środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 7

Bilety były wykupione na trzy dni po moich urodzinach. 5 dni na plaży z wodą tak czystą, że nie wiem :). Nie mogła się doczekać. Planowałam razem z Karolem już cały pobyt, to był mój najpiękniejszy prezent jaki dostałam. W końcu nadszedł dzień moich urodzin więc, jak w urodziny wstałam po 10 ubrałam granatowe rurki i czarną bejsbolówkę, związałam włosy i obrałam kurs na kuchnie żeby zrobić sobie śniadanko. Nie planowałam żadnej imprezy. Wiem większość z was pomyśli sobie "Ponuraczka, która nie umie się bawić" to nie prawda, po prostu nie miałam ochoty po tym wszystkim co mnie spotkało :/ Nagle słyszę dźwięk dzwonka do drzwi. Nikogo nie zapraszałam więc nie wiedziałam kto to, no ale poszłam otworzyć. Otwieram a tam... Karol, Andrzej, Zati, Igła i Nowakowski. Stanęłam jak wryta.
- Co tu robicie- zapytałam zdziwiona 
-No przecież ta oto dziewczyna obchodzi swoje urodziny- powiedział Karol- więc przyszliśmy słożyć ci życzonka, Resoviacy przyjechali, ponieważ gramy razem jutro mecz- odparł
Gdy siatkarze weszli, zaczęliśmy przygotowywać wszystko na "imprezę" Po mile spędzonym poranku i zjedzeniu tortu, który był przepyszny chłopaki musieli zbierać się na trening, ponieważ Sovia musiała potrenować na hali, a i Skrzaty musieli poćwiczyć przed spotkaniem na szczycie :) Oczywiście Karol został nieco dłużej i złożył mi sam osobiście życzenia co było bardzo miłe. około godziny 15 zadzwonił do mnie że mnie nawiedzi. Biedny chłopaczyna przyszedł taki styrany, że aż było mi go szkoda. Spędziliśmy ze sobą miły można powiedzieć już wieczór i Karol wrócił do domu. Następnego dnia czekałam już z niecierpliwością na mecz. Dostałam od Karola bilety na wejściówkę dla.... rodzin..? :D więc postanowiłam, że pójdę wspierać mojego dwumetrowca :D Mecz był bardzo zacięty. Od dawana byłam fanką Rzeszowiaków ale nie mogłam pozwolić, żeby Karollo nie czół ode mnie wsparcia :D Asseco przegrała dopiero w tie-breaku ale oba zespoły były w takiej samej formie i każdy mógł wygrać. Szczęście uśmiechnęło się do Skrzatów. Było mi smutno, że Sovia przegrała, ale widząc uśmiech Karola i chłopaków od razu poprawił mi się humorek. Po meczu oczywiście autografy i zdjęcia. Podeszłam do bandy czekając na przyjście Karola. Oczywiście to potrwało, gdyż chłopaki wykonywali kolejny rytuał po meczu :) jak zwykle był bardzo śmieszny i po wykonaniu go rozległy się oklaski. Polscy kibice są na prawdę najlepsi :D Karol widząc że kibice czekają w tym ja, skończył się rozciągać i podszedł do bandy. W końcu dopchałam się do dzisiejszego zdobywcy statuetki MVP :) 
-Dzień dobry panu, czy mogłabym poprosić zdjęcie- zapytałam ze śmiechem
-Ależ oczywiście- odpowiedział Karol 
Po ""obsłużeniu" wszystkich kibiców podszedł do mnie i mocno się przytulił. Ludzie zaczęli dziwnie na mnie patrzeć, ale nie zwracałam uwagi.
-Gratulacje byłeś dzisiaj fenomenalny na boisku- powiedziałam
-Dzięki, ale bez wsparcia nie było by tak kolorowo- powiedział spoglądając na mnie z uśmiechem 
Po godzinie byłam już w domu, oczywiście Karol podprowadził mnie pod same drzwi. Porozmawialiśmy chwilę i Karol powiedział, że musi mykać do domu. Więc pożegnaliśmy się i Kłosu opuścił moją placówkę mieszkalną (??!!) :D.
Następnego dni zaczęłam się pakować. Trochę mi to zajęło, ponieważ nie kompletnie nie wiedziałam co wziąć. Po 3 godzinach skomponowałam moją walizkę. Postanowiłam zadzwonić do dwumetrowca z zapytaniem jak mu idzie
-Hej Karol  jak ci idzie pakowanie
-W sumie całkiem nieźle, jestem przyzwyczajony do częstego pakowania i jakoś idzie
-No ja jakoś też się zebrałam. Nie mogę się doczekać jutra
-Szczerze....? ja tez :D- odpowiedział ze śmiechem 
Po rozmowie z moim światowcem usadowiłam zwłoki na sofie i postanowiłam oglądnąć pogodę na ten tydzień, gdyż nie chciałam trafić na brzydką pogodę. Na szczęście przewidywania prognostyków były pomyślne. Cały dzień zleciał mi na leniuchowaniu. Na wykłady już nie chodziłam, ponieważ i tak już koniec roku a ja mam wszystko pozaliczane. 
Nadszedł dzień wylotu. Karol z samego rana przyjechał po mnie i zabraliśmy się na lotnisko, które było oddalone dość daleko, bo wylot mieliśmy z Warszawy. Po jakiś dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Do odprawy mieliśmy jeszcze całą godzinę, więc poszliśmy do barku na kawę. Oczywiście wiele osób poznało Karola i zaczęły się zdjęcia i autografy. Broń Boże nie przeszkadzało mi to, nawet podobało, było to bardzo miłe. Te uśmiechy kibiców miłe pogawędki, luzik na maksa. Nadszedł czas odprawy i razem z Karolem udaliśmy się do samolotu. Po jakiś 30 minutach byliśmy już w środku na miejscach. Byłam bardzo podekscytowana.
-Wiesz co, pierwszy raz lecę samolotem- powiedziałam 
-Na prawdę..?- zapytał zdziwiony siatkarz 
-No tak, nie miałam jeszcze żadnej okazji
-No u mnie to się leciało wiele razy ale jeszcze nigdy nie byłem na Cyprze :)- powiedział 
Podróż zleciała mi miło. Prawie całą drogę rozmawialiśmy o różnych pierdołach, słuchaliśmy muzyki i nudziliśmy się. Po jakiś trzech godzinkach byliśmy na miejscu. 
-A teraz zamknij oczy- powiedział Kłosu zawiązując mi oczy
-Okej....?- powiedziałam lekko zdziwiona 
Tak z zawiązanymi oczami dojechaliśmy taksówką.. gdzieś. :D  Karol wprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia i odsłonił oczy. Nogi się pode mną ugięły 
-Jezu jak pięknie- powiedziałam rozglądając się po naszym mieszkanku na te 4 dni- nie wiem co powiedzieć
-A to jeszcze nic, odsłoń firanki i otwórz drzwi na taras- odparł
Gdy otworzyłam balkon zauważyłam plażę i morze, dwa hamaki, wielki stół z krzesłami i grill. Byłam w siódmym niebie. Z radością rzuciłam się Karolowi na szyję.
-Jejku, dziękuję ci Karol, tu jest przepięknie. Nie wiem co powiedzieć 
-A ja wiem.... sto lat- odparł Kłos pokazując rząd białych zębów 
Ten dzień spędziliśmy na  leniuchowaniu. Oporządziliśmy butelkę wina i posnęliśmy jak dzieci w hamakach na dworze. Obudziłam się w nocy o dziwo nie zgryziona przez komary, z czego się cieszyłam, obudziłam Karola i wróciliśmy do domu. Tam poszliśmy do swoich łóżek i znowu zasnęliśmy jak dzieci.
**********************************************************************************
No i kolejny rozdzialik pojawił się na blogu. Mam nadzieję, że się spodobał :)
JESTEŚ,CZYTASZ=KOMENTUJESZ, ZOSTAJESZ
Miłego końca roku życzę mi tak samo wakacji :) na wakacjach też często będą pojawiały się rozdziały :)

2 komentarze:

  1. Trafiłam dzisiaj na twojego bloga i muszę przyznać że fajny :)
    Zapraszam do siebie living-in-suffer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieje się, czytam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń