-.. wiesz coś więcej..?
-Niestety nie.. Andrzej nic nie chce mówić...
-Tak samo jak Ola.. niech uzgodnią sobie to między sobą.. ja nie mam zamiaru się wtrącać.. 

Kolejne dni mijały tak samo.. Też czułam się okropnie.. ale dało się przeżyć. Musiałam wrócić na studia.. bo zaraz mnie wyrzucą...

**********************************************************************************
I jest kolejny pozdrawiam :***

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 42

Spędziliśmy cały weekend sami poza miastem w drewniany domku na jakimś osiedlu wypoczynkowym.. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę... Chociaż było naprawdę super bo mogliśmy sobie wszystko na spokojnie wyjaśnić i odpocząć, cały czas myślałam o tym mężczyźnie. Zamurowały mnie jego słowa.. Siedziałam w kuchni i oglądałam zdjęcie Agnieszki. Była na prawdę piękną dziewczyną.. Ciekawe jak to się stało.. Muszę się z nim spotkać i dowiedzieć się paru rzeczy.. Szkoda mi go.. Ojciec który stracił córkę.. masakra!!Weekend tak jak się zaczął, tak się skończył. Trzeba było wracać do domu i brać się do nauki...

-Hej wracaj..- Siatkarz usiadł obok mnie-.. co jest..?
-Wiesz co.. nic, nic takiego..
-Ale przecież widzę.. cały czas miętosisz to zdjęcie- wyrwał mi je z ręki- tak właściwie kto ot jest..?
-Powiem ci, ale nie teraz na razie sama muszę się dowiedzieć wszystkiego i jakoś to poskładać
-Ale to nic poważnego..?
-Nie, wszystko okey...
-To co zbieramy się
-Jasne..- uśmiechnęłam się 

Spakowaliśmy walizki do samochodu i ruszyliśmy w drogę.. Cały czas przeglądałam to zdjęcie.. Nagle dostrzegłam na odwrocie fotografii numer telefonu... chyba do tego mężczyzny.. "Masakra.. ja dopiero to zauważyłam..?" zapytałam siebie samą po cichu.. Dalszą drogę już przedyskutowałam z Karolem. Fajnie, że wróciliśmy na dawne tory..

-Halo..?
-Cześć to ja Ola.. słuchaj jesteś w domu..?
-Znaczy.. właśnie wracamy do Bełchatowa a co.. zamierzasz mnie odwiedzić, że tak spytam
-No przecież.. właściwie jestem już na miejscu i nie zastałam cię w domu.. Andrzeja nie ma i tak jak Karola
-Już jedziemy za jakieś 10-20 minut będę pod blokiem 
-To czekam.. buziaki
-To do zobaczenia 

***
-Cześć przepraszam, że musiałaś czekać.. 
-No właśnie jak to się traktuje gości..
-A widzisz.. jaka ona jest.. a tak w ogóle to cześć- Powiedział Karol wyciągając moją walizkę z bagażnika
-Cześć Karol 
-Cześć a ty co.. na miesiąc tu przyjechałaś..- zaśmiał się widząc jej walizki stojące z tyłu
No prawie.. mogę się u ciebie zatrzymać a chwilę
-Jasne.. co się stało..?
-Nic poważnego.
-To co idziecie czy będziecie stały tak przez cały dzień..?- zapytał wchodząc do klatki 

I w tak miłym towarzystwie posiedzieliśmy do wieczora.. Po 20:00 zostałyśmy same i oglądałyśmy wszystko co popadnie.. Ola wytłumaczyła mi, że ma jakieś małe problemy i dlatego poprosiła mnie o przenocowanie... Postanowiłam zadzwonić pod numer, który był z tyłu zdjęcia.. Wyszłam z pokoju, skierowałam się do kuchni i wybrałam numer 

-Tak słucham- odezwał się głos w słuchawce
-Dobry wieczór, przepraszam, że tak późno.. ale nie dawało mi to spokoju.. wie pan z kim pan rozmawia..?
-Tak.. wiem.. po co pani dzwoni..?
-Chcę się spotkać i porozmawiać..  wyjaśnić wszystko.. dobrze..?
-Oczywiście.. to może jutro.. o 15:00, wtedy jestem wolniejszy, Tylko ja cały dzień jeżdżę po mieście.. to ja pani wyślę adres miejsca gdzie moglibyśmy się spotkać i wtedy to ustalimy.. dobrze..?
-Oczywiście to do jutra..?
-Do zobaczenia...
**********************************************************************************
Rozdział bardzo krótki i nudny, ale mam plan co się będzie działo.. w kolejnych rozdziałach.. może te kolejne spodobają wam się bardziej.. bo będzie się coś działo i mała niespodzianka czeka ;) pozdrawiam i miłego weekendu :**

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 41

Rano wstałam najwcześniej.. Poszłam do kuchni zrobić sobie herbaty. Nie chciałam obudzić rodziców więc siedziałam cicho u siebie w pokoju.. Zjadłam śniadanie i wzięłam leki. Ok. 11:00 rodzice zwlekli się z łóżka, wiec miałam do kogo otworzyć buzię.. postanowiliśmy przejść się na spacer. Przechadzaliśmy po parku.. rozmawialiśmy. Do domu wróciliśmy po 13. Rodzice postanowili zbierać się do domu, więc nie zawracałam sobie głowy obiadem.. dla samej siebie nie było powodu gotować (przynajmniej mi się tak wydaję.. po prostu nie chce mi się) Pożegnali się i jak przyjechali tak już ich nie było.. szkoda, ale takie życie. 

***
Rano obudził mnie dzwonek telefonu.. 

-Halo..?- zapytałam zaspanym głosem, wstając z łóżka 
-Cześć... obudziłem cię.. przepraszam.. ale co to jest.. o 10 żeby jeszcze spać.. daj spokój 
-Ja na razie nie muszę się zwlekać rano do szkoły ani nic, więc mogę..
-Jeszce parę dni..
-No i właśnie korzystam.. nie obraź się, ale czego chcesz..? 
-Mamy 4 dni wolnego i postanowiłem się porwać na weekend zgadzasz się..?
-Gdzie..?
-Niespodzianka 
-Nie lubię niespodzianek... powiedz 
-Nie.. bądź gotowa o 15:00 
-Dobra.. 
czekaj na mnie w parku.. proszę..
-Okej punkt trzecia stawię się w parku..
-Do zobaczenia

 No i co... nie dadzą spokojnie posiedzieć nawet godziny.. zaczęłam się szykować.. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie on mnie wywiedzie, więc nie wiedziałam co ze sobą wziąć, więc spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Pokrzątałam się po domu i postanowiłam, że wyjdę wcześniej i posiedzę w tym parku.. co mam innego do roboty.. ubrania spakowałam w dość wygodną czerwoną torbę, która została mi po MŚ. Na miejscu byłam pół godziny przed umówionym czasem.. Nagle na ławce na przeciwko usiadł ten mężczyzna.. W końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam co leży mi na sercu 

-O co Panu chodzi.. !!- krzyknęłam 
-Mi..?- spytał zdziwiony,
-Nie, Mi!!!! Jasne że panu.. od paru dni łazi pan za mną. Niech pan powie o co chodzi bo na prawdę zaczynam się bać..!!!- wstałam z ławki
-Przepraszam ja tylko..
-Tylko co!!! może w końcu dowiem się o co chodzi..
-Właśnie chcę powiedzieć!!! tylko nie wiem jak 
-Nrrrmalnie.. po Polsku !
-Jak się czujesz po przeszczepie- zatkało mnie
-Skąd pan..wie, że miałam przeszczep.. Jasne był pan w szpitalu ale..
-Masz- przerwał mi i podał do ręki zdjęcie, na którym była jakaś dziewczyna. Uśmiechała się- to jest.. znaczy była moja córka...- spojrzałam na niego zdziwiona-.. nie rozumiesz..?- kiwnęłam głową-... niedawno zginęła w wypadku samochodowym... 
-Ale co ja mam z ty wspólnego..?
-Wszystko było w porządku, ale doszło do uszkodzenia głowy i niestety.. nie dało się jej uratować.. po długich namysłach zgodziłem się na prośby lekarzy i odłączyli ją od respiratora i... pobrali narządy- spojrzał na mnie...
-Zaraz to znaczy...że....
-Dzięki sercu mojej córki... żyjesz ty..
-Ale.. ja nie wiem co powiedzieć...
-Nic nie mów... chciałem cię tylko poznać... życzę ci zdrowia.. żyj podwójnie.. za siebie i.. za moją Agnieszkę- wstał z ławki i poszedł.. 
-Zaraz zapomniał pan o zdjęciu!!- krzyknęłam, ale bez skutku 

Nie wiedziałam jak to wszystko pojąć.. nie miałam pojęcia co powiedzieć.. ani co zrobić.. siedziałam jak wryta na tej ławce.. z tych przemyśleń wyrwał mnie Karol

-Halo.. budzimy się- zaśmiał się siatkarz 
-Ooo. cześć- powiedziałam nadal zmyślona..
-Ej co jest..?- siadł obok mnie
-Co.? a nie, nie nic spokojnie.. zamyśliłam się
-A o czym tak zawzięcie myślisz 
-Nie ważne.. choć.. miałeś dla mnie jakąś niespodziankę..
-A ponoć ich nie lubisz..
-No nie.. ale chodźmy...- pociągnęłam go za sobą oglądając się do tyłu i szukając jeszcze tego mężczyzny ...
**********************************************************************************
Znowu krótki ale jest... pozdrawiam :)

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 40

Rano obudziłam się pełna energii. Postanowiłam więcej dbać o siebie.. po porannej toalecie ubrałam dresy, grubą bluzę z kapturem (Ponieważ robiło się już coraz zimniej... a już nie pozwolę przeziębieniu mnie zniszczyć) i pobiegałam przed siebie. Przy okazji wstąpiłam do sklepu i kupiłam rzeczy na śniadanie oraz na dzisiejszy obiad. Przy kasie dostrzegłam mężczyznę który przyglądał mi się w szpitalu, więc postanowiłam do niego podejść.. ale nie udało mi się go złapać.. no cóż... Wróciłam do domu, zrobiłam śniadanie i dalej leniłam się przed telewizorem... Wzięłam zapisane leki.. i znowu przed telewizor.. Gdzieś o 11:00 zabrałam się za robienie obiadu.. O 12:30 wszystko było gotowe i czekało w piekarniku na przyjście gościa.. 

-Cześć, wejdź..- zaprosiłam Karola do środka 
-Witam.. jak tam samopoczucie..?
-Wspaniale.. nigdy nie miałam tyle energii.. siadaj.. mam nadzieje, że będzie ci smakować- pobiegłam do kuchni...
-Na pewno.. 
-Jak tam po treningu..?
-Jak zwykle zmęczony.. wstąpiłem do domu na chwile. ale że byłem bardzo głosy szybko znalazłem się tutaj..halo..słuchasz mnie..?!- przyszedł do kuchni
-Yyy.. co..? tak słucham..- popatrzył na mnie jak na idiotkę-.. przepraszam.. tylko dręczy mnie jedna sprawa- skierowałam się z jedzeniem do pokoju..
-A co jest..? 
-Jakiś facet..obserwował mnie w szpitalu i dzisiaj widziałam go w sklepie.. dziwne.. Wiem każdy może chodzić do sklepu i tak dalej ale jednak ta sytuacje ze szpitala mnie zdziwiła..- usiadłam na krześle 
-Może mu się spodobałaś.-zaśmiał się
-Ha ha bardzo śmieszne... mnie to na prawdę zastanawia
-Wiem.. sorry.. nie kojarzysz go z wyglądu..?
-Nie gdybym go kojarzyła nie zastanawiało by mnie to tak.. nie ważne..- uśmiechnęłam się

Po obiedzie.. włączyliśmy jakieś filmy i tak leciał nam czas. Seans przerwał nam dzwonek do drzwi..

-Cześć kochanie.. przepraszamy że bez zapowiedzi.. mam nadzieje że nie przeszkadzamy.?- zapytał tata
-Nie, nigdy nie przeszkadzacie.. wejdźcie.. jesteście głodni..?
-Nie.. jedliśmy niedawno.. oo cześć Karol
-Dzień dobry 
-Może jednak się wprosiliśmy 
-Nie, nie przesadzajcie

Wieczór mina nam w miłej atmosferze.. Namówiłam rodziców, żeby zostali na noc.. więc mieliśmy trochę więcej czasu, żeby porozmawiać.. Pożegnałam się z Karolem, który musiał już wracać i skierowałam się do pokoju.. Rozmawialiśmy bardzo długo.. szczerze.. to nawet nie wiem o czym.. o wszystkim.. ciesze się.. że mam ich przy sobie.. nawet jak nie są to moi prawdziwi rodzice..
**********************************************************************************
Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie, że taki krótki.. ale nie wiem co dalej napisać ;)
pozdrawiam :**

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 39

-He, he wracam do żywych- powiedziałam zachrypniętym głosem otwierając oczy 
-Cześć jak się czujesz.?- uśmiechną się Karol
-A nie widać.. promienieje jak zawsze.. fryzurka zrobiona makijaż też
-Humorek też lepszy..- zaśmiał się
- Witam, witam i o zdrowie pytam.. jak się czuje nasz kochana Madzia..- do sali wparował Winiar, a za nim Igła i Wrona, Iwona, Dominika oraz Ola
-Cześć a wy co tu robicie..?
-W odwiedziny przyszliśmy- odpowiedział Igła..
-Cześć.. Jak tam kolano..?
-A jakoś chodzę jak widać.. nie trzeba ucinać..- zaśmiał się Andrzej 
-Co tam u was ogólnie słychać bo trochę mnie ominęło nieprawdaż..?
- Po staremu..
-Do was jak do dzieci- krzykną zdenerwowany lekarz-.. mówiłem, że nie możecie wszyscy wejść jedna osoba maksymalnie!!
-No ale panie doktorze.. 
-Nie ma żadnego ale... wynocha..- pokazał palcem na drzwi..

Wszyscy opuścili sale wraz z Karolem..jak wszyscy to wszyscy... lekarz był nie ugięty Okropnie byłam zmęczona.. zaraz pomyślicie "czym..?" tym wszystkim po prostu. Już chciałam wrócić do domu i położyć się w swoim łóżeczku.. ale muszę być cierpliwa. Jeszcze parę dni i wrócę do stanu z przed tego wszystkiego.. Leżałam w łóżku przeglądając internet.. trochę miałam zaległości :D  Nagle zaówarzyłam jak jakiś mężczyzna przypatruje mi się za drzwiami.. jak zobaczył, że go dostrzegłam (co nie było trudne) od razu zmył się i ślad po nim zaginą. Zdziwiło mnie to dosyć. .. nie kojarzyłam go z twarzy... oj tam jak będzie miał jakąś sprawę to się do mnie zgłosi i powie o co chodzi.. Tydzień po przeszczepie mogłam wrócić do domu. Doktor przepisał mi odpowiednie leki i zapisał na wizytę kontrolną. Spakowałam się i ruszyłam do recepcji po wypis. Pani podała mi odpowiednie papiery, które podpisałam i w mgnieniu oka drzwi od szpitala zatrzasnęły się za moimi plecami.. Po tylu tygodniach odetchnęłam świeżym powietrzem.. Cieszyłam się, że mam to już za sobą i wygrałam ponie kont jakąś tam walkę. byłam dumna z siebie, że podołałam temu wyzwaniu. Już miałam zamówić taksówkę gdy przede mną pojawił się Kłos..

-Cześć.. co ty tu robisz..?
-Przyjechałem po ciebie.. nie mogłem pozwolić, żebyś tłukła się taksówkami chodź podwiozę cię...
-Dziękuję...
-Nie masz za co..
-Nie, ja mówię poważnie dziękuję ci.. za to że byłeś ze mną codziennie w tych trudnych chwilach, że mnie wspierałeś.. bardzo ci za to dziękuję..- przytuliłam się do wielkoluda  
-Cieszę cię, że mogłem ci jakoś pomóc.. mówiłem, że nie odpuszczę.. będę walczył o to, żebyś odzyskała do mnie zaufanie i mi wybaczyła...- uśmiechnęłam się pod nosem 
-Karol, już to zrobiłam.. 
-Może jeszcze będziemy razem..- nic nie odpowiedziałam 
-To co zawieziesz mnie 
-Eeee.. tak jasne chodź- wziął moją torbę i skierował się do samochodu. Po 20 minutach byłam już pod moim blokiem. Siatkarz podprowadził mnie pod same drzwi i dopiero wtedy oddał mi walizkę.
-Dzięki za podwózkę.. może wejdziesz na herbatę.. albo na kawę..?- zapytałam szukając kluczy w kieszeniach 
-Nie dzięki.. musisz odpocząć nie będę ci przeszkadzał.. jutro mam trening z samego rana.. 
-Może jednak..
-Nie będę się narzucać.. ale jak nie będziesz mnie jutro miała dosyć to wpadnę po obiedzie..- uśmiechną się
-To może NA obiad... 
-A więc do jutra..
-No pa.. i jeszcze raz dziękuję za wszystko.. bez ciebie nie było by mi tak łatwo... 
-Do zobaczenia.. cieszę się, że już wszystko w porządku
-Ja też.. papa- otworzyłam drzwi i weszłam do środka.. Byłam bardzo szczęśliwa. W końcu w domu.. rzuciłam w kąt walizkę i poszłam pod prysznic.. odświeżyłam się.. Musiałam jeszcze podbiec po leki które przepisał mi lekarz. Gdy wróciłam od razu przebrałam się w jakieś dresy i poszłam spać.. zasnęłam od razu.. W końcu w moim łóżeczku :) 
**********************************************************************************
Witajcie kochani :** jak miną wam tydzień.. mi w sumie całkiem nieźle..
Udanego długiego weekendu życzę :)

piątek, 31 października 2014

Rozdział 38

przez kolejne dni czułam się o wiele gorzej... lekarze mówili, cały czas to samo "Trzeba czekać" "Trzeba być dobrej myśli" "Dawca niedługo się znajdzie" i z tymi gadaninami męczyłam się cały czas.. Bałam się, że nie uda znaleźć się dawcy i... nie ważne.. Nudy w szpitalu i złe samopoczucie poprawiały mi odwiedziny Karola, rodziców, Oli i Dominiki... uwielbiałam plotkowanie z dziewczynami, które sprawiały mi wiele radości. No ale samopoczucie dawało się we znaki.. bóle w klatce piersiowej nasilały się z każdymi godzinami, lekarze podawali leki przeciwbólowe i trzeba było przecierpieć.. takie życie... leżałam i przeglądałam internet.. po nadrabiałam wszystkie zaległości.. i nadal nie miałam co robić.. po lekach ból trochę odpuścił. Jak codziennie odwiedził mnie Karol..

-Cześć jak się czujesz..?- usiadł przy łóżku 
-Fatalnie...- wzięłam głęboki oddech- wszystko mnie boli.. ciężko mi się oddycha
-Ale lekarze co mówią
-Cały czas to samo- leżałam jak wrak na tym łóżku..- że trzeba czekać i tak dalej.. ja już nie chcę czekać.. 
-Ale musisz.. nie możesz się poddać 
-Ale ja się nie poddaje.. widzisz co ze mną jest.. ja ledwo co na chwilę usiądę.. to nie ma sensu.. 
-Nie gadaj tak.. oczywiście, że ma sens.. wszystko się ułoży...
-Nie rozmawiajmy już o tym.. co tam u ciebie słychać.. co może być słychać.. jak każdą wolną chwilę marnujesz siedząc tu ze mną..
-Nawet tak nie mów... 


***

Powiedziałem, że muszę iść do łazienki.. Skierowałem się do pokoju lekarzy.. nie mogłem znieść tego milczenia z ich strony. dowiem się co i jak.. wyduszę to z nich..

-Dzień dobry.. możemy porozmawiać..?
-Tak oczywiście- skierowaliśmy się do pustego pokoju..-... słucham pana 
-Pan mnie słucha.. to może ja powinienem posłuchać.. czego nie wiemy gdzie stoimy.. jak to wszystko wygląda.. i musimy się dopytywać.. powie pan z łaski swojej jak prezentuje się sprawa...
-Spokojnie.. pani Magdalena wie jak wygląda sytuacja.. ale powtórzę.. cały czas czekamy na dawcę.. musimy uzbroić się w cierpliwość.. 
-Ale ile to może jeszcze do cholery trwać..??!!
-To nie od nas zależy.. przykro mi... trzeba czekać..- powiedział i razem skierowaliśmy się do wyjścia.. on w swoją, a ja w swoją.. nienawidziłem tyle czekać.. no ileż można!! 

***
Następnego dnia po godzinie.. 13:00 do sali wszedł uradowany doktor..

-Pani Magdaleno.. mamy dawcę..
-Na prawdę..? 
-Tak.. już za chwilę będziemy szykować się do operacji, zaraz przyjdzie pani pielęgniarka i poda pani odpowiednie leki... 
-Dobrze- nie uśmiechnęłam się bo po prostu nie miałam na to siły, ale w duchu skakałam z radości.. 

***
Po treningu jak zwykle.. kierowałem się do szpitala... Chciałbym, żeby wszystko się ułożyło.. nadal mam nadzieję, że wszystko między nami się poukłada.. nadal ją kocham.. Wchodzę do szpitala i kieruję się do sali.. wchodzę do środka i widzę tylko pielęgniarkę jak zaściela łóżko.. serce mi zamarło.. co się stało..
W głowie plątało mi się wiele myśli.. Nie, nie  możliwe.. jeszcze wczoraj z nią rozmawiałem..

-Przepraszam.. a.. ta pani co tutaj leżała to... co się z nią stało..- modliłem się w duchu...
-Pani Magdalena.. pojechała na blok operacyjny.. 
-Czyli...
-Znalazł się dawca.. - powiedziała i wyszła.. 

Nie mogłem uwierzyć.. skierowałem się pod blok operacyjny.. teraz trzeba czekać.. cieszyłem się niezmiernie..
Operacja trwa już dwie i pół godziny.. lekarze wychodzą i wchodzą ale nikt nie chce mi nic powiedzieć... trzeba czekać.. Po trzech godzinach wychodzi lekarz i przystaje nade mną.. 

-I co jak poszło.. wszystko dobrze..?
-Były małe komplikacje.. ale wszystko się udało.. oczywiście ta doba będzie kluczowa.. 
-A czy mogę ją zobaczyć..?
-Leży teraz na sali pooperacyjnej.. ale oczywiście.. proszę się kierować cały czas w tamtą stronę pokazał palcem gdzie mam podążać..
-Dobrze dziękuję bardzo- powiedziałem i pobiegłem w wyznaczonym kierunku.. Cieszyłem się jak małe dziecko, które dostało cukierka :D Nie mogłem się doczekać aż z nią porozmawiam...
**********************************************************************************
Dzisiaj też bardzo krótki, przepraszam, ale ważne, że coś jest.. pozdrawiam i miłego weekendu.. ja jutro mam maraton filmowy.. o 20:00 na TVN jest super film o polskiej siatkarce, która przed wcześnie odeszła z tego świata.. Jeszcze raz pozdrawiam :)

sobota, 25 października 2014

Rozdział 37

Nie mogłam zasnąć... byłam w szoku.. jak ze zwykłej grypy można wpaść w taki dołek.. załamałam się.. gdzieś o 2:30 zasnęłam. Obudziły mnie czyjeś rozmowy w sali.. otworzyłam opuchnięte oczy i dostrzegłam rozmawiających rodziców.. 

