czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 23

Nie myliłam się... Z samego rana chłopaki biegali z pokoju do pokoju.. Zza drzwi słyszałam krótkie rozmówki typu
"Ej daj jeszcze jedną tabletkę" "Nie mam już, dałem jeszcze Winiarowi, Ziomkowi, Wronie, nie mam" "Piotrek wyłaź"
Biedacy..wiedziałam, że tak to się skończy. Oczywiście wiedziałam też, że zaraz nawiedzi mnie tornado w pokoju. Nie myliłam się..

-Puka się tak- powiedziałam do chłopaków zakrywając głowę kołdrą
-Masz może jakąś wodę i tabletki przeciwbólowe..?- zapytali wszyscy na raz przeszukując mi torbę
-Ej... nie grzebcie mi w walizce.. czekajcie dam wam..- powiedziałam wstając zaspana z łóżka
-Dzięki bo zaraz umrę- krzykną Karol. Wyciągnęłam po tabletce i dałam każdemu z osobników. Wyszperałam też z małej lodóweczki butelki wody.. które opróżnili w mgnieniu oka
-A mówiłam, że za dużo.. no ale przecież ja się nie znam- zaśmiałam się
-Nie bądź taka mądra... kto cię ratował raptem 2 dni temu?- zapytał się Wrona
-Dobra... przyznaję się bez bicia- przybliżyłam się do Karola, który za chwilę objął mnie swoim wielkim ramieniem
-Dzięki słońce... i szykuj się- zostałam pocałowane prze Karola
-Na co..?- zapytałam popijając wodę
-Jedziemy nad wodę.. taka ładna pogoda..- powiedział Winiar
-Macie siłę- zdziwiłam się
-A czemu nie- odparł Dziku.Chwilę później (czytaj 2 godziny) wszyscy zebrali się na głównej.
-Oooo... matko.. 7 nieszczęść- powiedziałam do Winiarskiego, Nowakowskiego, Wrony, Kłosa, Kubiaka, Możdżonka i Ignaczaka, którzy słaniali się na nogach :D
-Ciiii.. nie tak głośno.. - powiedział Igła

Gdy wszyscy zapakowali się do samochodów wyruszyliśmy nad wodę... Jechaliśmy dość długo, gdyż szanowni panowie co kilometr źle się czuli.. w połowie drogi miałam dość. Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca do plażowania, rozłożyliśmy nasze klamoty i przebraliśmy się w kostiumy. Chłopaki od razu wbiegli do wody, aby odzyskać siły po wczorajszym balowaniu. Ja z Olą pozostałyśmy na brzegu i postanowiłyśmy się poopalać. Po 15 minutach z wody wybiegł Winiar i zaproponował, abyśmy poszli na lody. My nie miałyśmy za bardzo chęci na ten wypad ;/, więc Michał postanowił wybrać się sam. Poprosiłyśmy, aby kupił nam po shake-u. Zgodził się i wyruszył. Jeszcze chwilkę leżałyśmy same, a potem przybiegli do nas Karol i Andrzej.

-Idziecie do wody..- zapytał Karollo
-Nie chce mi się.. wolę poleżeć.. z resztą Winiar przyniesie coś na ochłodę.- powiedziała Ola, którą od razu poparłam. Oczywiście chłopaki nie dawali za wygraną i wciągnęli nas na siłę do wody.. ludzie leżący na plaży bardzo dziwnie się na nas patrzyli, z resztą nie dziwię im się :D gdy zobaczyliśmy Winiara z zaopatrzeniem wszyscy wybiegliśmy z wody. Michał dał nam nasze jedzenie i wszyscy usiedliśmy na kocach.

-Ej co ci się stało..?- zapytał Igła i wszyscy popatrzyliśmy na Michała, który cały był umazany w lodach
-Eee... nic takiego.. dziewczyna na mnie wpadła.. no i jak widać- pokazał na siebie
-Uuuu.. zagorzała fanka...- zaśmiałam się razem z Olą
-Ha, ha bardzo śmieszne...ale tak patrząc z innej strony... bardzo miła osoba
-Gadałeś z nią- zachłysnął się Dziku
-Tak... dlatego nie było mnie dłuższy czas... to co idziemy do wody..?
-Dobra..!- i wszyscy wbiegliśmy do jeziora

Trochę się popluskaliśmy, ale postanowiliśmy zagrać w... no oczywiście, że w siatkówkę, więc wzięliśmy piłkę i poszliśmy na puste boisko na plaży, podzieliliśmy się na grupy i.. do gry!! Grypy były nie równe ale zaczęliśmy grać. Pierwszy set podał łupem Winiarskiego, Nowakowskiego, Wrony, Kubiaka i Możdżonka.. za to my ( Ja, Ola, Kłos, Ignaczak) wygraliśmy drugiego seta.. w trzecim secie byłą wyrównana walka... Generalnie nikt nie wygrał bo Igła pogubił się w liczeniu.. uznaliśmy, że jest remis. Wiele ludzi poznało chłopaków i zaczęła się sesja zdjęciowa... i masowa produkcja w fabryce autografów. Po całym dniu nad wodą postanowiliśmy wrócić do Spały... w ośrodku byliśmy po 22 Od razu runęłam na łóżko.

