Tak jak mówiłam, wyszłam z Karolem na spacer i przy okazji podprowadziłam go pod halę gdzie miał jakiś dodatkowy trening. Powiedział żebym z nim weszła i poczekała. Zgodziłam się, gdyż i tak nie miałam w domu nic do roboty. Weszłam z nim na halę i zajęłam miejsce. Nie chciałam rzucać się w oczy i siadłam w kącie. Chłopaki mieli przerwę. Karol zawołał mnie i powiedział, że trening się przeciągnie i żebym wracała do domu, a on po treningu przyjdzie. Zgodziłam się i pożegnałam się z resztą chłopaków :) Będąc już w parku przy hali obejrzałam się za siebie i wtedy zauważyłam Łukasza siedzącego przed halą. Widocznie na kogoś czekał. Pomyślałam, że popatrzę na kogo. Zauważyłam pewną dziewczynę wychodzącą z hali (wyglądało na to, że tam pracuje), która rzuciła mu się na szyję i zaczęła się z nim całować. Nagle z hali wyszedł Karol niosąc w ręku moją torebkę, widocznie musiałam o niej zapomnieć. Widząc Łukasza i tą lafiryndę, i że stoję jak wryta w tym parku zaczął do mnie biec. Jak zauważyłam, że robi się zamieszanie osunęłam się na piętach również zaczęłam biec w stronę domu. Karol zatrzymał się przy Łukaszu i zdążył powiedzieć tylko "Debil". Zakochana para dostrzegając mnie i Karola też stanęła jak wryta. To że siatkarz był wysportowany i zwinny (i moja noga nie dawała mi pełni szybkości) szybko mnie złapał, przyciągną do siebie i mocno przytulił. Wszystko do mnie wróciło i zaczęłam płakać jak bóbr. Kłosu nie wracał już na trening, zatelefonował do Andrzeja i powiedział, że ma nagłą sprawę i musi się zerwać. Dochodząc do bloku z zamiarem otworzenia drzwi na klatkę usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
-Magda poczekaj- słyszałam. Odwróciłam się razem z Karolem i spostrzegłam zziajanego Łukasza
-Odejdź nie chcę cię widzieć- powiedziałam próbując otworzyć drzwi, które w mgnieniu oka zamkną mi Łukasz.
-Ale ja muszę z tobą porozmawiać, wytłumaczyć- powiedział
-Ale tu nie ma co tłumaczyć, wszystko rozumiem i nie jestem nikim takim żeby zabronić ci się spotykać z kimś innym- powiedziałam z trudem, gdyż łzy cisnęły mi się do oczu- Odejdź, proszę cię
-Nie, dopóki ze mną nie porozmawiasz- odpowiedział stanowczo Łukasz
Karol widząc co się szykuję, odciągnął Łukasz ode mnie, podniósł go za "bety" i powiedział:
-Ej gościu chyba słyszysz co ona mówi, nie chce z tobą rozmawiać. Jeżeli nie chcesz wylądować w szpitalu to radzę ci odejść bo nie ręczę za siebie
-Ej spokojnie, a zresztą nie wtrącaj się jasne....spadaj- powiedział z podniesioną głową Łukasz
Karol przyciągną go do siebie trzymając cały czas w powietrzu i rzucił na chodnik.
-Wynocha bo zaraz przywalę ci w ten poniemiecki łeb, że aż ci spadnie, na prawdę gościu nie ręczę za siebie- powiedział mój wybawca
Łukasz przerażony groźbami Karola odszedł zrezygnowany. Siatkarz przytulił mnie i wytarł łzy z buzi. Weszliśmy do domu i siedliśmy na sofie odbywając nasze rutynowe rozmowy.
-Ej nie płacz, nie smuć się. Zobacz już niedługo twoje urodziny nie wolno ci się smucić, a to jeszcze przez takiego gnojka- powiedział podnosząc mnie na duchu
-Wiesz co ten gnojek był dla nie wszystkim i nie od tak o nim zapomnieć
-Rozumiem co czujesz, gdyż byłem kiedyś w podobnej sytuacji i właśnie przez takie załamywanie się zmarnowałem sobie parę ładnych miesięcy, więc powiem ci, że nie warto. Uwierz mi - powiedział uśmiechając się
-Jak ty to robisz, ze zwykłym słowem umiesz poprawić mi humor- zapytałam dość zdziwiona
-Taki mój urok- powiedział wzruszając ramionami ze śmiechem.
-No nie przeczę- powiedziałam
-Wiesz co ja mykam :) muszę odpocząć po wycisku na treningu a jeszcze przychodzi do mnie Wrona i Zati więc muszę się zbierać
-Jasne, rozumiem, baw się dobrze- powiedziałam
-A może chcesz ze mną jechać do domu i pobawimy się wszyscy razem- zapytał z nadzieją w oczach
-Wiesz co nie mam nastroju :/ może kiedy indziej :) - odpowiedziałam
-Dobrze rozumiem
Gdy Kłosu wyszedł wzięłam prysznic i usadowiłam się na kanapie oglądając TVN, akurat leciał Harry Potter :D i postanowiłam że oglądnę. Wiem wiem Harry Potter...? no cóż dziwna jestem :D
Po 24 odpłynęłam. Niestety musiałam wstać o 7 gdyż miałam wykłady dzisiaj wyjątkowo na 8 . Zjadłam śniadanie, ubrałam się umalowałam lekko i wyszłam. Na uczelni nie mogłam się na niczym skupić, sama nie wiem dlaczego :/. Po wykładach zahaczyłam o sklep spożywczy, gdyż musiałam kupić coś na jutro. Stojąc przy regale. Spotkałam Wronę, który widocznie tez miał braki w zaopatrzeniu lodówki :D.
-Ooo... siemka jakie miłe spotkanie- powiedział
-Hej, no czy ja wiem czy miłe- powiedziałam. Odparłam tak gdyż staliśmy przy regale, a dokładnie wielkiej chłodziarce z rybami i mrożonymi innymi osobnikami
-No tak, - powiedział po dłuższym zastanowieniu Wrona- może dasz się wyciągnąć na spacer, mogę oddelegować cię pod dom
-A z miłą chęcią- powiedziałam. Razem z Wroną, która kracze zapłaciliśmy za zakupy i ruszyliśmy w stronę mojego bloku- I jak wczorajsza schadzka udana..?-zapytałam
-Muszę przyznać że tak ale powiem ci w sekrecie.... troszkę główka boli- powiedział z uśmiechem
-A ja myślałam że siatkarze nie umieją pić
-Bo nie umieją i dlatego główka boli po dwóch piwach, boli jak po niezłej balandze- powiedział śmiejąc się
Po 20 minutach byliśmy pod blokiem, w miłym towarzystwie czas leci. Zapytałam się czy wejdzie na chwilę, ale Wrona jak to Wrona musiał lecieć do domu :D więc pożegnaliśmy się i obrałam kurs na 6 piętro. Była 17 więc Zaczęłam szykować się do spania gdyż jutro też mam wykłady na 8. Gdy leżałam już pod kocem i oglądałam mecz Skry z Lotosem usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć a w nich widzę... Karola.
-A co ty tu robisz nie jesteś na meczu..?- zapytałam zdziwiona
-Mam dzisiaj wolne, chłopaki i tak wygrają a ja postanowiłem odwiedzić moją już niedługo jubilatkę- powiedział Karol
-Ha ha jeszcze mamy czas do urodzin, ale dziękuję- powiedziałam. Moje urodziny są dopiero za 5 dni
-Wiem, ale ja już mam dla ciebie prezent. Nie mogłem wytrzymać jeszcze 5 dni :D- powiedział Karol wręczając mi kopertę
-Uuuu... a co to- zapytałam
-Otwórz to się przekonasz..?- powiedział z uśmiechem. Otworzyłam kopertę.... a tam... dwa bilety lotnicze. Zobaczyłam gdzie leci samolot i nie wierzyłam w to co czytam. Samolot leciał na.... CYPR!!??
-Ale.....
-To prezent na urodziny lecimy na plażę- powiedział Kłosu
-Ale ja nie mogę tego przyjąć
- Możesz, możesz, a nawet musisz. Odpoczniesz trochę i nie chcę nic mówić, ale wszystko jest już opłacone.
Po dłuższych namawianiach zgodziłam się przyjąć prezent, który zaskoczył mnie niezmiernie
-Jejku dziękuję ci naprawdę nie wiem co powiedzieć- wykrzyknęłam rzucając się mu na szyję :D
*********************************************************************************
I kolejny rozdzialik mam nadzieję, że się spodobał. W końcu nauka geografii się przydała :D
JESTEŚ,CZYTASZ=KOMENTUJESZ I ZOSTAJESZ
p.s powiem wam że na moim blogu wszyscy mogą komentować, nawet ci co nie posiadają konta google i innych kont więc do dzieła czekam na komentarze, gdyż o bardzo motywuje do dalszej pracy :*
Z miła chęcią się czyta Twoje rozdziały. Łatwo to sobie wszystko wyobrazić. Przeczytałam już wiele blogów i ten jest jednym z moich ulubionych. Pozdrowienia i pisz dalej, wszyscy czekają !
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :) miło mi
UsuńKiedy pojawi się następny rozdział? czekam z niecierpliwością ;D
OdpowiedzUsuńjuż niedługo brak mi weny na razie :) ale w tym tygodniu na pewno
UsuńA ona nie mieszkała na 4 piętrze? ;*
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczelam czytac i wlasnie to nie bylo 4 pietro?? ale tak to super ;)
OdpowiedzUsuń