-Cześć a wy co tu robicie..?- zapytałam zdziwiona..-... przecież...
-Cześć kochanie- przytuliła mnie mam-... jak się czujesz słoneczko..?
-Jak widać- uśmiechnęłam się... co wy tu robicie..?
-Nie mogliśmy nie przyjechać.. i zostawić cię z tym samą- dodał tata
-Dziękuję, ale nie musieliście na gwałt tu przyjeżdżać..... na razie nigdzie się nie wybieram.. 
-Wszystko będzie dobrze..- jak nie lubię takiego gadania... po tym jeszcze bardziej mi się pogarsza 
-Idziemy porozmawiać z lekarzem.. - powiedzieli i zniknęli za drzwiami 

Leżałam i okropnie się nudziłam.. nie miałam co robić.. jeszcze lekarze zabronili mi wstawać i musiałam spędzić trochę mojego życia w jednej pozycji na łóżku lekarskim... Nie powiem... martwiłam się.. co będzie dalej.. miałam ogromną nadzieję, że znajdą dla mnie dawcę... Nagle.. mój telefon zadzwonił..

-Halo?- zapytałam zachrypniętym głosem
-Cześć... gdzie ty się podziewasz..?- zapytał Kacper
-Gdzie...? hmm.. aktualnie przebywam w szpitalu...
-Co się stało!!!??- zdenerwował się...- w którym..?- Podałam mu adres i od razu się rozłączył.. Chwile później wparował do sali.. 
-Co się stało?- powtórzył pytanie..- opowiedziałam mu co i jak.. Nie wiedział jak ma się zachować.. czy mnie pocieszać, czy nic nie mówić... szczerze bardziej wolałam tą cisze.. niż kolejne "Będzie dobrze" już za dużo się tego nasłuchałam.. Chwile rozmawialiśmy, ale przerwał nam Karol, który właśnie wszedł do sali..
-Cześć.. jak się czujesz? zapytał siatkarz
-Jak widać... Karol to Kacper.. Kacper.. Karol- chłopaki przywitali się i zapoznali.. widać, że nie przypadli sobie do gustu..
-To ja lecę.. muszę jeszcze... się pouczyć.. i ten... pa..- pocałował mnie w policzek i wyszedł
-Powtarzam pytanie..- powiedział Karol i siadł przy łóżku..
-Szczerze..?- kiwną głową- okropnie.. ale jakoś sobie trzeba radzić.. 
-Będzie..
-Dość!!!.. mam już po tond tych pocieszeń i "Będzie dobrze" nie trzeba mi tego mówić.. ja to wiem.. -Do pokoju wszedł tata
-A mama gdzie..- popatrzył na mnie..- tato
-Mama poszła po wodę.. 
-Dzień dobry..- Karol wstał z krzesła i przywitał się- proszę..- powiedział pokazując na krzesło..
-Dzięki.. ja już nie jestem takim młodym człowiekiem..- uśmiechną się..

gdy wszyscy byli już w sali.. jeszcze chwilę porozmawialiśmy bo rodzice musieli zbierać się do domu a było już dość późno.. 

-Czekajcie.. w płaszczu na wieszaku są klucze do mojego mieszkania.. wiecie gdzie mieszkam.. pojedźcie tam i przenocujecie.. nie ma sensu, żebyście o tej porze wracali.. jutro.. wyśpicie się i na spokojnie pojedziecie do Rzeszowa 
-Nie.. nie będziemy ci się narzucać..
-Mnie i tak w domu nie ma i nie będzie.. przenocujcie.. bo jeszcze o was będę się martwic..

Po namowach rodzice postanowili zostać... Mama była zmęczona dzisiejszymi przeżyciami, więc nic nie mówiła tylko potulnie przystała na moją prośbę.. Rodzice wzięli klucze i wyszli z sali kierując się do wyjścia.. 

-Przyniosłem ci książki i jakieś gazety, żebyś się nie nudziła.. a i jeszcze aparat..
-a aparat to po co..?- zapytałam ze śmiechem..
- Powspominasz.. i też zabijesz nudę..
-Dziękuję ci
-Za co..?
-że jesteś i mnie wspierasz.. 
-Ty tez mnie wspierałaś.. odwdzięczę się..

Karol wrócił do domu dopiero o 22:00 cieszyłam się, że mam w nim wsparcie.. Ten gość ma tupet.. pocieszyć umie nawet w najgorszym momencie.. cieszę się, że go mam dzisiaj jakoś łatwiej mi się zasnęło.. 

Przez kolejne dni nic się nie działo.. rutyna.. badania, odwiedziny, jedzenie, spanie, badania, odwiedziny itd.. powoli miałam dość tego miejsca.. ręce bolały mnie potwornie od tych igieł.. czasami było mi okropnie ciężko oddychać, czasami było super.. O przeszczepie dalej nic nie wiadomo.. powoli traciłam nadzieję, że to się uda.. pogodziłam się z najgorszym.. Codziennie przychodził Karol.. z samego rana czekał aż się obudzę.. chwile rozmawiamy i szedł na trening potem op treningu zachodził mnie odwiedzić.. Dzisiaj było jednak inaczej.. nie było go.. pewnie znudziło mu się takie codzienne przychodzenie. Dobrze, że przyniósł mi laptopa to nie nudziłam się zbyt bardzo.. na obchody przychodziła taka miła pielęgniarka.. zawsze ucinałyśmy sobie małe rozmowy... Dzisiaj tylko porozmawiałam z rodzicami przez telefon i nudziłam się dalej.. poszperałam coś w komputerze o dalej nudy... Nagle ktoś zapukał do uchylonych drzwi mojej sali..

-Proszę- powiedziałam kierując wzrok na uchylające się drzwi..
-Witam, witam i o zdrowie pytam.. - do sali wparował Igła z Sebastianem
-O matko.. a wy co tu robicie..- uśmiechnęłam się
-Jak to co przyszliśmy cię odwiedzić- powiedział Sebastian
-Ale się ciesze.. dzięki.. okropnie się nudzę
-Czekaj za chwilę przyjdzie Iwona.. to sobie poplotkujecie..
-Kto ma najlepszych przyjaciół na całym świecie?
-Tyyy..- powiedział wskazując na mnie palcem

Chwilę później przyszła Iwona.. i tak jak mówił Igła tak się stało.. zaczęliśmy rozmawiać o najdrobniejszych pierdołach.. dawno się tak nie uśmiałam.. 

-Mogę się dołączyć- dodał Karol, wchodząc do sali..
-Jasne..- krzykną Igła..- siema Karol.. przygotowany na jutro..?- i już wiem co robi tu Resoviak
-To ja się ciebie o to zapytam.. wgnieciemy was w parkiet
-Zobaczymy!!- krzykną Seba

Dzisiejszy dzień wyrwał mnie z codziennej rutyny. Cieszę się, że odwiedzili mnie Ignaczakowie.. stęskniłam się za nimi.. Dobrze mieć przy sobie przyjaciół, którzy pomogą wyjść z dołka.. i dzięki niem znowu można się uśmiechać..
*********************************************************************************
Miał być długi, ale udało wydziergać mi się tylko tyle.. jak będę miała ochotę i trochę więcej weny niż dzisiaj napiszę jutro kolejny rozdział POZDRAWIAM... :**

piątek, 24 października 2014

Ogłoszenie

Dzisiaj niestety nie dam rady napisać rozdziały. Jutro (sobota) pojawi się jeden długi rozdział.. więc musicie.. jeszcze jeden dzień poczekać... przepraszam i pozdrawiam.. :***

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 36

O 15:00 byłam już w domu... głowa lekko bolała, ale dało się przeżyć. Od samego rana czułam się fatalnie... i to od dłuższego czasu... Nic mi się nie chciało więc włączyłam telewizor, zrobiłam sobie gorącej herbaty i usiadłam pod kocem.W głowie kręciło mi się niemiłosiernie, oraz ciężko mi się oddychało.. Dostałam SMS-a
***
Cześć... nie chcę się narzucać... mogę przyjść.. pogadać..?
***
Jasne.. wpadaj.. i tak nie mam co robić...
***
Do zobaczenia

Nie miałam ochoty na odwiedziny, ale jak pomyślałam, że będę siedzieć cały wieczór sama i nudzić się.. A CO TAM!! Ciekawe jak jego samopoczucie.. jak jego rodzice.. 

***
-Cześć.. wejdź- uśmiechnęłam się i zaprosiłam Karola do środka
-Siemka.. jak impreza
-Aaa... jakoś, ale ty mi powiedz coś ważniejszego.. jak rodzice..?- siedliśmy w salonie
-A ty co.. źle się czujesz.?- zapytał zerkając na rozwaloną kanapę..
-A daj spokój.. coś mnie rozkłada... 
-Ale co się dzieje..
-Nie ważne- wzięłam głęboki oddech..-.. jakoś mi duszno.. otworze okno- wstałam i skierowałam się do okna. Nagle zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o parapet i ledwo co ustałam 
-Ej co jest- zapytał Kłos
-Nie nic.. jakoś mi nie dobrze chyba....- i nagle CIEMNOŚĆ...

***
Obudziły mnie błyski światła.. powoli otworzyłam oczy.. Chciałam się podnieść, ale czyjeś ręce mi to uniemożliwiły
-
-Leż!!.. nie możesz wstawać..- podniósł się z krzesła 
-Czekaj.. co ja.. gdzie..
-W szpitalu- powiedział Karol 
-Ale.. dlaczego..
-Co pani ze sobą zrobiła- do sali wszedł lekarz 
-Nie rozumiem- zdenerwował się Karol..
-Chciałbym na osobności porozmawiać z pacjentką..
-Ja też chce być przy tej rozmowie..- krzykną 
-Karol!! idź.. poczekaj na zewnątrz.. proszę..- chłopak wyszedł
-No słucham pana..
-Niestety, nie mam dla pani dobrej wiadomości 

***
Myślałem, że ja tam zemdleje razem z nią.. dobrze, że ją zdążyłem złapać.. bo jeszcze głowa by ucierpiała.. Denerwuję się ja nigdy... gorzej niż na finałowym meczu z Brazylią... oby jej nic nie było... I czekam i czekam a oni nadal dyskutują.. do cholery!!! o czym!! chcę już wiedzieć co się dzieje... po pół godzinie z sali w końcu wyszedł lekarz i mogłem się dowiedzieć co i jak.. Wbiegłem do sali:

-Co jest.. czego się dowiedziałaś- leżała jak pomnik.. patrzyła się w sufit... z oczu leciały jej zły-. Powiedz co się dzieje!!!
-Ja.. Karol.. ja
-No gadaj!!
-Ja umieram...- zamurowało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć..
-Nie rozumiem... jak to umierasz... co się dzieje.. MAGDA!!!- wybiegłem z sali i skierowałem się do pokoju lekarzy.. - Czy mogę rozmawiać z lekarzem Panem Gajdą!!
-Tak słucham pana- podszedł do mnie mężczyzna 
-Co się dzieję z... moją.. dziewczyną??!!
-Panią Magdą..?
-Tak..
-Pani Magdalena zachowała się głupio..
-Ale prosze mi powiedzieć bo ja nie rozumiem..
-Proszę nie krzyczeć.. to wszystko przez nie wyleczona grypę, która namieszała w organiźmie pani Magdaleny..
-Co to znaczy..
-Serce pani Magdy nie wytrzyma już długo.. potrzebny jest przeszczep... jej stan już jest dość poważny.. dlatego podłączyliśmy ją do respiratora- oparłem się o ścianę bo nie mogłem ustać..- wybiegłem z pokoju i lekarzy i skierowałem do sali gdzie leżała Madzia..
- jak mogłaś byś tak nie odpowiedzialna...- powiedziałem zdenerwowany
-Przepraszam- przełknęłam ślinę..
-Ty mnie nie masz za co przepraszać..- złapałem ją za rękę.. od jak dawna źle się czułaś.?
-Nie wiem... od dłuższego czasu...
-To jest nie wyleczona grypa!! 
-Przepraszam..- powiedziała bez sił...- lekarz mi już wszystko powiedział..- zaczęły lecieć jej łzy- ja nie chcę umierać...- usiadłem na krześle i jeszcze bardziej ścisnąłem ją za rękę...
-Nie umrzesz.. obiecuję ci to..