-Wiesz co mam do ciebie pytanie.. prośbę- powiedział Kłos
-Zamieniam się w słuch- podniosłam się z łóżka
-Bo.. mamy jeszcze parę dni wolnego... i..
-"i..."- powtórzyłam
-Czy pojechałabyś ze mną w odwiedziny do moich rodziców.. zaprosili nas na weekend- popatrzył mi w oczy-.. pojedziemy.?
-Z chęcią poznam twoich rodziców.. to moich- zawahałam się-.. rodziców poznałeś
-Tak więc jedziemy..?- zapytał uradowany
-Tak... tak jedziemy- przytuliłam się do niego

Noc minęła super.. nie będę wam streszczać :D rano.. Karola już nie było, więc ubrałam się.. i poszłam ogarnąć. Gdy wyszłam na korytarz usłyszałam śmiechy i chichy na zewnątrz..Oczywiście.. wszyscy siedzieli na dworze i przeprowadzali wywiady... Było mnóstwo śmiechu ponieważ to nietypowe wywiady.. a dlaczego..? chłopaki nagrywali a redaktor przeprowadzał wywiad z innymi chłopakami (np. Karol nagrywał a redaktor przeprowadzał wywiad z Buszkiem) Nawet ja załapałam się do kręcenia... w sumie całkiem nieźle mi szło.. jak nie wyjdzie mi z fizjoterapią to pójdę na dziennikarstwo.. Po skończonych wywiadach wszyscy poszli do pokoju.. co było pojęciem względnym, gdyż po kilku minutach wszyscy znaleźli się w pokoju Igły i Ziomka...
**********************************************************************************
Witam kochani.. dzisiaj mega krótki, za co przepraszam, ale nie miałam pomysłu co zauważyliście przez to, że tak długo nic nie pisałam..

Już za dwa dni MŚ.. kto nie może się doczekać.? ja już cała chodzę :D
Do zobaczenia na Narodowym <<333

środa, 27 sierpnia 2014

LIEBSTER AWARD

Bardzo dziękuję za nominację.. Kamila Gruszecka (http://winiarskieuderzenie.blogspot.com/) 
Jestem bardzo zaskoczona,  Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo się cieszę z tego wyróżnienia oraz docenienia moich starań i pomysłów. A oto moje odpowiedzi.... jeszcze raz dziękuję ;) 


1. Jaki jest twój ulubiony klub siatkarski?
    Kocham Asseco Resovię Rzeszów...  ale od samego początku, z resztą to zauważyliście pisze o zawodniku Skry.. Chociaż sercem jestem przy Resovii... to kibicuję też Skrze ;)

2. Zagumny czy Drzyzga?
    Zdecydowanie Drzyzga.. :D... dlaczego..? podoba mi się jego styl gry, imponuje mi.. uwielbiam jak się śmieje :D Zagumnego jakoś nie trawię, ale to nie znaczy że go szczerze nie nawidzę, po prostu za nim nie przepadam 

 3. Kto według ciebie wygra MŚ ?
Powiem tak, to jest sport i nie można tu niczego zakładać... nie wiem dokładnie kto jest faworytem bo nie interesuję się tak bardzo statystykami, ale sercem no oczywiście, że POLSKA <333 , ale jest wiele faworytów do złota i do ukradzionego pucharu, ale to pomińmy :D Więc to jest bardzo trudne pytanie ;)

4. Ile masz lat?
    Mam 15 lat ;)

5. Dlaczego prowadzisz bloga ?
  Hmm... to jest dobre pytanie :D ponieważ czytałam przed pisaniem wiele blogów i bardzo mi się to spodobało, więc postanowiłam napisać swojego. Na samym początku nie myślałam, że w tak krótkim czasie będzie tu tule wyświetleń i wiele miłych komentarzy, za które dziękuję.. podsumowując... kocham siatkówkę i lubię pisać.. ;) a muszę poduczyć się ortografii :D i taka forma mi odpowiada 

6. Oprócz siatkówki, który sport cię fascynuje ?
  żaden :D... nie no oczywiście żart ;) Oczywiście siatkówka jest numer 1, ale lubię też tenis i troszkę koszykówkę 

 7. Antiga czy Anastasi ? Dlaczego ?
   hmmm... powiem tak.... Oboje.. Antiga dopiero co został trenerem.. a Anastasiego "znam" dłużej :D Anastasi jest życzliwym człowiekiem i fajnie z nim się rozmawia... tak samo z Antigą... oboje... nie umiem wybrać jednego 

8. Wybierasz się na jakiś mecz na MŚ ?
   Tak, jadę na Ceremonie otwarcia i mecz Polska-Serbia na Narodowym... do zobaczenia miśki w Warszawie.. :****

 9. Jaki był twój pierwszy mecz, na którym byłaś i gdzie to było ?
    Pierwszy mecz na jakim byłam było to mecz reprezentacyjny w Katowicach  Polska-USA (05.07.2013) Potem był mecz w Lublinie Asseco-JW a w tym roku znowu Katowice (bo tam jest najcudowniej) Polska-Włochy no i oczywiście... będzie jeszcze Narodowy <333

10. Co sądzisz na temat hymnu na MŚ ?
      Wiele osób mówi, że im nie przypasował... mi się podoba... szanuję Margaret, że podjęła się takiego wyzwania.. wyszło jej to super... ja gdybym była na jej miejscu.. ach... szkoda gadać :D Nie mogę się doczekać usłyszeć go na żywo :) 
p.s Teledysk jest super :)

 11. Od kiedy jesteś fanką siatkówki ?
      Trudno powiedzieć... tak na poważnie to od połowy sezonu gdzie 12/13 w PlusLidze.. Od wtedy zaczęłam kibicować na poważnie i oglądać wszystkie mecze jak i ligowe tak i reprezentacyjne 





Oto blogi które nominuję ;) 
1.www.barszcz-z-uszkami. blogspot.com
2.http://ja-ty-dworzec.blogspot.com/
3.http://szkrzatek.blogspot.com/
4.szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com
5.http://siatkareczka1086.blogspot.com/
6.http://volley-life.blogspot.com/




Oto Pytania !!!:
1.Od kiedy interesujesz się siatkówką?
2.Jacy/jaki są/jest twoi/twój ulubieni/ulubiony siatkarze/siatkarz..?
3.Jaki mecz zapamiętasz na zawszę..?
4.Czy byłaś na jakimś meczu na żywo.? jak tak to gdzie, kiedy,..?
5.Kłos czy Wrona.?
6.Jakie masz uczucia po wysłuchaniu hymnu MŚ Polska 2014
7.Ulubiony komentator z Polsatu..?
8.Film "Drużyna" na TAK czy na NIE..
9.czy będziesz na jakiś meczach na MŚ..?
10.Ulubiony Klub 
11. Na kogo "stawiasz los" na Mundialu ..?
**********************************************************************************
Jeszcze raz dziękuję za nominację.. i przepraszam, że rozdział jeszcze się nie pojawił będzie albo dzisiaj albo jutro ;) Pozdrawiam miśki.. :****** jak samopoczucia na 3 dni przed Mundialem..?

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 22

Rano obudził mnie telefon.. któż o 8 mógł się dobijać...

-Cześć Madziu..
-Czego chcesz..?
-Obudziłam cię...?
-No.. raczej
-Przepraszam słońce
-Streszczaj się
-Znaleźliśmy dawcę..
-Super, muszę kończyć... pozdrów.. tatę- "rozmowa została zakończona"

Ta wiadomość powinna mnie rozweselić, ale niestety jeszcze bardziej mnie zdołowała.. Oczywiście, że się cieszę, że "tata" będzie miał przeszczep, ale nadal nie mogę pogodzić się z tym, że to nie są moi rodzice. Poszłam się umyć i doprowadzić do ładu... Gdy byłam już gotowa.. usłyszałam pukanie do drzwi.. Któż mógł pukać :)

-Idziesz z nami na śniadanie..?- zapytał Andrzej
-Jasne..- uśmiechnęłam się nikle
-Co jest.?
-Nie ważne... gdzie Ola..?
-Zaraz przyjdzie, dopiero wstała i się szykuje... nigdy was nie zrozumiem
-No cóż... taka życia, zresztą rozumiem ja też zostałam obudzona...
-Oj sory..
-Nie nie przez ciebie... "mama" dzwoniła

Opowiedziałam Wronie rozmowę z '"mamą" On mnie pocieszył i poszliśmy poczekać w korytarzu na Olę. Rozumiem, że potrzebujemy więcej czasu, żeby się ogarnąć, ale czekamy na nią już pół godziny... O 9.00 byliśmy już w stołówce. Ta cała Ola wyglądała całkiem przyzwoicie. Gdy Andrzej musiał wyjść odebrać telefon ucięliśmy sobie krótką pogawędkę... jest całkiem spoko. 

-Kto dzwonił- zapytałam
-Karol.. właśnie wsiadają do samolotu.. będą wieczorem 
-To super.. ale się z nimi stęskniłam 
-A.. Igła pytał się...
-Jak samochód- zaśmiałam się-.. jak będzie dzwonić to powiedz mu, że zarysowałam przód
-Nie żyjesz już- rzekła Ola
-Na prawdę..?- Zapytał Andrzej, popijając kawę
-Nie no coś ty,... byłam czasami rozkojarzona z wiadomych ci  przyczyn, ale nie ośmieliła bym się..

Po śniadaniu wszyscy rozeszli się w swoje strony. Andrzej z dziewczyną poszli na spacer a ja wróciłam do pokoju. Nie miałam długo spokoju, gdyż chwilę później rozdzwonił się mój telefon. Najpierw Igła. Był przerażony.. od razu zaczął pytać.. Zdziwiłam się, że pierwsze pytanie było p moje samopoczucie, a później o samochód. Oczywiście jak wszystko mu ze śmiechem wyjaśniłam zbeształ mnie, ale później razem zaczęliśmy się śmiać. Potem zadzwonił Karol. Też pytał się o moje samopoczucie.. 

Karol :

Już nie mogłem się doczekać, jak będę w Spale.. Stęskniłem się za Madzią. Miałem nadzieję, że nie nabroiła za bardzo :D Muszę coś wymyślić, żeby zapomniała o tym co powiedzieli jej "rodzice"

Magda:

Po burzliwych konferencjach z chłopakami postanowiłam przejść się do parku niedaleko ośrodka. Biłam się z myślami czy zadzwonić do "mamy" zapytać się jak idą przygotowania do przeszczepu.. po dłuższych przemyśleniach postanowiłam nie dzwonić. Wzięłam z pokoju klucze do samochodu Igły i ruszyłam w podróż do Rzeszowa. Powinnam być przy "rodzicach" chociaż to nie moja rodzina, ale "tacie" należało się teraz wsparcie najbliższych. Jakieś dwie i pół godziny później byłam już na miejscu. Znając "mamę" siedziała całymi dniami w szpitalu, wiec nie zajeżdżałam pod dom. Nie pewnie weszłam do szpitala i skierowałam się pod salę, gdzie leżał "tata". Mama siedziała pod pokojem. Stanęłam obok niej. Nie zauważyła mnie. Dopiero gdy podniosła głowę zaczęły lecieć jej łzy.

-Jak się cieszę, że przyjechałaś- przytuliła mnie, ale zaraz się odsunęłam
-Jak..tata...?- zapytałam siadając na krzesełku 
-Dobrze, przygotowywany jest do operacji... Dziękuję, że przyjechałaś- nic nie odpowiedziałam-... jak chcesz to możesz do niego wejść... ucieszy się- postanowiłam tak zrobić.. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam wycieńczonego człowieka który leżał podłączony do tych wszystkich urządzeń.
-Myszko.. co tu robisz- uśmiechnął się
-Przyjechałam.. nie mogłam cię zostawić, bez wsparcia..
-Cieszę się, że jesteś.. Madziu.. przepraszamy, że ci nie powiedzieliśmy. To był błąd, przepraszamy- złapał mnie za rękę 
-teraz o tym nie rozmawiajmy...- gdy to powiedziałam do sali wszedł lekarz, który wyprosił mnie z pomieszczenia. Za chwile tata będzie jechał na operację. 
-Trzymam kciuki- powiedziałam uśmiechając się, gdy wywozili go na salę operacyjną 

Siedzieliśmy do końca w milczeniu pod salą. Po prostu nie wiedziałam teraz o czym mam z nimi rozmawiać..
Gdzieś tak ok. godziny 16.00 drzwi prowadzące na sale operacyjną otworzyły się i zza nich wyszedł lekarz. Od razu podbiegliśmy do niego z pytaniem czy wszystko się udało..?

-Nie będę państwu kłamać... były spore komplikacje.. podczas operacji doszło do krwotoku, ale wszystko jest w porządku. Pan Tomek jest już po operacji, wszystko się udało- uśmiechnął się i odszedł 
-Dziękujemy!!!- wykrzyczała "mama" Z wielkim uśmiechem zwróciła się do mnie i przytuliła z całych sił 
-Muszę już iść... pozdrów tatę
-Nie... kochanie, zostań, przenocujesz u nas
-Nie, znaczy.. nie mogę.. jeszcze nie teraz- uśmiechnęłam się- a w ogóle, Karol dzisiaj wraca z Brazylii. Muszę jechać 
-Dobrze.. do zobaczenia..dziękuję że przyjechałaś

Godzina 18.. Jestem już w Spale i zajeżdżam na parking. Chłopaków jeszcze nie ma... po czym wnioskuje..? Jest spokojnie i cicho. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się zmęczona na łóżko. Po krótkiej chwili namysłu postanowiłam przejść się do sklepu po zaopatrzenie.  Po drodze spotkałam Ole, która też wybierała się do sklepu... tak mi się wydaje, że po to samo...

-Cześć.. gdzie podążasz- zapytała się 
-Gdzie mnie nogi poniosą.. a tak na serio do sklepu po jakieś zaopatrzenie..a ty..?
-Też, bo oczywiście Andrzejowi nie chce się wstać.. leń... dzisiaj wracają trzeba coś kupić.. Winiar dzwonił i powiedział, że parę dni mają wolnego.. więc trzeba skoczyć po pewne produkty- puściła mi oczko
-Rozumiem..- zaśmiałam się
-Tak więc wszyscy widzimy się na głównej co..? albo i Igły i Ziomka.. to kwestia sporna
-Karol będzie na pewno.. ja nie wiem czy przyjdę
-Dlaczego..?
-Przed chwila wróciłam z Rzeszowa zmęczona jestem
-Dobra.. ale jak coś to czekamy 
-Jasne .. 

Po powrocie do pokoju z zakupami otworzyłam wino i nalałam sobie do szklanki, włączyłam telewizor, siadłam na podłodze i oglądałam powtórkę II meczu Polska-Brazylia. Gdy rozgrywki się skończyły postanowiłam zadzwonić i zapytać się jak tam się miewa "tata". Po rozmowie krzątałam się po pokoju, aż w końcu znalazłam swoje miejsce na parapecie. Oglądałam sobie "krajobrazy" Chwile później usłyszałam pukanie do drzwi, więc poszłam otworzyć 

-Cześć kto się stęsknił 
-Jaa!!!- krzyknęłam rzucając się na szyję Karolowi 
-Wiesz co ja też trochę- uśmiechnął się 
-Jasne.. Opowiadaj jak było 

Długo opowiadał mi o wyjeździe, który był do bólu przewidywalny "8.30 śniadanie. 9.30 trening, 10.30 lunch, później coś tam... itd." Oczywiście znając Igłę coś wykombinował, nie myliłam się.. Poszli zwiedzić tzw. wzgórze cukrowe i słynną plaże Copacabanę. Jeszcze chwilę gadaliśmy, ale nie długo, gdyż do pokoju przyszli Igła, Dziku i Możdżi i zaprosili nas na omówioną "imprezkę" Nie miałam ochoty, ale chłopaki i Ola mnie namówili.  Na dole było już wszystko gotowe..

