Nie mogłam zasnąć... byłam w szoku.. jak ze zwykłej grypy można wpaść w taki dołek.. załamałam się.. gdzieś o 2:30 zasnęłam. Obudziły mnie czyjeś rozmowy w sali.. otworzyłam opuchnięte oczy i dostrzegłam rozmawiających rodziców..
-Cześć a wy co tu robicie..?- zapytałam zdziwiona..-... przecież...
-Cześć kochanie- przytuliła mnie mam-... jak się czujesz słoneczko..?
-Jak widać- uśmiechnęłam się... co wy tu robicie..?
-Nie mogliśmy nie przyjechać.. i zostawić cię z tym samą- dodał tata
-Dziękuję, ale nie musieliście na gwałt tu przyjeżdżać..... na razie nigdzie się nie wybieram..
-Wszystko będzie dobrze..- jak nie lubię takiego gadania... po tym jeszcze bardziej mi się pogarsza
-Idziemy porozmawiać z lekarzem.. - powiedzieli i zniknęli za drzwiami
Leżałam i okropnie się nudziłam.. nie miałam co robić.. jeszcze lekarze zabronili mi wstawać i musiałam spędzić trochę mojego życia w jednej pozycji na łóżku lekarskim... Nie powiem... martwiłam się.. co będzie dalej.. miałam ogromną nadzieję, że znajdą dla mnie dawcę... Nagle.. mój telefon zadzwonił..
-Halo?- zapytałam zachrypniętym głosem
-Cześć... gdzie ty się podziewasz..?- zapytał Kacper
-Gdzie...? hmm.. aktualnie przebywam w szpitalu...
-Co się stało!!!??- zdenerwował się...- w którym..?- Podałam mu adres i od razu się rozłączył.. Chwile później wparował do sali..
-Co się stało?- powtórzył pytanie..- opowiedziałam mu co i jak.. Nie wiedział jak ma się zachować.. czy mnie pocieszać, czy nic nie mówić... szczerze bardziej wolałam tą cisze.. niż kolejne "Będzie dobrze" już za dużo się tego nasłuchałam.. Chwile rozmawialiśmy, ale przerwał nam Karol, który właśnie wszedł do sali..
-Cześć.. jak się czujesz? zapytał siatkarz
-Jak widać... Karol to Kacper.. Kacper.. Karol- chłopaki przywitali się i zapoznali.. widać, że nie przypadli sobie do gustu..
-To ja lecę.. muszę jeszcze... się pouczyć.. i ten... pa..- pocałował mnie w policzek i wyszedł
-Powtarzam pytanie..- powiedział Karol i siadł przy łóżku..
-Szczerze..?- kiwną głową- okropnie.. ale jakoś sobie trzeba radzić..
-Będzie..
-Dość!!!.. mam już po tond tych pocieszeń i "Będzie dobrze" nie trzeba mi tego mówić.. ja to wiem.. -Do pokoju wszedł tata
-A mama gdzie..- popatrzył na mnie..- tato
-Mama poszła po wodę..
-Dzień dobry..- Karol wstał z krzesła i przywitał się- proszę..- powiedział pokazując na krzesło..
-Dzięki.. ja już nie jestem takim młodym człowiekiem..- uśmiechną się..
gdy wszyscy byli już w sali.. jeszcze chwilę porozmawialiśmy bo rodzice musieli zbierać się do domu a było już dość późno..
-Czekajcie.. w płaszczu na wieszaku są klucze do mojego mieszkania.. wiecie gdzie mieszkam.. pojedźcie tam i przenocujecie.. nie ma sensu, żebyście o tej porze wracali.. jutro.. wyśpicie się i na spokojnie pojedziecie do Rzeszowa
-Nie.. nie będziemy ci się narzucać..
-Mnie i tak w domu nie ma i nie będzie.. przenocujcie.. bo jeszcze o was będę się martwic..
Po namowach rodzice postanowili zostać... Mama była zmęczona dzisiejszymi przeżyciami, więc nic nie mówiła tylko potulnie przystała na moją prośbę.. Rodzice wzięli klucze i wyszli z sali kierując się do wyjścia..
-Przyniosłem ci książki i jakieś gazety, żebyś się nie nudziła.. a i jeszcze aparat..
-a aparat to po co..?- zapytałam ze śmiechem..
- Powspominasz.. i też zabijesz nudę..
-Dziękuję ci
-Za co..?
-że jesteś i mnie wspierasz..
-Ty tez mnie wspierałaś.. odwdzięczę się..
Karol wrócił do domu dopiero o 22:00 cieszyłam się, że mam w nim wsparcie.. Ten gość ma tupet.. pocieszyć umie nawet w najgorszym momencie.. cieszę się, że go mam dzisiaj jakoś łatwiej mi się zasnęło..
Przez kolejne dni nic się nie działo.. rutyna.. badania, odwiedziny, jedzenie, spanie, badania, odwiedziny itd.. powoli miałam dość tego miejsca.. ręce bolały mnie potwornie od tych igieł.. czasami było mi okropnie ciężko oddychać, czasami było super.. O przeszczepie dalej nic nie wiadomo.. powoli traciłam nadzieję, że to się uda.. pogodziłam się z najgorszym.. Codziennie przychodził Karol.. z samego rana czekał aż się obudzę.. chwile rozmawiamy i szedł na trening potem op treningu zachodził mnie odwiedzić.. Dzisiaj było jednak inaczej.. nie było go.. pewnie znudziło mu się takie codzienne przychodzenie. Dobrze, że przyniósł mi laptopa to nie nudziłam się zbyt bardzo.. na obchody przychodziła taka miła pielęgniarka.. zawsze ucinałyśmy sobie małe rozmowy... Dzisiaj tylko porozmawiałam z rodzicami przez telefon i nudziłam się dalej.. poszperałam coś w komputerze o dalej nudy... Nagle ktoś zapukał do uchylonych drzwi mojej sali..
-Proszę- powiedziałam kierując wzrok na uchylające się drzwi..
-Witam, witam i o zdrowie pytam.. - do sali wparował Igła z Sebastianem
-O matko.. a wy co tu robicie..- uśmiechnęłam się
-Jak to co przyszliśmy cię odwiedzić- powiedział Sebastian
-Ale się ciesze.. dzięki.. okropnie się nudzę
-Czekaj za chwilę przyjdzie Iwona.. to sobie poplotkujecie..
-Kto ma najlepszych przyjaciół na całym świecie?
-Tyyy..- powiedział wskazując na mnie palcem
Chwilę później przyszła Iwona.. i tak jak mówił Igła tak się stało.. zaczęliśmy rozmawiać o najdrobniejszych pierdołach.. dawno się tak nie uśmiałam..
-Mogę się dołączyć- dodał Karol, wchodząc do sali..
-Jasne..- krzykną Igła..- siema Karol.. przygotowany na jutro..?- i już wiem co robi tu Resoviak
-To ja się ciebie o to zapytam.. wgnieciemy was w parkiet
-Zobaczymy!!- krzykną Seba
Dzisiejszy dzień wyrwał mnie z codziennej rutyny. Cieszę się, że odwiedzili mnie Ignaczakowie.. stęskniłam się za nimi.. Dobrze mieć przy sobie przyjaciół, którzy pomogą wyjść z dołka.. i dzięki niem znowu można się uśmiechać..
*********************************************************************************
Miał być długi, ale udało wydziergać mi się tylko tyle.. jak będę miała ochotę i trochę więcej weny niż dzisiaj napiszę jutro kolejny rozdział POZDRAWIAM... :**
Wspaniały :3
OdpowiedzUsuńŻycze weny :D
To w takim razie do jutra. :) Ps: super rozdział
OdpowiedzUsuńRozdział świetny
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Weny życzę
Pozdrawiam