***
Nie wiedziałam co mam robić... ledwo co wykrztusiłam jakiekolwiek słowo... Jak mogłam być tak głupia.. No ale cóż już za późno.. czasu się nie cofnie... 
-Wracaj do domu.. nie ma sensu, żebyś tu siedział... ja i tak nigdzie się stąd nie ruszę- uśmiechnęłam się nikle..
-Nie.. nie zostawię cię.. zostaję- Po długich namowach zgodził się wrócić do domu..
***********************************************************************************
Ohoho co to się porobiło.. jak myślicie.. co się dalej wydarzy.. ? :) 
pozdrawiam.. :***

piątek, 17 października 2014

Rozdział 35

Kolejne dni mijały niezmiernie szybko... za dwa miesiące święta. Już nie mogłam się doczekać.. Z Karolem wszystko wróciło do normy.. Oczywiście nie jesteśmy razem, ale utrzymujemy częsty kontakt... Trochę brakuję mi tego wszystkiego, ale da się przyzwyczaić. Czekałam właśnie pod szkołą Kacpra, która jest nie daleko od mojej.

-Cześć kochanie... jak na zajęciach..?
-Masakra... lektor uczepił się mnie i nie daje mi żyć, a ja przecież nic nie zrobiłem..- odpowiedział zdenerwowany
-No przecież.. ty jesteś wzorem do naśladowania- zaśmiałam się
-Uważaj sobie uważaj...- wiem.. szybko się pocieszyłam.. ale do tamtego nie ma powodu już wracać.. zaczynam życie od nowa... Nikt jeszcze nie wie o moim nowym związku i na razie niech tak pozostanie. Kacper jest naprawdę w porządku gościem.. dogadujemy się super.. i jak na razie nie narzekamy na siebie. Spędzamy ze są dużo czasu.. praktycznie cały dzień jesteśmy razem
-Dzięki, że mnie podprowadziłeś..
-Nie ma sprawy.. widzimy się jutro po szkole..?
-Nie, jutro są urodziny mojej mamy.. jadę na imprezkę...
-No to miłej zabawy- uśmiechną się.. po pożegnaniu otworzyłam drzwi prowadzące na klatkę i kierowałam się do mojego mieszkania... Gdy byłam już w środku rzuciłam wszystkie rzeczy na podłogę i skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kolację i powędrowałam do salonu.

Gdy kierowałam się do pokoju aby udać się do snu zadzwonił mój telefon. Jak zobaczyłam kto tak późno się do mnie dobija od razu, bez zastanowienia odebrałam..

-Cześć Madziu jak tam co tam słychać..?
-A jakoś powolutku lecie.. właśnie wróciłam ze spaceru
-Uuu.. a to z kim się chodzi na romanse..?- zaśmiała się
-Aaaa.. z Kacprem..
-Z kim.?!- wyglądało na to, że spodziewała się kogoś innego
-Z Kacprem... mój nowy chłopak..
-A z Karolem to...... nie..?
-Olu... z Karolem już dawno się to wszystko skończyło... i ty dobrze o tym wiesz..- siadłam na łóżku
-Przepraszam, ale zdziwiłaś mnie tym.. myślałam..
-Co myślałaś?!- przerwałam jej-... że wrócę do niego jakby nigdy nic się nie stało..?
-Nie, przepraszam... cię.. nie chciałam...
-Nie no, nie będę się złościć.. opowiadaj co tam u ciebie.. jak Andrzej.. wyleczył nogę?
-Tak, już wraca od jutra do treningów. Już się sobą nacieszyliśmy... jutro znowu "związek na odległość"

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, ale do domu wpadł Wrona i Ola rozłączyła się.. Poszłam się umyć i chwilę później leżałam już w łóżeczku przykryta kołdrą. Przed zaśnięciem dostałam SMS-a

***
Od Karol: Zostawiłaś u mnie lustrzankę... przywieźć ci ją.?
***
Nie, dziękuję, jeśli nie masz nic przeciwko to wpadnę do ciebie i odbiorę ją 
***
Dobra... jak chcesz.
*** 
To do jutra..
***
No cześć

Miałam nadzieję, że wyrobię się z planem dnia. Zajęcia miałam dzisiaj wyjątkowo na 10:00 więc nie musiałam się za bardzo śpieszyć. Wykłady z kinezyterapii dość mocno mnie zaciekawiły... Jako, że moje kształcenie potrwało do 13 postanowiłam zrobić małe zakupy do rodziców.. Zapasów nigdy dość. Po spożywczym shoppingu wpadłam na chwilę do domu, ponieważ za chwilę znowu musiałam wyjść. Zastanawiało mnie dlaczego Karol był taki.. no jakby to.. dziwny... No ale nic dowiem się jak się spotkamy.

***
-Cześć, wejdź- powiedział bez żadnych emocji..
-Hej dzięki, że napisałeś jadę do rodziców i jest mi potrzebny aparat a już myślałam, że zostawiłam do w Spale- weszłam do środka
-Leży na blacie w kuchni- pokazał ręką na mebel i skierował się do salonu..
-Ej.. co jest, co się stało..?- zapytałam siadając na kanapie 
-Nie ważne... ponoć się śpieszysz.. nie chcę marnować twojego cennego czasu- powiedział ironicznie
-Nie zapominaj się.. w tej sprawie chyba nie ja ci zawiniłam., więc nie musisz się na mnie wyżywać, z resztą, że ja o niczym nie wiem..
-Masz racje przepraszam.. 
-To o co chodzi..?
-Nie chcę ci się żalić.. nie ważne...- machną ręką 
-Dawaj.. prosto z mostu..
-Moi rodzice mieli wypadek...- zamurowało mnie-.. wracali z gór... nie wyrobili na zakręcie... I BAM- powiedział zrezygnowany..
-Tak mi przykro.. ale żyją.. prawda.?
-Na szczęście tak... ale stan ciężki, ale stabilny.. przepraszam, że nakładam ci na głowę swoje problemy..
-Nie masz za co przepraszać... dobrze tak się komuś wygadać.. chociaż ja nie jestem mistrzem w pocieszaniu- przerwałam wypowiedź, ponieważ mój telefon zaczął dzwonić- halo..? tak tak.. będę.. no jeszcze nie wyjechałam.. zdążę spokojnie.. no pa pa... przepraszam tata.. mama ma dzisiaj urodziny.. robimy imprezę.. i tata sobie nie radzi...
-To dobrej zabawy... złóż życzenia ode mnie..
-Na pewno złożę..- uśmiechnęłam się- a może chcesz pojechać ze mną..
-Nie chce się narzucać
-Daj spokój moi rodzice bardzo cię polubili- czując, że moje policzki robią się czerwone spuściłam głowę i wpatrywałam się w podłogę 
-Nie, dzięki za zaproszenie, ale nie dam rady.. chcę jeszcze odwiedzić rodziców w szpitalu.. ale pozdrów tam wszystkich 
-No cóż.. pozdrowię- skierowałam się do drzwi wyjściowych.. a i dzięki za aparat 
-Spoko.. to co do zobaczenia 
-Papa- skierowałam się na dół...

Żal mi Karola.. szkoda mi jego rodziców... chociaż nie przepadamy za sobą z Panią Haliną.. ale na prawdę mi jej szkoda... W domu spakowałam wszystkie rzeczy i zaczęłam znosić je na dół. Poszło mi to dość sprawnie... Pół godziny później byłam już w drodze do Rzeszowa.. korków nie było i jazda szła na prawdę szybko. O 16:00 byłam na miejscu... Znając tatę nawet nieźle sobie poradził.. Prezent kupiliśmy wspólnie.. Mam nadzieję, że się spodoba... 

Impreza była super.. Spać poszliśmy około 1:25 ale warto było.. Mama była w siódmym niebie.. cieszę się, że jej się podobało.. Obudziłam się z samego rana, Byłam wykończona.. No ale dzisiaj trzeba było już wracać do domu.. w poniedziałek znowu do szkoły... Rodzice jeszcze spali. Zeszłam na dół i zabrałam się za robienie kawy i śniadania. Kanapki zrobione.. Siadłam przed telewizorem i włączyłam TVN.. zaczęłam oglądać "Dzień Dobry TVN" i jakoś ten czas leciał... Gdy rodzice wstali, zjedli śniadanie i razem zasiedliśmy przed telewizorem... Chwilę jeszcze pooglądaliśmy i ja niestety musiałam się zbierać. Pożegnałam się i wyruszyłam w powrotną drogę do Bełchatowa
*********************************************************************************
Witam, Witam i o samopoczucie pytam.. oto kolejny rozdział.. mam nadzieję, że się spodobał.. :)
pozdrawiam.. :**
kinezyterapi
kinezyterapii.

sobota, 11 października 2014

Rozdział 34

-Cześć, wejdź...- powiedziałam bez uczuciowo. Bez żadnego słowa wszedł do środka i skierował się do pokoju. Usiedliśmy przy stole... Dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy...- chciałeś się spotkać i wyjaśnić, więc.. czekam...- powiedziałam wzdychając
-Słuchaj.. przepraszam cię... żałuję tego najbardziej na świecie... co mam zrobić, żebyś uwierzyła, że nadal cię kocham...
-A dziwisz mi się..? to nie jest takie proste...
-Wiem... przepraszam cię... ale zapewniam cię wierz mi albo nie, ale to był jedyny raz...
-Karol... nie musisz mi się tłumaczyć... nie umiem ci już zaufać...
-Spróbuj... udowodnię ci, że możesz mi jeszcze zaufać... daj mi ostatnią szansę...
-Nie obiecuję ci, że będzie tak jak dawniej... nie umiem ci wybaczyć.. na razie możemy się pogodzić... nie mam najmniejszej ochoty więcej cię unika... ale mam jedno pytanie... odpowiesz mi szczerze..?
-Zgoda...
-Dlaczego..?- wstał z kanapy i zaczął chodzić po pokoju
-Sam nie wiem jak to się stało... zbajerowała mnie... nie umiem ci tego wytłumaczyć.. przepraszam, ale na prawdę to był jeden niefortunny raz... przysięgam
-Tak jak mówiłam... nie wybaczę ci.. ale spróbuję

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Można powiedzieć, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Nie umiem mu jak na razie wybaczyć.. ale spróbuję... Małymi kroczkami dojdziemy do "sukcesu" Cieszę się, że mam to za sobą i wszystko jest już wyjaśnione..

Wieczorem, gdy kładłam się spać mój dom nawiedziły dziewczyny, które wyglądały na w pełni zadowolone.

-Witaj kochana i jak tam rozmowa- zaśmiała się Ola
-Właśnie... kochacie się znów?- jąkała się Doma.. dziewczyny zaczęły się śmiać... Po godzinie męczarni ułożyłam je spać i sama skierowałam się do pokoju. Byłam padnięta jak nie wiem... oczy kleiły mi się same.. Nawet nie ścieliłam łóżka tylko rzuciłam się i ułożyłam do spania... Dostałam SMS-a

Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną spotkać. Cieszę się, że wszystko zostało wyjaśnione.. Mam nadzieję, że jeszcze mi zaufasz i będziemy szczęśliwi... dobrej nocki :** 
***
Ja też się cieszę, że wszystko wyjaśnione.... też mam taką nadzieję... wzajemnie... 

Odpisałam i od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza. Oczywiście dziewczyny tańcowały całą noc... nie dziwię im się...

***
Kolejne dni mijały bardzo szybko.. wróciłam do Bełchatowa.... musiałam nadrobić zaległości i pouczyć się, genetyka sama się nie wykuje.. Wszystkie dni jak na razie były takie same, żaden nie różnił się od poprzedniego... na długi weekend postanowiłam odwiedzić Olę.

-Cześć co tam ciekawego słychać..?
-A nic takiego.. Andrzej ma lekką kontuzje i siedzimy u mnie w domu.. nudzimy się.. a jak tam u ciebie leci..?
-A dobrze.. wszystko udało mi się pozaliczać i jestem wolna...
-To fajnie i co... wybierasz się do nas jutro..?
-Chyba tak.. 
-Co będziesz sama siedziała w domu.. zjeżdżaj do nas porobimy coś...
-Dobra.. do zobaczenia jutro...

***
Tak jak mówiłam tak zrobiłam... Z samego rana spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do walizki i ruszyłam w stronę warszawy.. Nie było dużych korków i po 2 godzinach byłam na miejscu... Ola wyszła mnie przywitać i po chwili razem siedziałyśmy już na kanapie w salonie...

-A gdzie Andrzej..?
-A poszedł się przejść... musi rozchodzić nogę.. mi się nie chciało i została. A powiedz... jak tam z..
-Dobrze.. wszystko wyjaśnione... nie odzywamy się na razie do siebie . Ja nie mam czasu on pewnie tak samo.. 
-Rozumiem...
********************************************************************************** 
Witam was... przepraszam, ale na prawdę nie miałam jak napisać i dlatego taki krótki i bez sensu, ale nie chciałam, żeby nic nie było.. dlatego wymęczyłam się i napisałam jeszcze raz przepraszam.. :***

sobota, 4 października 2014

Rozdział 33

-Wstawać śpiochy!!- krzyknęłam do dziewczyn, które zasnęły w salonie..
-Nie krzycz tak już wstaję- powiedziała zaspana Ola kierując się do łazienki..
-Taka gościnna jesteś, że śpimy w salonie..
-Zasnęłyście oglądając fil i nie miałam serca was budzić.. chcecie kawy!!!??
-Ja poproszę- krzyknęła z łazienki Ola
-Pomogę ci- przyszła do kuchni Dominika

Gdy kawa była gotowa i wszystkie doprowadziłyśmy się do ładu, usiadłyśmy w salonie i oglądałyśmy wszystko co popadnie.. po prostu.. nudziło się nam.. Po dłuższych namysłach postanowiłyśmy się przejść do galerii (no a jak by inaczej... kobieta została tak stworzona, iż zakupy to rzecz święta :D i poprawia humor, więc nie widziałyśmy innego rozwiązania) Chodziłyśmy z jednego sklepu do drugiego.. wszędzie coś nam wpadło w oczy...  Chcąc nie chcąc wszystkie rozmowy schodziły na znany temat... i chociaż cały czas zmieniałam tok rozmowy i tak wszystko powracało do punktu wyjścia

-Porozmawiaj z nim...- powiedziała Dominika grzebiąc w ubraniach na przecenie 
-Nooo.. na prawdę mu na tobie zależy...- dodała swoje 3 grosze Ola
-Dziewczyny.. ile razy mam powtarzać to nie jest takie proste- usiadłam na pufie gdzie przymierza się buty... dostałam SMS-a 
-O wilku mowa..- powiedziałam czytając wiadomość-... chce znowu się spotkać i porozmawiać.. ja już nie mam jak mu ściemniać...
-To nie ściemniaj... powiedz mu że nadal go kochasz pogódźcie się.. on już więcej nie popełni tego błędu 
-Dlaczego tak mnie do tego namawiacie?
-Bo nie mamy ochoty patrzeć jak cały czas jesteś przygnębiona 


Wiadomość od KAROL: Proszę daj mi kolejną szanse.. porozmawiajmy znowu.. miałem złapać cię na meczu ale mi uciekłaś proszę....
MAGDA: Dobra... spotkajmy się u mnie w mieszkaniu i wyjaśnimy sobie wszystko raz a dobrze.. przyjdź o 19.00
KAROL: Będę punktualnie.. dziękuję...

Po krótkiej wymianie zdań z Karolem postanowiłyśmy z dziewczynami wybrać się do kawiarni niedaleko galerii... Usiadłyśmy na dworze pod parasolami popijając kawkę i rozmawiając o wszystkim i o niczym... Nagle ktoś hukną za mną..
-Witam dziewczyny co tam!!- odwróciłam się i w całej okazałości zobaczyłam Pana Krzysztofa 
-Witam...- uśmiechnęłam się- kogóż moje oczy widzą... spacerek przed powrotem do Rzeszowa..?-- uściskałam się z chłopakami (Piotrkiem, Rafałem i z Igłą)
-A gdzie tam spacerek na zakupy przyszliśmy... trzeba się wystroić- zaśmiał się Piotrek 
-No przecież a gdzie się tak stroisz..? jaka to okazja
-A Piotruś na ślub jedzie do rodziny... musi garniak wybrać- dodał Rafał 
-I my właśnie w tej sprawie... zwracamy się do was drogie panie- powiedział Igła
-A na co my wam się przydamy???
-Musicie nam pomóc wybrać odpowiednie odzienie dla mojej skromnej osoby- powiedział Piotrek wskazując na siebie i w charakterystyczny sposób przeczesując ręką grzywkę
-Tam są doświadczone panie... one wam pomogą.. ja się na tym za bardzo nie znam 

Po długich namowach poszliśmy wszyscy razem do sklepu wybrać odpowiedni strój dla Cichego... po paru godzinach znaleźliśmy odpowiedni strój. Zadowoleni wyszliśmy z galerii i każdy rozbiegł się w każdą możliwą stronę

***
Dochodziła godzina 19.00 nie mogłam się doczekać, jak wszystko sobie z nim wyjaśnię i zamkniemy w końcu ten rozdział w naszym życiu.... Dziewczyny poszły na imprezę a ja siedziałam gotowa w domu i czekałam aż Karol zapuka do drzwi ... 19.20 a jego nie ma...
-Pewnie stchórzył.. tak myślałam- powiedziałam sama do siebie kierując się do swojego pokoju..
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi... 
***********************************************************************************
Znowu krótki, ale nie mam weny a chcę coś zostawić na kolejne rozdziały...

piątek, 3 października 2014

Rozdział 32

-Dziękuję, że przyszłaś- powiedział siadając przy stoliku 
-Ale nie mam dużo czasu, więc przejdźmy do rzeczy... czego ode mnie oczekujesz
-Przepraszam cię... zachowałem się jak idiota.. wybacz mi...- złapał mnie za rękę 
-I co ty sobie myślisz, że powiesz przepraszam i to załatwi sprawę..? Karol!! ty mnie zdradziłeś- z ciszyłam głos.. i jeszcze nie miałeś odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy tylko ta cała...Wanessa przyszła mi to wyjaśnić.. sory... muszę iść- powiedziałam i skierowałam się do wyjścia..

Szłam powoli parkiem. Łzy cisnęły mi się same i nie umiałam ich powstrzymać. Kurde!!! ja go nadal kocham... ale nie potrafię mu wybaczyć.. nie dam rady... już mu nie zaufam po prostu... Zranił mnie. 

-Poczekaj..
-Co!!! czego chcesz jeszcze ode mnie.. ja już wszystko powiedziałam co czuję- krzyczałam przez łzy- nie potrafię ci wybaczyć zostaw mnie w spokoju... życzę powodzenia w nowym życiu... idź sobie
-Nie!!! nie dam za wygraną... nie poddam się..
-Powinieneś.. idź do swojej ukochanej- odeszłam
-Ale jej już nie ma... nie kontaktuje się z nią- zatrzymałam się- rozstałem się... kurde nie mogę tak mówić.. bo my nie byliśmy razem... Madziu.. proszę wybacz mi- nic nie powiedziałam.. po prostu odeszłam 

***
-Jestem- krzyknęłam wchodząc do domu
-Masz gości kochanie- powiedziała mama schodząc z góry- w salonie 
-Jezu!! czego ode mnie wszyscy chcecie- krzyknęłam wchodząc do pokoju...

***
-Ale się za tobą stęskniłyśmy jak sobie kochana radzisz- zapytały dziewczyny 
-Aaa.. jakoś dzisiaj wszystko sobie z nim wyjaśniłam i jestem wolna.. ale opowiadajcie co u was 
-U nas po staremu... Magda.. ale on na prawdę jest załamany.. nie spotyka się już z nią.. na treningach nic do niego nie dociera.. on na prawdę żałuje 
-Ale to nie jest takie proste- rzuciłam się na swoje łóżko 
-Wiem kochanie, ale przemyśl to... w sobotę jedziemy na mecz do Bełchatowa mamy dla ciebie bilet.. wybierzesz się z nami...- zapytała Dominika
-Nie wiem... powinnam??
-Proszę.. dla mnie- powiedziała Ola 
-Dobra pojadę... nie wiem co bym bez was zrobiła..- uśmiechnęłam się do dziewczyn 
-Zeszłabyś z nudów...- zaśmiały się
-Zostajecie dzisiaj..?
-A możemy??
-Jasne!!! 

***
Sobota... mecz Skrzatów.. od samego rana nie mogłam usiedzieć na miejscu.. Nie wiedziałam jak mam się zachować.. z jednej strony cieszyłam się a z drugiej nie miałam najmniejszej ochoty na widzenie się z NIM.. Ale za powód przyjazdu mogłam wziąć to, iż Skrzaty grają z Resovią i przyjechałam w odwiedziny do Igły i chłopaków.. 
Na meczu miałam takie miejsce, że nie widziałam się z nim najczęściej i z tego się cieszyłam... Na 10 minutowej przerwie między setami postanowiłam "odwiedzić" chłopaków z Rzeszowa... 

-Witam was chłopaki... gratulacje..
-Ooo.. cześć.. co ty tu..a dziękuję co tam u ciebie..?- przywitał się ze mną Igła

Chwilkę z nimi pogadałam, ale musieli wracać do meczu.. Starcie skończyło się 3:2 dla Rzeszowian MVP został Piotr Nowakowski. Po meczu zamieniłam parę słów ze Skrzatami i z dziewczynami wracałam powoli z hali do mojego mieszkania... Postanowiłyśmy zatrzymać się tam na noc i jutro z samego rana wrócić do moich rodziców.. Karol cały cza wydzwaniał, aż w końcu wyłączyłam telefon.. nie miałam ochoty z nikim rozmawiać...
**********************************************************************************
Witam was.. krótki ale jest :***

sobota, 27 września 2014

Rozdział 31

Na moje nieszczęście Ola nie odbierała... osunęłam się na podłogę i tak siedziałam.. Nie ukrywałam łez.. ryczałam jak... nie powiem kto... do głowy przyszło mi jedno...

Do Karola:
Ufałam ci.. a ty mnie perfidnie, nie dość że okłamywałeś to wykorzystałeś...zawiodłam się na tobie. Kochałam cię, ale widocznie bez wzajemności.. Baw się dobrze ze swoja Wanessą a do mnie się nie odzywaj.. nie chcę cię znać... zapomnij.. Myślałam, że będzie wszystko dobrze.. że ułożę sobie z tobą życie.. ale myliłam się. Nie chcę nawet wiedzieć ile to trwa.. Jesteś zwykłym dupkiem.. ja tez nie byłam święta, ale byłam szczera.. Żegnaj Karol...


I wyślij... wiem to idiotyczne, ale nie umiałam z nim rozmawiać twarzą w twarz... wiem, ja tez nie wykazałam się w tym związku samym dobrem lecz go ani razu nie zdradziłam... Siedziałam na podłodze jeszcze dość długo. W Końcu postanowiłam wytrzeć rozmazane oczy i poszłam pod prysznic, przebrałam się w piżamę i schowałam się pod kołdrę... i wtedy zadzwonił mój telefon 

-Hej kochana... przepraszam, że nie odbierałam, ale siedzimy z chłopakami i nie słyszałam.. coś się stało..?
-Nic się nie stało- powiedziałam załamanym głosem- ..nie tak tylko dzwonię.. zapytać się co robisz- skłamałam 
-Przecież słyszę.. co się stało..- chwila ciszy- przyszedł Karol, chcesz z nim porozmawiać.. bo on bardzo prosi, żebym dała mu telefon...
-Nie... niech mnie zostawi w spokoju.. i zajmie się swoją Wanessą.. zadzwonię jutro pa
-Ale poczekaj- rozłączyłam się 

Kolejne dni mijały tak samo... szkoła.. zajęcia.. obowiązki domowe.. i tak w kółko.. z tego ciągu wydobyły mnie odwiedziny Oli, która miała moje klucze, więc weszła jak do siebie

-Co ty tu robisz- powiedziałam zaskoczona
-Przyjechałam odwiedzić przyjaciółkę..- wstała i mnie przytuliła
-Mogłaś zadzwonić- skierowałam się do kuchni i nalałam wody do szklanek...- proszę- powiedziałam stawiając napoje na stół
-Dziękuję.. słuchaj.. słyszałam- usiadłam na fotelu- jest mi przykro kochanie...
-Dlaczego... dlaczego on mi to zrobił... to prze ze mnie..- Ola wstała i przytuliła mnie
-Nie płacz nie warto... 
-Pamiętasz ten dzień w którym powiedziałaś mi że pokłóciłaś się z Wroną..?- przytaknęła- i powiedziałaś też żebym porozmawiała z Karolem... czyli...
-Wiedziałam 
-I nic mi nie powiedziałaś..?!!- zaczęłam jeszcze bardziej płakać 
-To nie było moje zadanie.. chciała... i właśnie dlatego pokłóciłam się z Andrzejem.. ale uwierz mi.. dowiedziałam się niedługo przed tobą.. przykro mi...
-Chce zostać sama.. dziękuję, że mnie odwiedziłaś, ale nie mam ochoty z nikim gadać..
-Jasne rozumiem- wstała i skierowała się do wyjścia..
-Ale dziękuję ci... za tą rozmowę... bez ciebie bym sobie nie poradziła- rozkleiłam się
-Do zobaczenia kochanie- zamknęłam drzwi 

Kolejne dni postanowiłam spędzić u rodziców... Jak opuszczę parę dni nic mi się nie stanie.. i tak nie mam ochoty wychodzić z domu.. Karol próbował wiele razy się ze mną skontaktować.. ale ignorowałam go.. Dni z rodzicami upływały mi bardzo szybko... na pozór nie myślałam o NIM. Tata poczuł się lepiej i wyszedł ze szpitala. Siedzieliśmy wszyscy w ogrodzie i nudziliśmy się..

-Przyniosę ci leki- powiedziałam do taty i wstałam z leżaka 
-Dziękuję kotuś- powiedziała tata

Gdy nalewałam wody do kubka i wyciskałam do kieliszka odpowiednie tabletki rozdzwonił się mój telefon.. "Tyle go zbywałam, ale muszę z nim w końcu porozmawiać" mówiłam sama do siebie trzymając w dłoniach telefon..

-Czego chcesz..?- odebrałam w końcu
-Porozmawiać.. proszę cię
-Ale ja już wszystko wiem... nie musisz mi nic tłumaczyć
-Będę wieczorem w Bełchatowie.. porozmawiaj ze mną
-Nie ma mnie w domu.. i jeszcze przez parę dni mnie nie będzie.. muszę kończyć..
-Gdzie jesteś..? ja przyjadę proszę cię..
-Nie interesuj się- rozłączyłam się 

Mama słysząc całą rozmowę była dość mocno zdziwiona, ale nie pytała. Uznała, że jak będę chciała to sama powiem.. byłam jej za ro bardzo wdzięczna. Po długim namyśle postanowiłam wygadać się... siadłam z nią przy kubku gorącej herbaty przy kominku i prowadziłam swój monolog.. Nic nie powiedziała tylko mnie przytuliła, otarła moje mokre policzki i znowu przytuliła.. 

-Nie zasługiwał na ciebie
-Mamo, ale ja go nadal kocham..

Leżałam w pokoju i nie mogłam zasnąć.. patrzyłam w sufit. Zerknęłam na zegarek w telefonie... 2:37 Jeszcze do trzeciej się pomęczyłam i po trudach zasnęłam... Rano dostałam SMS-a 

Zrób to.. proszę porozmawiajmy.. spróbuję ci to wyjaśnić 

Po długich rozmyślaniach postanowiłam mu odpisać...
**********************************************************************************
I kolejny się pojawił... 
Pozdrawiam :**

p.s myślę o nowym blogu, ale nie mam pojęcia o kim miał by być... może podsuniecie mi jakiś pomysł...

piątek, 26 września 2014

Rozdział 30

Z samego rana rozlegały się krzyki z holu. Kibice całą noc świętowali.. Niestety miałam takie szczęście, że miałam pokój na przeciwko nich. Wstałam umyłam się zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się i wyszłam na śniadanie do restauracji na dole... Zjadłam śniadanie i postanowiłam wyjść na spacer... Katowice już od dawna nie spały ludzie śpieszyli się.. każdy w swoim kierunku... Powędrowałam do hotelu gdzie spoczywały dziewczyny... poprosiłam recepcjonistkę, żeby uchyliła rąbka tajemnicy gdzie przebywa Ola... niechętnie to zrobiła ale wysępiłam ten numer pokoju... 

-Wstawaj śpiochu co to ma być..?- zapukałam z całych sił do Oli
-Co chcesz... właź- powiedziała zaspana otwierając drzwi i zapraszając mnie do środka..
-Ej co jest..?- zapytałam
-Oj... posprzeczałam się z Wroną.. ale pogadamy dzisiaj i mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy...
-Ale o co..? jeśli mogę wiedzieć..?
-Zapytaj swojego Karola-....ooo... czerwona lampka..
-Czekaj ale co się stało..? bo nie rozumiem..?
-Nie ważne... poczekaj na mnie przyszykuję się i idziemy po Domę- uśmiechnęła się nikle
-No... dobra

gdy Ola się "wystroiła" poszliśmy dwa pokoje dalej do drugiego śpiocha... zaskakująca była prawda, że Dominiki nie było... co nas rozśmieszyło bo stałyśmy jak głupie pod tym pokojem... Co się okazało szanowna pani poszła do kiosku po Przegląd Sportowy... 

-A wy co tak na mnie czatujecie..?
-A co nie można..? czekamy na ciebie i czekamy... postanowiłyśmy że pójdziemy na kawkę.. chodź
-Dobra chwileczkę

Ciągle dręczyło mnie to co powiedziała Ola, ale nie dawałam po sobie tego poznać... Nie wiedziałam o co jej chodziło... więc postanowiłam od razu po kawie pójść do hotelu chłopaków i wyjaśnić... co jest... Znalazłam chłopaków przy telewizji 

-O cześć Madziu... co tu robisz?- zapytał Kłos
-Pogadać przyszłam- siadłam na krześle-... Ola pokłóciła się z Andrzejem...wiesz coś na ten temat?- Karol zachłysną się wodą..
-Nie... nic nie wiem...- popatrzył na mnie zakłopotanym wzrokiem...
-Widać, że nie potrzebnie się fatygowałam...- wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę drzwi..- mieliśmy sobie mówić wszystko, ale jak widać dalej do ciebie to nie dociera.. 
-Przepraszam
-Za dużo było tych przeprosin... wiesz co.. dowiem się o co chodzi.. - uśmiechnęłam się- jeszcze raz gratulacje- wyszłam trzaskając drzwiami 

KILKA DNI PÓŹNIEJ 
Siedziała w swoim mieszkaniu odrabiając zadania z fizyki i chemii oraz ucząc się z biologii... Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi... niechętnie wstałam i poszłam otworzyć 

-Cześć mogę wejść- powiedziała Wanessa
-Nie..- powiedziałam zamykając drzwi
-Dobra ale od Karola się tego nie dowiesz..
-Czego chcesz- otworzyłam ponownie drzwi 
-Wpuścisz mnie..?- zapytała z drwiącym uśmiechem-.. bes słowa skierowałam się do pokoju
-Co jest..- siadłam na kanapie
-Mogę poprosić o wodę..?
-Nie- powiedziałam twierdząco-... czego ode mnie chcesz..
-Od ciebie niczego.. ale mam sprawę w stosunku do Karola..
-Nie rozumiem..
-On cię zdradził kochanie- zamarłam- bardzo mi przykro słoneczko
-To na pewno nie prawda..- wstałam i skierowałam się do okna..
-uwierz mi... nie chcę, żebyś cierpiała... więc jeszcze raz cię ostrzegam.. nie zbliżaj się do niego..- powiedziała i skierowała się do wyjścia... 

Nic do mnie nie docierało.. dlatego tak się zachowywał... byłam w rozsypce... jedyne co mi przyszło do głowy zadzwonić do Oli i się wypłakać...
********************************************************************************
Dzisiaj mega krótki, ale coś się w końcu dzieje.. pozdrawiam
p.s ktoś ogląda Taniec z Gwiazdami... IGŁA I GRUCHA na trybunach :D

niedziela, 21 września 2014

Jesteśmy Mistrzami Świata!!!!

Nasi chłopcy wygrali z Brazylią 3:1 Ryczę ze szczęścia a wy??? Gratulacje chłopaki zasłużyliście na to... Kocham was... Życzę spokojnej nocy ja nie zasnę i jutro spóźnię sie na w-f pozdrawiam najlepszych kibiców Mistrzów Świata!!!

Rozdział 29

21 września 2014

Po emocjonujących meczach nasi chłopacy po burzliwym starciu z Niemcami zwyciężyli i dostali się do finału, w którym będą grać z Brazylią... Od samego rana chodziłam jak najęta. Nie mogłam się skupić... cieszyłam się, a zarazem smuciłam ponieważ dzisiaj wszystko się skończy. MŚ zakończy się zaraz po ceremonii zamknięcia.. Oczywiście że siatkarze będą nabuzowani jeszcze długo, ale skończą się mecze wszystkie miasta gospodarzy po prostu zamilkną. Brazylijczycy mówią, że chcą rewanżu oraz mają zamiar utrzeć nosa Kubiakowi, który wdał się w dyskusje pod siatką z niektórymi z zawodników (cały Michał) 
 Jest godzina 12.00 a ja jestem w drodze do Katowic... z Karolem widziałam się bardzo rzadko.. ostatni raz gdy przyjechał do mnie, żeby się pogodzić.. wszystko sobie wyjaśniliśmy i do tej pory rozmawiamy tylko przez telefon i na skypie. Często za to widziałam się z dziewczynami. 

-Cześć jesteś już w Katowicach..?- zapytałam 
-Siemanko.. tak ja już na miejscu siedzę w hotelu i zaraz wybieram się na miasto z Dominiką..
-Dobra w takim razie do zobaczenia...

po półtorej godzinie byłam na miejscu.. zaparkowałam pod hotelem i skierowałam się do recepcji.. Miła pani dała mi kartę i powiedziała który numerek pokoju jest do mojej dyspozycji. Nawet się nie rozpakowywałam, tylko rzuciłam wszystko na łóżko, zatrzasnęłam drzwi i pod Spodek.. 

-Ooo.. cześć wam jak tam przechadzka po mieście- przywitałam się z dziewczynami, które spotkałam pod parasolami...
-Super... zakochałam się w Katowicach- zaśmiała się Dominika- przysiądziesz się..?
-Jak tak chłopaki przed meczem..?- zapytałam siadając koło dziewczyn-.. wiecie może coś na ten temat..?
-Wiemy, wiemy... oj zmęczeni, ale będą walczyć do ostatnich sił Andrzej mówił, że da z siebie wszystko- powiedziała Ola 
-A Winiar jak tam..?
-Michał.. oj jakoś idzie.. od samego rana chodzi nabuzowany... jestem od 3 dni więc... spędziłam trochę z chłopakami czasu.. w ogóle się nie boją Brazylijczyków - zaśmiała się Dominika 
-No a jak że ...- dodałam.. 
-Gdzie siedzisz w Spodku..?- zapytała Ola upijając sok
-Szczerze to nie wiem... powiedziałam Karolowi i chłopakom, że nie mam jak się wybrać na finał, ale wszystko ogarnęłam.. więc jestem.. Kłos załatwił mi wejściówkę, ale nie wie, czy będę wiec.. niespodzianka.. 


Miło się rozmawiało, ale musiałam jeszcze odebrać wejściówkę ze Spodka ponieważ siatkarz zostawił ją w miejscu gdzie odbiera się akredytacje.. Zanim znalazłam to pomieszczenie musiałam się 3 razy pogubić, ale w końcu dotarłam odebrałam co dla mnie i wróciłam do hotelu...

Parę godzin spędziłam przed telewizorem. 1 godzinę przed meczem wyszłam z pokoju i skierowałam się pod Spodek. 