-Ej tylko cicho trochę bo obudzimy trenera- powiedział Igła
-Spoko spoko.. wy i cisza jasne można pomarzyć- zaśmiałam się 
-Dziękuję- odrzekł Winiar

Długo tańczyliśmy i oczywiście nie zabrakło "świętych trunków" :D ja nie miałam ochoty, żebym później czuła się tak jak wtedy... o nie dziękuje postoje. Oczywiście, że nie stałam z boku ale w mniejszych ilościach. Z tych wszystkich wrażeń umówiliśmy się jeszcze na jutro, że pojedziemy nad wodę się pochlapać.. Oczywiście wiedziałam, że to nie wypali bo chłopaki będą mieli kac jak.... nie ważne :D
*********************************************************************************
Witam was bardzo serdecznie oto nowy rozdział mam nadzieję że wam się spodobał...
Pozdrawiam serdecznie
JESTEŚ.CZYTASZ=KOMENTUJESZ.ZOSTAJESZ

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 21

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy... no co.. przeholowałam. Nic mi się nie chciało, a na dodatek jeszcze mnie suszy... kac jak stąd do wieczności. Kokosiłam się w łóżku jak nie normalna.

-Kurde no!!!!- krzyknęłam
-Cześć, jak samopoczucie.... masz- zapytał podając szklankę wody
-A jakie ma być... dzięki- na raz wypiłam wszystko
-Nie wiem, ty mi powiedz
-Jezu!!!! jest świetnie, po prostu świetnie... w jeden dzień straciłam najbliższe mi osoby.. upiłam się.. teraz mam kaca, jest mi nie dobrze... głowa mnie napierdala... żyć nie umierać po prostu
-Ej.. spokojnie, na mnie nie musisz się wyżywać- powiedział i poszedł po kolejną szklankę wody 
-Przepraszam....ja...
-Nic się nie stało, w pewnym sensie cię rozumiem, ale jednak nie wiem co się stało...
-Nie chce obarczać ciebie..was.. moimi problemami
-Ale jak się wygadasz, wydusisz z siebie wszystko, będzie ci lepiej... a może nawet będę wiedział jak ci pomóc czy coś...
-Ale...
-Mów co się stało..

Opowiedziałam Andrzejowi wszystko od początku, niestety nie wiedział jak mi pomóc... przecież to oczywiste. Jednak pocieszył mnie.. pogadaliśmy sobie, on powiedział mi jak układało mu się z rodzicami.. itd. Dzięki niemu ulżyło mi... mogłam się swobodnie wygadać. Wczoraj nawet nie słyszałam jak dzwonił do mnie Karol.. miałam z 15 nieodebranych połączeń. Postanowiłam ubrać się.. zrobić z siebie normalnego człowieka.. bo jednak przez te płacze wszystko z mojej buzi i oczu... jak by to normalnie... spłynęło. Więc jak mówiłam poszłam się zrobić na człowieka, żeby to nie straszyć ludzi.

-A ty w ogóle co tu robisz, dlaczego nie poleciałeś z chłopakami do Brazylii- powiedziałam wychodząc z łazienki, już wyglądając jak człowiek
-Mała kontuzja kolana... na treningu źle stanąłem.. mam tu parę dni rehabilitacji- odpowiedział Andrzej, który leżał na łóżku i sprawdzał swoją stronę na facebook'u.
-Rozumiem- siadłam na łóżku popijając wodę... kolejną 
-I właśnie muszę iść na ćwiczenia.. wybierzesz się ze mną.?
-Jasne... nie chce mi się tu samej siedzieć

30 min. później szliśmy na siłownie. Oczywiście bardzo powoli bo Andrzej ledwo co chodził. Gdy byliśmy już na miejscu Andrzejem zajął się fizjoterapeuta, a ja miałam troszkę czasu, żeby zadzwonić do Karola. Rozmawialiśmy dość długo.. wytłumaczyłam mu co się stało i wyjaśniłam czego nie odbierałam, oczywiście Kłosu zrugał mnie za to,  ale po kazaniu rozmawialiśmy już normalni. Opowiedział mi jak jest w Brazylii i prosił, żebym przyjechała. Oczywiście nie zabrakło pytań jak się czuje Andrzej.. gdy skończyliśmy rozmawiać postanowiłam też troszkę poćwiczyć. Pobiegałam na bieżni itd. ok godziny 16.30 wracaliśmy do hotelu. Byłam wściekła, ponieważ zabrałam tylko jedną butelkę wody....a wczorajszy incydent dawał się we znaki nadal . Gdy weszliśmy do pokoju od razu splądrowałam malutką lodówkę.

-Jak tam samopoczucie..?- zapytał Wrona
-W sumie całkiem całkiem..... a u ciebie..?
-Oj tam lepiej nie mówić...okropnie boli mnie to kolano..chyba muszę wrócić do terapeuty po jakieś proszki czy lód
-Ja pójdę- powiedziałam wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi
-Nie, spokojnie... poradzę sobie
-Ty siedź ja się przejdę.. zaczerpnę jeszcze trochę powietrza
-Dobra, nie mam zamiaru się z tobą kłucić

Skierowałam się w stronę pokoju fizjoterapeuty. Mężczyzna zaprosił mnie do siebie, chwile porozmawialiśmy i facet dał mi jakieś leki przeciwbólowe i lód. Gdy wracałam już korytarzem mój telefon zaczął dzwonić.... a na wyświetlaczu pojawił się napis "mama" bez zastanowienia zignorowałam. Gdy "mama" nie odpuszczała wkurzona otworzyłam klapkę i wyjęłam kartę. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Weszłam do pokoju i podałam Andrzejowi "fanty" Od razu zauważył, że jestem nie w sosie... Kurde jak oni to robią. Nie chciało mi się nic o tym mówić, więc Andrzej odpuścił. Dzisiaj chłopaki grali mecz z Brazylijczykami, więc nie narzekaliśmy na nudę. Nie poznawałam chłopaków, grali rewelacyjnie. Cały mecz zakończył się 3:2 dla Polaków. Byłam prze szczęśliwa. Jeszcze dość długo oglądaliśmy telewizje. Ok. godziny 1.30 dopiero przycięliśmy komara. Następnego dnia jak się obudziłam Wrony już nie było... pewnie poszedł na rehabilitacje. Nie chciało mi się wstawać więc przeleżałam w łóżku do powrotu Andrzeja. Gdy siatkarz wyskoczył po wodę (już nie tylko dla mnie) zadzwoniłam do Karola.

-Hej mój mistrzu, jak tam
-Cześć skarbie.. jak tam..? a nic ciekawego.. nie wyspany jestem
-A to dlaczego.. świętowaliście..?
-Nie no coś ty.. Zgadnij z kim mam pokój
-Nie wiem...
-Z Igłą
-Aha... teraz wszystko jest jasne- zaśmiałam się
-NOO!! Jezu kiedy on skończy tą symboliczną osiemnastkę
-Ale przynajmniej się nie nudzisz!!!- usłyszałam głos Krzyśka
-Ooo i tu masz racje Krzysiu
-No pięknie nawet ty po jego stronie jesteś..?
-Oj tam nie obrażaj się... ale ma racje nie nudzisz się
-Jak tam się czujesz..?
-Jakoś.. szału nie ma, tylnego dołu nie urywa- po tych słowach dostałam poduszką od Andrzeja który właśnie wychodził z łazienki
-Rozmawiałaś z mamą..?
-Nie.. to nie jest moja mama... wczoraj wyłączyłam telefon i teraz mam masę nieodebranych połączeń
-Musisz z nią porozmawiać.. sama o tym wiesz
-Wiem.... muszę się przygotować
-Dobrze... już za parę dni się zobaczymy... trzymaj się... i pozdrów Andrzeja
-No papa- rozłączyłam się

Gdy zakończyłam rozmowę, ktoś zadzwonił do Andrzeja. Wybiegł z pokoju jak jakiś poparzony. Po 30 minutach przyszedł w bardzo dobrym humorze. Było widać, że coś się szykuje.. Byłam bardzo ciekawa i nasunęło się takie... naturalne pytanie... Z KIM ROZMAWIAŁEŚ..?!!

-Nie wiem jak to ująć- odpowiedział Andrzej 
-Najlepiej słowami...
-Dobra.... mam dziewczynę- uśmiechnął się 
-To super gratulacje..- przytuliłam go-.. jak się wabi 
-Ola... i dzisiaj ją poznasz, bo przyjeżdża w odwiedziny 
-To fajnie... nie mogę się doczekać..

Postanowiłam się przejść.. oczywiście mój telefon się na mnie obraził i cały czas ktoś dzwoni. Oczywiście była to.. "mama" po jakimś 10 razie odebrałam...

-Cześć kochanie.. ale się ciesze, ze odebrałaś.. słuchaj..
-Czego chcesz..?- przerwałam jej
-Porozmawiać.. masz może czas się spotkać.?
-Nie mam...chociaż.. niech będzie- odpowiedziałam oschle 
-Za 15 minut w kawiarni... wyślę ci adres
-Dobra.. co ty w ogóle robisz w Spale
-Przyjechałam się z tobą spotkać
-Dobra wysyłaj ten adres... nie mam ochoty z tobą gadać 

Mama wysłała mi adres kawiarni i chcąc nie chcąc musiałam iść. Obrałam kurs na kawiarnie, która znajdowała się niedaleko. Jak weszłam do kawiarni "mama" już siedziała. Zamówiłam kawę (jak to w kawiarni) i siedzieliśmy w ciszy... Gdy miałam już wyjść odezwała się mama

-Przepraszamy Madziu- powiedziała skruszona
-Za co..? za to, że przez tyle lat mnie okłamywaliście, że udawaliście, że mnie kochacie..? nie ma za co na prawdę- ze złością wykrzyczałam 
-To nie prawda... kochamy cię jak własną córkę... Madziu. Przez te wszystkie lata... po prostu.. baliśmy ci to powiedzieć. Wiedzieliśmy, że nas znienawidzisz... proszę cię, wybacz nam
-Muszę już iść- powiedziałam i wstałam kierując się do wyjścia
-Dziękuję ci, że przyszłaś... tata... cię pozdrawia- złapała mnie za rękę 
-Życz mu zdrowia- powiedziałam sucho i wyszłam 

Gdy szłam okrężną drogą przez park nie mogłam powstrzymać łez. Ta rozmowa mnie wykończyła psychicznie.. niby nie była jakoś bardzo długa, ale nie mogłam.... nie wiedziałam co jej powiedzieć..
Gdy już miałam wchodzić do pokoju Andrzeja, usłyszałam jak z kimś rozmawia. Była to chyba ta cała Ola.. postanowiłam nie przeszkadzać. Przypomniałam sobie, że Karol jak wyjeżdżał dał mi zapasową kartę do jego pokoju, więc postanowiłam skorzystać. Gdy siedziałam na łóżku oglądając telewizję ktoś zapukał. W drzwiach pojawił się Wrona. 

-Hej, co jest...? czego nie przyszłaś do pokoju..?
-Nie chciałam wam przeszkadzać, słuchaj Andrzejku... nie mam ochoty rozmawiać, można by to poznanie przełożyć na jutro..? proszę
-Jasne.. a coś się stało.. czego płakałaś
-Nie ważne- uśmiechnęłam się- dobranoc.. pozdrów Olę 

Gdy Wrona poszedł postanowiłam kłaść się spać.. ok. 01.24 zasnęłam.... 
**********************************************************************************
Witam was kochani... pod wcześniejszym rozdziałem padło hasło.. że was zaniedbuje... no.. coś w ty jest, ale na prawdę nie daję rady dodawać codziennie nowego postu..... czasami nie mam weny :/ staram robić się to tak często jak tylko możliwe.... Z powodu, że pewien osobnik chciał się wkręcić do rozdziału.. musiałam go pozmieniać, ale mam nadzieję, że się spodobał...
Pozdrawiam i do następnego

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 20

*Parę dni później

Szykujemy się na wyjazd do Brazylii. Wszystko zostało spakowane walizki z domu zabrane i w Spale razem z chłopakami już jesteśmy gotowi.... Za dokładnie paranaście godzin siatkarze będą już w Brazylii. Siedziałam w stołówce z chłopakami planując nasz "wypad". Oczywiście plan był zawalony treningami i dwoma meczami... ale znając chłopaków na pewno coś wykombinują.

-Wiecie co... jak będziemy mieli wolne wybieramy się na zwiad miasta...- powiedział Igła
-No oczywiście Krzysiu.. obowiązkowo- dodałam. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu, więc wyszłam na korytarz odbierając.
-Halo.?
-Cześć kochanie...
-Hej mamo co tam słychać.?
-Przyjedź jak najszybciej do nas- powiedziała przez łzy
-Ale co się stało..?!!!
-To nie jest rozmowa na telefon.. powiem tyle.. tata potrzebuje twojej pomocy 
-Już jadę- powiedziałam zdecydowanie i pobiegłam do pokoju

***
Zabierając wszystko z mojego "apartamentu" pobiegłam jeszcze na stołówkę. Znowu musiałam pożyczać samochód... oczywiście od Igły.. wbiegłam jak poparzona. Chłopaki zauważyli, że coś jest nie tak.

-Igła ma prośbę.. potrzebuję po raz kolejny samochodu- powiedziałam przez łzy
-Okey ale co się stało..?
-Nie mam czasu... proszę
-Dobra chodź- powiedział oddalając się od stołu.
-Jezu, dziękuję ci
-Nie masz za co.. co się stało..?
-Nie chce teraz was zamartwiać.. samochód będzie w nienaruszonym stanie... obiecuje
-Oj przestań.. samochód nie jest najważniejszy.. mogę jeszcze jakoś pomóc..?-uśmiechną się 
-Nie, dziękuję- przytuliłam go

Gdy byłam już przy samochodzie, włożyłam walizki i kierowałam się w stronę drzwi. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła.

-Magda!!!!- gdy się odwróciłam za mną stał Karol- nie starasz mnie... co się stało..?
-Mój tata... nie wiem dokładnie bo mama nie chciała dużo mówić.. muszę jechać jak najszybciej
-Pojechać z tobą
-Nie, musisz przygotowywać się do meczów.. i wyjazdu
-Ale..
-Nie, na prawdę... poradzę sobie
-Nie jedziesz z nami
-Jak wszystko się unormuje dolecę do was
-Dobra.. pozdrów tatę.. papa- dał mi buziaka

Gdy jechałam do Rzeszowa głowę miałam cały czas zawaloną myślami. Co się stał..? czego mama nic nie chciała mówić..? Szczerze..? bałam się... co się stało.. czy tata...? NIE!!! to nie możliwe. Zajechałam bardzo szybko. Od razu obrałam kurs na szpital. Gdy byłam przed nim bez zastanowienia wbiegłam do środka. Mama siedziała z twarzą w dłoniach. Przestraszyłam się, ze jednak.....

