piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 4

Od razu po zakończeniu treningu usłyszałam dzwonek do drzwi. Jakimś cudem doszłam dość szybko i otworzyłam. A w nich stał nikt inny jak Kłos :) Cieszyłam się, że już jest. Oczywiście przyniósł pełne siatki surowych zawijańców- sushi. Przygotowaliśmy stół i zasiedliśmy do "uczty"

-Powiem ci, że pierwszy raz jem sushi- powiedziałam 
-Na prawdę..? ja ubóstwiam te surowe zawijańce :D- powiedział ze śmiechem-... często z chłopakami jak jesteśmy z reprezentacją to jemy.
-Wy światowce :D ja nigdy nie byłam za granicą- powiedziałam z uśmiechem a zarazem ze skwarzoną miną 
-Jeszce nie raz pojedziesz, życie przed tobą- odpowiedział i zaraz poprawił mi humor swoim uśmiechem 

Po obiadokolacji zaczęłam zbierać naczynia i podeszłam do zmywaka z zamiarem ich umycia. Nalałam dużo płyny, gdyż lubię jak mocno woda się pieni (dziwne... ale prawdziwe) 
-Pomogę ci- powiedział Karol wkładając ręce do wody i zaczynając myć talerz
-Zostaw poradzę sobie-powiedziałam chlapiąc go wodą z wielką ilością piany.
Niczym się ogarnęłam cała kuchnia była zalana wodą. Nie mogłam przestać się śmiać, z resztą tak jak Karol
-Ha ha ha dobra gdzie jest mop- zapytał łapiąc oddech
-W schowku po prawej stronie- odpowiedziałam z trudnością, gdyż ja też nie mogłam złapać tchu :D

Karol pozmywał wodę z podłogi i schował mop z powrotem do schowka. W końcu nie umyliśmy tych naczyń. Ale nagle przypomniałam sobie, że za godzinę mam wizytę u lekarza.
-O matko zapomniałam 
-O czym..?!- zapytał się Kłos 
-No przecież za godzinę mam wizytę u lekarza- powiedziałam 
-A no tak... to ja cię podwiozę 
-Dziękuję ci, ale to nie będzie problem, nie chce się narzucać- zapytałam, 
-Nie no coś ty, to będzie dla mnie sama przyjemność- odpowiedział na moje "głupie" (jak to ujął) pytanie 

Karol poczekał na mnie, ponieważ musiałam się ubrać w suche ubrania, gdyż tamte były przemoczone do suchej nitki. Za chwilę byłam gotowa i razem z siatkarzem wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Akurat zdążyłam, właśnie mnie wyczytywali . Karol czekał na zewnątrz. U lekarza dowiedziałam, że mogę mieć już ściągnięty ten gips, ale muszę chodzić w opasce uciskowej, niestety dalej o kulach. Byłam zadowolona, że pozbyłam się tego idiotycznego gipsu w opasce będzie mi zdecydowanie wygodniej, ale będę musiała trochę więcej uważać ponieważ gips już nie będzie tak chronić mojej nogi. Po mimo tego bardzo się cieszyłam. Wychodząc zauważyłam jak Karol siedzi w jakiejś sali i rozmawia z mały pacjentami. Było to takie urocze. Mówił im, że nie warto się poddawać (dzieci najwyraźniej go poznały bo prosiły o autograf). Stałam w przejściu i patrzyłam się na ten obrazek. Karol w końcu mnie zauważył. Wychodząc pozdrowił dzieci i pomógł mi dojść do samochodu.

- To było takie urocze, masz dobre podejście do dzieci- powiedziałam
-Dzięki, wiele razy z klubem odwiedzaliśmy różne szpitale, powiem ci że te dzieciaki czasami są bardziej radośniejsze od nas- odpowiedział Karol, zarówno odpowiadając mi jedną z historii gdy to właśnie z Zatorem i z innymi  kolegami z drużyny odwiedził parę szpitali. Po 30 minutach byłam już w domu. Oczywiście posiedziałam jeszcze z Karolem, który ciągle opowiadał mi sytuacje ze szpitali. Byłam zdumiona jakie te dzieci mają podejście do życia. po 22 Karol pożegnał się ze mną dając mi buziaka w policzek i mocnego przytulasa.
-Śpij dobrze i uważaj na nogę- powiedział z uśmiechem na twarzy
-Dobrze "tatusiu"
-Ej,... ja mówię poważnie- powiedział pokazując język ( i w tym momencie nie wiedziałam ile w tej wypowiedzi było powagi)
-Dobra okej- odpowiedziałam 

Gdy Karol wyszedł zrobiła sobie szklankę zielone herbatki i usadowiłam się w łóżeczku przeglądając internety :D. po 24 zasnęłam. Spało mi się cudownie. Śniłam o tych dzieciakach i Karolu, który  ratował te biedne istoty dobrym słowem, zdjęciami i autografami. Te dzieciaki tak się śmiały i były w siódmym niebie, aż nie chciałam się obudzić, ale pukania do drzwi były głośniejsze i niestety musiałam podnieść się o kulach i zobaczyć kto się dobija. Była już 8, nie miała dzisiaj akurat żadnych wykładów więc nie miałam za krzty ochoty zrywać się z łóżka, ale musiałam. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta......
**********************************************************************************
przepraszam, ze dzisiaj taki krótki ten rozdział, ale nie mam weny :/ muszę naładować akumulatory :D
Jak myślicie kogo Magda zauważyła w wejściu...? :) powiem że to na dłuższa chwilę zawali jej cały świat :/   ale dzięki pomocy kochanym osobom wygrzebie się z tego w mgnieniu oka ;) kto to taki.........? hmmm...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz