czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 21

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy... no co.. przeholowałam. Nic mi się nie chciało, a na dodatek jeszcze mnie suszy... kac jak stąd do wieczności. Kokosiłam się w łóżku jak nie normalna.

-Kurde no!!!!- krzyknęłam
-Cześć, jak samopoczucie.... masz- zapytał podając szklankę wody
-A jakie ma być... dzięki- na raz wypiłam wszystko
-Nie wiem, ty mi powiedz
-Jezu!!!! jest świetnie, po prostu świetnie... w jeden dzień straciłam najbliższe mi osoby.. upiłam się.. teraz mam kaca, jest mi nie dobrze... głowa mnie napierdala... żyć nie umierać po prostu
-Ej.. spokojnie, na mnie nie musisz się wyżywać- powiedział i poszedł po kolejną szklankę wody 
-Przepraszam....ja...
-Nic się nie stało, w pewnym sensie cię rozumiem, ale jednak nie wiem co się stało...
-Nie chce obarczać ciebie..was.. moimi problemami
-Ale jak się wygadasz, wydusisz z siebie wszystko, będzie ci lepiej... a może nawet będę wiedział jak ci pomóc czy coś...
-Ale...
-Mów co się stało..

Opowiedziałam Andrzejowi wszystko od początku, niestety nie wiedział jak mi pomóc... przecież to oczywiste. Jednak pocieszył mnie.. pogadaliśmy sobie, on powiedział mi jak układało mu się z rodzicami.. itd. Dzięki niemu ulżyło mi... mogłam się swobodnie wygadać. Wczoraj nawet nie słyszałam jak dzwonił do mnie Karol.. miałam z 15 nieodebranych połączeń. Postanowiłam ubrać się.. zrobić z siebie normalnego człowieka.. bo jednak przez te płacze wszystko z mojej buzi i oczu... jak by to normalnie... spłynęło. Więc jak mówiłam poszłam się zrobić na człowieka, żeby to nie straszyć ludzi.

-A ty w ogóle co tu robisz, dlaczego nie poleciałeś z chłopakami do Brazylii- powiedziałam wychodząc z łazienki, już wyglądając jak człowiek
-Mała kontuzja kolana... na treningu źle stanąłem.. mam tu parę dni rehabilitacji- odpowiedział Andrzej, który leżał na łóżku i sprawdzał swoją stronę na facebook'u.
-Rozumiem- siadłam na łóżku popijając wodę... kolejną 
-I właśnie muszę iść na ćwiczenia.. wybierzesz się ze mną.?
-Jasne... nie chce mi się tu samej siedzieć

30 min. później szliśmy na siłownie. Oczywiście bardzo powoli bo Andrzej ledwo co chodził. Gdy byliśmy już na miejscu Andrzejem zajął się fizjoterapeuta, a ja miałam troszkę czasu, żeby zadzwonić do Karola. Rozmawialiśmy dość długo.. wytłumaczyłam mu co się stało i wyjaśniłam czego nie odbierałam, oczywiście Kłosu zrugał mnie za to,  ale po kazaniu rozmawialiśmy już normalni. Opowiedział mi jak jest w Brazylii i prosił, żebym przyjechała. Oczywiście nie zabrakło pytań jak się czuje Andrzej.. gdy skończyliśmy rozmawiać postanowiłam też troszkę poćwiczyć. Pobiegałam na bieżni itd. ok godziny 16.30 wracaliśmy do hotelu. Byłam wściekła, ponieważ zabrałam tylko jedną butelkę wody....a wczorajszy incydent dawał się we znaki nadal . Gdy weszliśmy do pokoju od razu splądrowałam malutką lodówkę.

-Jak tam samopoczucie..?- zapytał Wrona
-W sumie całkiem całkiem..... a u ciebie..?
-Oj tam lepiej nie mówić...okropnie boli mnie to kolano..chyba muszę wrócić do terapeuty po jakieś proszki czy lód
-Ja pójdę- powiedziałam wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi
-Nie, spokojnie... poradzę sobie
-Ty siedź ja się przejdę.. zaczerpnę jeszcze trochę powietrza
-Dobra, nie mam zamiaru się z tobą kłucić

Skierowałam się w stronę pokoju fizjoterapeuty. Mężczyzna zaprosił mnie do siebie, chwile porozmawialiśmy i facet dał mi jakieś leki przeciwbólowe i lód. Gdy wracałam już korytarzem mój telefon zaczął dzwonić.... a na wyświetlaczu pojawił się napis "mama" bez zastanowienia zignorowałam. Gdy "mama" nie odpuszczała wkurzona otworzyłam klapkę i wyjęłam kartę. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Weszłam do pokoju i podałam Andrzejowi "fanty" Od razu zauważył, że jestem nie w sosie... Kurde jak oni to robią. Nie chciało mi się nic o tym mówić, więc Andrzej odpuścił. Dzisiaj chłopaki grali mecz z Brazylijczykami, więc nie narzekaliśmy na nudę. Nie poznawałam chłopaków, grali rewelacyjnie. Cały mecz zakończył się 3:2 dla Polaków. Byłam prze szczęśliwa. Jeszcze dość długo oglądaliśmy telewizje. Ok. godziny 1.30 dopiero przycięliśmy komara. Następnego dnia jak się obudziłam Wrony już nie było... pewnie poszedł na rehabilitacje. Nie chciało mi się wstawać więc przeleżałam w łóżku do powrotu Andrzeja. Gdy siatkarz wyskoczył po wodę (już nie tylko dla mnie) zadzwoniłam do Karola.

-Hej mój mistrzu, jak tam
-Cześć skarbie.. jak tam..? a nic ciekawego.. nie wyspany jestem
-A to dlaczego.. świętowaliście..?
-Nie no coś ty.. Zgadnij z kim mam pokój
-Nie wiem...
-Z Igłą
-Aha... teraz wszystko jest jasne- zaśmiałam się
-NOO!! Jezu kiedy on skończy tą symboliczną osiemnastkę
-Ale przynajmniej się nie nudzisz!!!- usłyszałam głos Krzyśka
-Ooo i tu masz racje Krzysiu
-No pięknie nawet ty po jego stronie jesteś..?
-Oj tam nie obrażaj się... ale ma racje nie nudzisz się
-Jak tam się czujesz..?
-Jakoś.. szału nie ma, tylnego dołu nie urywa- po tych słowach dostałam poduszką od Andrzeja który właśnie wychodził z łazienki
-Rozmawiałaś z mamą..?
-Nie.. to nie jest moja mama... wczoraj wyłączyłam telefon i teraz mam masę nieodebranych połączeń
-Musisz z nią porozmawiać.. sama o tym wiesz
-Wiem.... muszę się przygotować
-Dobrze... już za parę dni się zobaczymy... trzymaj się... i pozdrów Andrzeja
-No papa- rozłączyłam się

Gdy zakończyłam rozmowę, ktoś zadzwonił do Andrzeja. Wybiegł z pokoju jak jakiś poparzony. Po 30 minutach przyszedł w bardzo dobrym humorze. Było widać, że coś się szykuje.. Byłam bardzo ciekawa i nasunęło się takie... naturalne pytanie... Z KIM ROZMAWIAŁEŚ..?!!

-Nie wiem jak to ująć- odpowiedział Andrzej 
-Najlepiej słowami...
-Dobra.... mam dziewczynę- uśmiechnął się 
-To super gratulacje..- przytuliłam go-.. jak się wabi 
-Ola... i dzisiaj ją poznasz, bo przyjeżdża w odwiedziny 
-To fajnie... nie mogę się doczekać..

Postanowiłam się przejść.. oczywiście mój telefon się na mnie obraził i cały czas ktoś dzwoni. Oczywiście była to.. "mama" po jakimś 10 razie odebrałam...

-Cześć kochanie.. ale się ciesze, ze odebrałaś.. słuchaj..
-Czego chcesz..?- przerwałam jej
-Porozmawiać.. masz może czas się spotkać.?
-Nie mam...chociaż.. niech będzie- odpowiedziałam oschle 
-Za 15 minut w kawiarni... wyślę ci adres
-Dobra.. co ty w ogóle robisz w Spale
-Przyjechałam się z tobą spotkać
-Dobra wysyłaj ten adres... nie mam ochoty z tobą gadać 

Mama wysłała mi adres kawiarni i chcąc nie chcąc musiałam iść. Obrałam kurs na kawiarnie, która znajdowała się niedaleko. Jak weszłam do kawiarni "mama" już siedziała. Zamówiłam kawę (jak to w kawiarni) i siedzieliśmy w ciszy... Gdy miałam już wyjść odezwała się mama

-Przepraszamy Madziu- powiedziała skruszona
-Za co..? za to, że przez tyle lat mnie okłamywaliście, że udawaliście, że mnie kochacie..? nie ma za co na prawdę- ze złością wykrzyczałam 
-To nie prawda... kochamy cię jak własną córkę... Madziu. Przez te wszystkie lata... po prostu.. baliśmy ci to powiedzieć. Wiedzieliśmy, że nas znienawidzisz... proszę cię, wybacz nam
-Muszę już iść- powiedziałam i wstałam kierując się do wyjścia
-Dziękuję ci, że przyszłaś... tata... cię pozdrawia- złapała mnie za rękę 
-Życz mu zdrowia- powiedziałam sucho i wyszłam 

Gdy szłam okrężną drogą przez park nie mogłam powstrzymać łez. Ta rozmowa mnie wykończyła psychicznie.. niby nie była jakoś bardzo długa, ale nie mogłam.... nie wiedziałam co jej powiedzieć..
Gdy już miałam wchodzić do pokoju Andrzeja, usłyszałam jak z kimś rozmawia. Była to chyba ta cała Ola.. postanowiłam nie przeszkadzać. Przypomniałam sobie, że Karol jak wyjeżdżał dał mi zapasową kartę do jego pokoju, więc postanowiłam skorzystać. Gdy siedziałam na łóżku oglądając telewizję ktoś zapukał. W drzwiach pojawił się Wrona. 

-Hej, co jest...? czego nie przyszłaś do pokoju..?
-Nie chciałam wam przeszkadzać, słuchaj Andrzejku... nie mam ochoty rozmawiać, można by to poznanie przełożyć na jutro..? proszę
-Jasne.. a coś się stało.. czego płakałaś
-Nie ważne- uśmiechnęłam się- dobranoc.. pozdrów Olę 

Gdy Wrona poszedł postanowiłam kłaść się spać.. ok. 01.24 zasnęłam.... 
**********************************************************************************
Witam was kochani... pod wcześniejszym rozdziałem padło hasło.. że was zaniedbuje... no.. coś w ty jest, ale na prawdę nie daję rady dodawać codziennie nowego postu..... czasami nie mam weny :/ staram robić się to tak często jak tylko możliwe.... Z powodu, że pewien osobnik chciał się wkręcić do rozdziału.. musiałam go pozmieniać, ale mam nadzieję, że się spodobał...
Pozdrawiam i do następnego

5 komentarzy:

  1. witam ;D jestem bardzo zadowolony z faktu ze do swojej historii wprowadzasz nowych bohaterów. Mam nadzieje ze będzie o wiele ciekawiej i ze bedą pojawiały się jeszcze inne postacie ;p
    POZDRAWIAM Filip

    OdpowiedzUsuń
  2. hej mnie też zadowolił ten fakt ;D jednak proponowałabym aby rozdziały dodawać odrobinę szybciej ;p ponieważ dużo osób wchodząc na twój blog i patrząc ze nie ma nic nowego zniechęca się ;/ mam propozycje (dodawaj rozdziały na przykład co 2-3 dni regularnie i wszystko będzie okej <3) pozdrawiam Aga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem... ale czasami z braku czasu nie mam możliwości, a teraz jeszcze dochodzą egzaminy gimnazjalne, na które trzeba sie przygotować, czasami nie mam jak ;/ a jeszcze daje laptopa do naprawy...

      Usuń
    2. ale ty egzaminy gimnazjalne masz na początku roku, ze masz się uczyć? bo nie rozumiem ;o

      Usuń
    3. Nie, ale chce zaczynać od samego początku, żeby poszły mi łatwiej, jeszcze internet mi się zacina i ledwo chodzi :D

      Usuń