Wybiła godzina 0 Polscy siatkarze już rozgrzewają się przed meczem. Widownia przywitała ich wielkim hukiem... Brazylia już gotowa do meczu czeka na pierwszy gwizdek.. wszyscy mega skoncentrowani... nic z widowni do nich nie dociera.. skoncentrowani są tylko na jednym na wygranej i zdobyciu złota...
20.25 Mecz rozpoczyna się 3..2..1.. START!! pierwszy gwizdek rozległ się... Na zagrywce Mariusz Wlazły... strzela z całej siły.. Brazylijczycy odbierają i.. Fonteles  wyprowadza skuteczny atak 1:0. Pierwszy set pada łupem przeciwników.. drugi set.. stan 25:25 na zagrywce już wcześniej wspomniany Fonteles i... aut!!! 26:25  Na zagrywce Fabian Drzyzga.. serwuje z całej siły... ale Brazylijczycy odbierają perfekcyjnie i......Blok!!!! drugi set dla nas!!! 1:1 !!! Zacięta gra toczy się bardzo długo..  Stan gry 2:2, 17:16 dla Brazylii... Mocno zagrywają nasi przyjmują bardzo dobrze atak i... po bloku!!! 17:17 na zagrywce Winiar... wysoko podrzuca piłkę z całej siły uderza i... AS!!!! 18:17 Spodek Szaleje na zagrywce znowu Michał serwuję, Brazylijczycy przyjmują na naszą stronę wlazły z całej siły w boisko JEEEEEEEESSSSTT!!!! 19:17 Wygrywamy tie-break-a i JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA... wilka wrzawa na trybunach chłopaki szlają... wszyscy skarzą z radości i się przytulają Spodek Odleciał!! i nie wyląduje szybko. Szybko wbiegłam z dziewczynami na parkiet i rozbiegłyśmy się do naszych chłopaków..

-Karol!!!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyje 
-Cześć..!!- przytulił mnie i krzykną z całej siły do ucha...- co ty tu robisz mówiłaś, że nie przyjedziesz
-Jak to.. mogłam nie przyjechać..chyba sobie żartujesz...Gratulacje- powiedziałam gdy okręcał mnie wokół swojej własnej osi
-Dziękuję..- pocałował mnie..
-Dobra ty tu zaspokój potrzeby kibiców a ja idę pogratulować innym- dałam mu buziaka w policzek i udałam się do chłopaków, którzy nadal skakali z radości..
-Gratulacje Andrzejku- przytuliłam go..
-Dziękuję!!!- po chwili skakania z chłopakami wszyscy usiedli na parkiecie i zaczęli się rozciągać po meczu.. Ja podeszłam do Igły, który bawił się z dzieciakami i Iwoną odbijając piłkę..
-Gratulacje panie Ignaczak- zaszłam go od tyłu
-A dziękuję dziękuję.. pograsz z nami..?
-Jasne..

Chwile później rozpoczęła się ceremonia dekoracji. Trzy najlepsze drużyny stanęły przed podium.. Najpierw nagrody indywidualne.. Po wręczeniu nagród  zostały przedstawiane drużyny.. 
- Trzecie miejsce... Niemcy!!!!- wykrzykuje Magiera a na trybunach rozlegają się oklaski.. Zostają wręczone brązowe medale Mistrzostw Świata..
-Drugie miejsce.. nisi dzisiejsi rywale... Brazylia!!!- siatkarze niezadowoleni wchodzą na podium.. na ich szyja widnieją już srebrne medale MŚ Polska 2014
-No i w końcu.. Czekaliśmy na to 6 lat.. Po dzisiejszym wygranym pojedynku z Brazylią po długim i męczącym pojedynku.. Panie i Panowie o to zdobywcy złotego medalu mistrzostw świata.. POLSAAAA!!!!!- krzyczy z całych sił Magiera.. na trybunach wariacja ludzie krzyczą skaczą z radości... ja na samym dole obok Iwony z córeczką, Oli i Dominiki... Seba z kolegami.. Wszyscy krzyczymy z radości. Nasi są już na podium... Medale wręczone wiszą już na szyjach zwycięzców...Następnie wędruje na tacy puchar.. Piękny puchar który jest nasz!!!.. który został skradziony, ale jest tutaj, jest z nami.. przyjechał prosto ze Szwajcarii... Winiarski trzyma puchar i wznosi go do góry.. z głośników wydobywa się piosenka "We ar the champion" i wszędzie lata konfetti. Chłopaki podają sobie trofeum z rąk do rąk.. Marek Magiera wyczytuje nazwiska zawodników.. Rozlega się hymn.. 13 tyś. gardeł śpiewa Mazurka Dąbrowskiego.. 
Po ceremonii wybucha sielanka wszyscy śpiewają i tańczą.. Szampan leje się wszyscy tańczą i śpiewają.. jak na Lidze Światowej 2012.. Po ceremonii wszyscy poszli do hotelu i świętowali dalej... 
********************************************************************************
Witam już nie będę przepraszać bo za dużo tego przepraszania mam nadzieje że taki rozdział na dzisiaj wieczór, parę godzin przed meczem się spodobał ;)
pozdrawiam :***

sobota, 20 września 2014

Tłumaczenia i tłumaczenia

Witajcie.. dzisiaj rozdział będzie bardzo ale to bardzo późno, ponieważ idę oglądać mecz do strefy kibica i nie będę mogła napisać ;) Połowa rozdziału jest już naskrobana, ale druga połowa niestety nie więc jak rozdział będzie to bardzo późno... pozdrawiam

piątek, 19 września 2014

Rozdział 28

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi.. niechętnie wstałam i powędrowałam otworzyć...

-Hej a co to jeszcze w piżamie..? ubieraj się idziemy na miasto- powiedziała zadowolona Iwona  wchodząc do środka
-A dzieciaki gdzie..?-zmieniłam temat
-Ola i Dominika z nimi zostały a ja przyszłam po naszego śpiocha... no dawaj zbieraj się- powiedziała siadając na łóżku
-Dobra daj mi chwilę- powiedziałam bez żadnej większej reakcji, zamykając się w łazience
-Ktoś do ciebie dzwoni- krzyknęła z pokoju Iwona
-Kto..?!- zapytałam ze szczoteczką w buzi
-Karol.... odebrać..?- wyszłam z łazienki
-Nie... nie odbieraj...- powiedziałam i wróciłam do łazienki
-A coś się stało..? nie gadacie ze sobą- zapytała opierając się o ścianę w łazience.
-Szczerze... to nie wiem..- oparłam się o umywalkę
-To co się stało..?
-Oszukał mnie w czymś- odwróciłam się do lustra
-czekaj bo nie rozumiem...- wyszła z łazienki a ja przewracając oczami wyszłam za nią 
-Ja też nie...- zamilkłam-.. nie powiedział mi że odnowił kontakt z Vanessą, wczoraj mocno mnie to zdziwiło, nie dałam po sobie tego poznać i wyszłam z hali...

Wyjaśniłam Iwonie kto to w ogóle jest, porozmawialiśmy i chwilę później Ola, Dominika, Seba i Dominisia wparowali do pokoju... nie miałam już czasu na dalsze szykowanie, więc szybko się przeprałam i wyszłam z nimi na miasto... Najpierw poszliśmy na śniadanie i kawę bo nie zdążyłam nic zjeść...

-Ooo, przepraszam- powiedziała Iwona i odeszła, żeby odebrać telefon
-Kto to... cichy wielbiciel..?- zapytała Ola po tym jak Pani Ignaczak wróciła...
-Ta... jasne... Krzysiu dzwonił przyjdzie na chwile bo Seba zwędził mu wejściówkę- uśmiechnęła się
-Nie prawda!!! dał mi na przechowanie i zapomniałem mu oddać- usprawiedliwił się i dalej zajadał swoje naleśniki
-Dobra nie roztrząsajmy tego.. zaraz przyjdzie tata, odzyska co jego i po sprawie- powiedziała Iwona wycierając budzie Dominiki. Chwilę później przyszedł zasapany Igła...
-Hej a ty co... biegłeś całą drogę..?- zaśmiałam się
-Ha ha śmieszne... biegłem bo nie wpuszczą mnie na halę.. Seba!!! masz przerąbane- puścił mu oczko
-Oj... boje się- zaśmiał się chłopak 
-Masz czego...- powiedział Igła upijając łyka soku Iwony...-.. co tam jak tam.. Szukaliśmy cię po meczu- zerkną na mnie-.. gdzie byłaś.. mieliśmy iść świętować wygraną.. oczywiście bezalkoholowo- zaśmiał się 
-Źle się czułam- skłamałam-.. więc poszłam do hotelu-.. spojrzałam na Iwonę 
-Dobra... nie wnikam- uśmiechną się..- lecę bo chłopaki mają już trening a ja przez pewną osobę się spóźniłem
-Dobra przepraszam...- odparł Seba..

Po szybkiej rozmowie Igła popędził na halę.. oczywiście nie obyło się bez zdjęć i autografów.. przez co spóźnił się jeszcze bardziej... My postanowiliśmy pochodzić po mieście.. zajrzałyśmy do paru sklepów.. dziewczyny sobie pokupowały  bardzo ładne sukienki... ja nic dla siebie nie znalazłam... Seba kupił sobie nową bluzę a Dominisi wybrałyśmy przesłodki komplet... Po zakupach dziewczyny postanowiły iść na halę do chłopaków... ja też postanowiłam iść... muszę wyjaśnić z Karolem to i owo... 

-O kto nas zaszczycił swą obecnością- powiedział Wrona do którego od razu podbiegła Ola... 
-Witam, a co wy się tak lenicie... MŚ samo się nie wygra- zażartowała Dominika.. 

***
-możemy pogadać?- podeszłam do Karola, który siedział na krzesełkach i zawiązywał buty.. 
-Jasne....czemu nie odbierałaś- zapytał po dłuższej ciszy
-Sama nie wiem... może dlatego, że mnie okłamałeś..?
-Ale ja nie rozumiem.. kiedy cie okłamałem..? chodzi ci o...
-Tak- przerwałam- czego mi nie powiedziałeś, że się z nią dogadałeś... wiesz nie mam nic przeciwko, ale nic mi nie powiedziałeś.. a na pewno parę razy się spotkaliście... okłamałeś mnie.. też nie jestem święta, ale ja ci mówię wszystko... 
-Wiem.. głupio mi, ale nie chciałem cię niepokoić.. a na tym meczu to wyszło spontanicznie.. nie wiedziałem, że się zgodzi..
-czekaj... to ty ją zaprosiłeś..? fajnie... ale czego dowiaduję się jako ostatnia..?- wstałam i kierowałam się do wyjścia.. aż tu nagle.......

-Oooo.. kogóż moje oczy widzą..- powiedziała Wanessa 
-Właśnie wychodziłam.. a ty co tutaj robisz..?!
-No jak to co... przyszłam odwiedzić moich chłopaków.. i Karola.. pogratulować wczorajszej wygranej.- zaśmiała się szyderczo 
-Wczoraj mu już wystarczająco pogratulowałaś- przewróciłam oczami 
-Masz jakiś problem suko.. a z resztą Karol mnie zaprosił - zaczęła się wydzierać.. ja tylko spojrzałam na Karola i wyszłam z hali.. 

Byłam zaskoczona... niech sobie nie pozwala ta.. o co jej chodzi..? A najbardziej boli mnie to, że Karol w ogóle nie zareagował.. nie dość, że spotykał się z nią nic mi nie mówiąc to zaprosił ją na mecz i na trening... Może brzmi to tak jak bym była zazdrosna... zaraz chwila.... ja jestem zazdrosna i to cholernie.. ale co nie zatrzymam go na siłę.. jest dorosły wie co robi.. ja i tak dzisiaj muszę wracać do Bełchatowa bo jutro na wykłady z samego rana.. spakowałam walizki wymeldowałam się z hotelu i w drogę.

***
7.00 z trudem wstaję z łóżka i udaję się do łazienki... Związuję włosy robię lekki makijaż.. jem śniadanie i wychodzę na wykłady.. jestem okropnie nie wyspana.. dosłownie zasypiam na lekcjach... nic mi się nie chce.. 
-Ej Madzia.. wracamy do żywych- śmieje się Karolina.. koleżanka ze studiów 
-Co ci jest- zapytała Agata...
-Nie, nic nie wyspałam się, wróciłam późno do domu..a teraz są efekty..- zaśmiałam się
-A skąd ty tak późno wracałaś..- zapytały prawie jednocześnie 
-Oj.. nie ważne.. na meczu byłam..
-jezu.. na prawdę.???!!! ale ci zazdroszczę.. ile ja bym dała za spotkanie moich idolów- rozmarzyła się Karolina 
-Ej spokojnie.. nie zemdlej mi tutaj..- zaśmiałam się 

***
Muszę z nią porozmawiać... nie mogę wyjść na kłamcę.. na prawdę nie chciałem jej martwić takimi pierdołami... z Wanessą po tym jak się pokłóciliśmy spotkaliśmy się  raptem 3 razy... trochę mi głupio, że ją tak zwodziłem dlatego muszę z nią jak najszybciej pogadać i wyjaśnić wszystko... 

*** 
-Idziesz z nami do kawiarni na ciacho..? odstresujemy się i po odrabiamy co nie co- zaproponowała Agata
-Jasne czemu nie tylko poczekajcie na mnie ch..wi..le...- zamurowało mnie- co on tu robi...- zapytałam sama siebie mrucząc pod nosem i skierowałam się w stronę siatkarza- poczekajcie na mnie- powiedziałam do dziewczyn 
-Pogadamy..?- poprosił i wystawił rząd białych zębów 
-Ale o czym tu gadać... wszystko wyjaśnione- wzruszyłam ramionami 
-Przepraszam- złapał mnie za rękę- powinienem od razu z tobą to przegadać, na prawdę jest mi głupio.. przepraszam..- przybliżył się do mnie..
-Karol... nie musisz mnie przepraszać, ale zrobiło mi się przykro, że mi nie powiedziałeś i tak kłamałeś.. nie mam nic przeciwko... ale...- jego pocałunek przerwał mi monolog
-przepraszam- powiedział przybierając minę kota ze Shreka.. 
-Obiecaj mi, że już nigdy mnie nie okłamiesz i będziesz ze mną szczery- uśmiechnęłam się.. zdecydowanie za szybko uległam...
-Obiecuję- przytulił mnie-... dobra lecę..- zaśmiał się
-Czekaj.. przyjechałeś tylko po to, żeby mnie przeprosić..?- zdziwiłam się
-No tak.. źle by to wyglądało i przez telefon nic bym nie wskórał.. wiesz, że cię kocham..?- uśmiechnął się 
-Oj nie wiem nie wiem.. musisz jechać...
-Niestety jutro z samego rana mam trening.. nie mogę go opuścić 
-To co... do zobaczenia- przytuliłam go
-No na razie- dał buziaka w policzek, wszedł do samochodu i odjechał... pomachałam mu tylko i skierowałam się do zaskoczonych koleżanek 

Przez cały czas siedziałyśmy w ciszy... aż w końcu postanowiłam to przerwać...

-Ej.. co jest..?-zapytałam upijając kawę 
-Nie nic, po prostu jesteśmy zdziwione, że znasz Kłosa.. jesteś jego...- zapytała Karolina
-Tak jestem jego dziewczyną..- odpowiedziałam z zażenowaniem.. ich obchodzi tylko jedno.. jeszcze sie na mnie obrażą za to...
-Ale super.. zazdroszczę ci- powiedziała Agata
-Nie ma czego człowiek jak człowiek
-Nie gadaj tak... gdybym to ja była na twoim miejscu... byłabym najszczęśliwsza na świecie... wywiady.. zdjęcia ahh...
-Ja tak nie myślę nie zależy mi na sławie- przerwałam Karolinie-... wiecie co muszę iść... do zobaczenia jutro

Jak mnie wkurzają takie dziewczyny... masakra im tylko jedno chodzi po głowie.. sława sława i sława.. nienawidzę takich zachowań.. jak rozmowa schodzi na takie tory... ale już się uwolniłam i wracam do domu... 
**********************************************************************************
I jest kolejny.. punktualnie w piąteczek... jutro też będzie punktualnie ponieważ jestem ten weekend w domu
Pozdrawiam :**

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 27

Spałam jak zabita... słyszałam z dołu, że większość gromady już się obudziła i krzątają się po kuchni.. Ja nie miałam ochoty na wstawanie. Po paru minutach przewracania się z boku na bok poddałam się i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w salonie z kubkami gorącej kawy.. 

-Oooo... wstał w końcu ten osobnik- zaśmiał się Igła
-Witam, witam wszystkich a co to tak wcześnie się wstaje..?- zapytałam patrząc co jest w lodówce 
-Jak wcześnie... jest odpowiednia godzina.. dokładnie- popatrzył na zegarek- 9.00- odparł
-A mama gdzie..?- porozglądałam się po pokoju
-W szpitalu.. dzwonili, że coś tam się stało i...
-I nie obudziliście mnie...- przerwałam Karolowi
-Powiedziała, żeby cię nie niepokoić więc...
-Rozumiem.. to wiecie co.. czujcie się jak u siebie.. a ja tam pojadę...- powiedziałam zakładając buty
-Czekaj...pojedziemy z tobą.. poznamy przy okazji twojego tatę- odpalił Winiar 
-Właśnie- dodała Ola 
-Jak chcecie tylko szybko..

20 minut później byłam z całą gromadą w szpitalu.. szukaliśmy mojej mamy ale nigdzie jej nie było. Po paru minutach znaleźliśmy ją przy OIOM-ie... była w rozsypce.. siedliśmy obok niej i nikt się nie odzywał.. cisza jak makiem zasiał...

-Co jest.. znaczy co się stało.?
-Stało.? nie nic... po prostu tatę przewieźli na OIOM i czekam..- powiedziała ze sztucznym uśmiechem...
-A jak on się czuje..?-zapytała Dominika
-Dobrze... już lepiej.. stracił przytomność i dlatego znalazł się tutaj.. a wy kiedy wyjeżdżacie..?
-Właśnie już jesteśmy gotowi... chcieliśmy się jeszcze pożegnać.. nie będziesz mnie tu potrzebować..?
-Nie, jedź kochanie... wakacje się kończą musisz się przygotować.. jedź.. poradzę sobie.. 

***
Widziałam jak Madzia przeżywa to wszystko, ale nie miałam pomysłu jak ją wesprzeć na duchu.. znamy się bardzo krótko. Wpadłam na pomysł. Razem z Olą poprawimy jej humor.. już ja o to zadbam.. musimy się jakoś zaprzyjaźnić, będziemy się teraz coraz częściej spotykać, więc musimy się dogadać 

***
-Witam chłopaki, gdzie to się było..?
-Przepraszamy trenerze... nagła sprawa wynikła...- odpowiedział Igła..
-Dobra nie wnikam.. jutro z samego rana macie trening i wizytę u doktora... co kogo boli itd.- odparł Antiga
-Jasne... stawimy się na treningu z samego rana- dodał Karol
-Trzymam za słowo- uśmiechnął się i znikną w korytarzu

Od razu poszliśmy do swoich pokoi, ale chłopaki nie są przystosowani do siedzenia w pokojach i musieli coś wykombinować... Wszyscy zebrali się na głównej, rozłożyli karty i piłkarzyki... graliśmy do późna, lecz jutro chłopaki muszą wracać do pracy, więc z dziewczynami zsinieliśmy siatkarzy i spać... 

***
Wakacje się skończyły... czas wracać do obowiązków i na studia.. Mistrzostwa Świata, które po rozpoczęciu na Narodowym już w pełni zawładnęły polskim sportem rozwinęły się na dobre. Dzisiaj Mecz drugiej fazy Polska- Francja... dostałam od Karola, z którym nie widziałam się dłuższy czas bilet, więc nie mogłam nie pojechać.. Do Łodzi nie było zbyt daleko bo nie cała godzina. Wyjechałam z samego rana ponieważ chcę się spotkać z moimi chłopaki i mieć jeszcze czas na zwiedzanie.. Tak jak mówiłam tak zrobiłam, wyjechałam o godzinie 10.00 nie było z byt wielkich korków, lecz wszędzie można było rozpoznać kibiców wybierających się na mecz.. wiele osób było ubrane w koszulki reprezentacyjne i na samochodach powiewały biało-czerwone flagi. To było super... 

-Dzień dobry miałam tu zarezerwowany pokój- powiedziałam i podałam recepcjonistce nazwisko.
-A tak.. proszę oto pani klucz- powiedziała dając mi kawałek metalu do rąk.. 

Do hotelu chłopaków miałam 10 minut piechotką... nie znałam za bardzo Łodzi, ale mili przechodnie pomogli mi bezstresowo dojść na miejsce... Na parkingu sał ich autobus, a przed hotelem kręciło się wiele reporterów. Weszłam do środka, ale wszędzie było pusto. Mocno mnie to zdziwiło, bo jednak znając chłopaków to było zdecydowanie za cicho.

-O witaj Magdaleno, jak się jechało- przywitał mnie Kubiak 
-A dziękuję, dziękuję bardzo dobrze.. a gdzie się wszyscy podziali...- zapytałam zaskoczona ciszą jaka panowała w środku.. 
-A... wywiady.. takie życie.. co poradzisz- uśmiechną się 
-A ty..?
-Ja już po.. wydusili ze mnie wszystko i jestem wolnym człowiekiem 
-Rozumiem rozumiem- uśmiechnęłam się 
-A zemną kto się przywita
-No nie wiem.. ktoś na pewno- zawiesiłam się na szyi Karolowi- też wydusili z ciebie wszystko co chcieli
-Nie, ja nie setem Kubiakiem.. byłem nieugięty 

Po przywitaniu się z chłopakami, czekaliśmy na przyjazd rodzin siatkarzy...Chwilę później przyjechała Ola, z którą wyściskałam się za wszystkie czasy.. później Doma i rodzina Ignaczaków... z Panią Iwoną rozmawiało mi się super.. normalna prosta babka, z którą można porozmawiać o wszystkim. O 19.00 byłyśmy już gotowe. Sebastian mocno się niecierpliwił. Rozumiałam go wszystkie szykowałyśmy się na mecz a on musiał się zajmować siostrzyczką..

-Dobra chłopie idziemy...- powiedziałam 
-Chodź Seba musimy jeszcze znaleźć miejsca i tatę- powiedziała Iwona
-Dobra idziemy- wybiegł niczym poparzony z pokoju... 

Przed meczem razem z Iwoną, Dominiką i Olą oraz z Sebą i małą Dominiką poszliśmy na parkiet życzyć szczęścia chłopakom... Mecz rozpoczął się.. pierwsza piłka setowa przy prowadzeniu Polaków 24:23 na Zagrywce Wrona... Serwuje z całej siły i.... aut. Na zagrywce przeciwnicy Serwują i.... Winiar przyjął Drzyzga wystawił i... Kubiak obija blok.. piłka setowa dla nas na Zagrywce Możdżonek serwuje.... i AS!!!! 1:0 Kolejny set nie poszedł nam zbyt dobrze czego dowodem jest wynik 1:1 W kolejnych setach poszło coraz lepiej i chłopaki wygrali 3:1 i awansowali do trzeciej fazy... Po meczu oczywiście zdjęcia i autografy.. Gdy zbliżałam się do Karola, jakaś dziewczyna rzuciła mu się na szyje... byłam dość mocno zdziwiona, ale nie dałam po sobie tego poznać...

-Oo.. cześć Madziu- pocałował mnie w policzek- poznaj to jest...
-Wiem kto to jest- przerwałam Karolowi- Twoja była dziewczyna.. hej miło mi cię poznać- powiedziałam sztucznie
-Mi też...-uśmiechnęła się fałszywie 
-Dobra muszę lecieć... gratulacje Karol... ale jutro muszę wracać do Bełchatowa- powiedziałam, przytuliłam się i odeszłam...

Nie miałam nic przeciwko tej znajomości.. ale jednak nie powiem... bardzo mnie to zdziwiło. Ja wiem tylko o jednym spotkani.. gdzie jeszcze bardziej się pokłócili. Karol ewidentnie mi nic w tej sprawie nie mówił. Nie chciałam psuć miłej atmosfery więc po prostu opuściłam hale i powędrowałam piechotą do hotelu... 
*********************************************************************************
Witam kochani, przepraszam, że dzisiaj a nie wczoraj, ale byłam u babci i nie mogłam połączyć się z internetem.... ale jest dzisiaj
Pozdrawiam :**