-Mamo... co się stało... czy tata.....
-Potrzebuje przeszczepu... jedna nerka mu nie pracuje.... Ja nie mogę być dawcą...- zaczęła płakać jeszcze mocniej-.. jak nie przeszczepią mu tej nerki w ciągu najbliższych godzin to umrze..- Nie... to nie może być prawda.. to nie dzieje się na prawdę
-Ale jeszcze parę dni temu było wszystko dobrze... Rozmawiałam z tobą przedwczoraj i mówiłaś, że wszystko dobrze
-Pogorszyło mu się.. Madziu.... ja nie chce, żeby umarł
-Ja też nie mamo- mówiłam przez łzy- Wiem!! zapytam się.. może ja mogę być dawcą- mina mamy zrzedła jeszcze bardziej
-Nie... kochanie.. wątpię.. na pewno coś znajdą, ze będzie coś nie tak- szlochała
-Mamo to jak na razie jedyne wyjście
-Ale kochanie.. tata jest na liście oczekujących na przeszczep.. trzeba czekać
-Mamo!!! nie rozumiesz, ze ja tez mogę pomóc... a właściwie, czego nie chcesz, żebym się przebadała pod tym kontem
-Szczerze..? nie wiem... czuję... że, to... nie wypali- zaczęła dziwnie się tłumaczyć.... Czułam, że mama coś przede mną ukrywa, ale poszłam zrobić te badania.

Poszłam do lekarza prowadzącego mojego tatę i powiedziałam, że chcę być dawcą. Lekarz skierował mnie na wszystkie potrzebne badania. Pobrali mi krew.. zrobili wymaz i trzeba czekać. Wróciła do mamy, która siedziała w korytarzu, zalana łzami. Było widać, że nie chce, żebym była dawcą. Dziwne.. przecież to uratuję jego męża.. mojego tatę. Czekałam na wyniki z niecierpliwością. Te wszystkie minuty dłużyły się śmiertelnie długo. Nagle z gabinetu wyszedł pan Dąbrowski i wynikami. Poprosił mnie do siebie. Usiadłam na krześle zaciskając kciuki. Lekarz nie był zbyto zadowolony.. widać było

-I jak panie doktorze.. mogę być dawcą..?- zapytałam z przejęciem
-Przykro mi, ale pani wyniki krwi nie są zgodne z pani ojcem
-Ale zaraz... jak to..?
-Nie chce pani załamywać, ani snuć koncepcji, ale wydaję mi się...że pański ojciec nie jest pani ojcem- nogi się pode mną ugięły.... Jak to możliwe!!!!
-Panie doktorze, ale ja nie rozumiem
-Proszę porozmawiać z pani mamą, ona powie pani więcej niż ja
-Dziękuję- wyszłam z gabinetu pełna rozmyślać.. co? jak? dlaczego?

Gdy podchodziłam do mamy... było widać, że była już przygotowana do rozmowy na ten temat.Siadłam obok niej.. nie wiedziałam jak zacząć rozmowę... dokładniej... nie wiedziałam o co spytać. W końcu odważyłam się i zapytał prosto z mostu...

-Tata nie jest moim ojcem..?- łzy cisnęły mi się w oczy 
-Kochanie.... tata cię kocha tak samo jak ja. Jesteś naszym największym skarbem... kochamy cię najbardziej na świecie- chciała odbiec od zadanego pytania 
-Czy tata nie jest moim ojcem!!!???
-Nie... oboje nie jesteśmy twoimi rodzicami- powiedziała zrezygnowana 
-Co!!?? jak to, ja nie rozumiem- zaczęłam płakać
-Nie poznaliśmy twoich rodziców... wiem tylko tyle, że oddali cię do domu dziecka od razu po urodzeniu. Zaadoptowaliśmy cię jak miałaś roczek. Długo nie mogłaś zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu, ale się udało... Kochamy cię jak własne dziecko... Madziu..
-Przez tyle lat mówiliście mi..że mnie kochacie, że jestem waszą kochaną córeczką... i to wszystko były kłamstwa...
-Nie. Madziu to nie były kłamstwa my na prawdę cię kochamy... Madzia

Wybiegłam bez zastanowienia ze szpitala wsiadłam w samochód i odjechałam. Było bardzo późno, ale nie zwracałam uwagi na godzinę pędziłam przed siebie... Jak oni mogli mi to zrobić.. Przez tyle lat mnie okłamywać... co ja teraz zrobię.. jak mam się do nich zwracać... chce mi się płakać. Zajechałam pod hotel.. Chłopaki już pewnie lecą.. poszłam do sklepu. Kupiłam zupę chmielową i coś mocniejszego.. i siadłam na ławce pod hotelem. Nie mogłam się opanować.. płakałam, płakałam i płakałam... popijając żal wódką..
Nie mogłam wbić sobie do głowy, że ludzie których tak kocham... kochałam okłamali mnie... Wiem powinnam być wdzięczna, że wzięli mnie z Domu Dziecka i jestem, ale mogli mi to otwarcie powiedzieć.... już nigdy im nie zaufam. Nagle z przemyśleń i rozpaczy wyrwał mnie ktoś za mną, kładąc dłoń na moim ramieniu.. 

-Czego chcesz- powiedziałam już lekko podpitym głosem odwracając się do delikwenta 
-Magda.? do ty tu robisz nie powinnaś być z rodzicami- zapytał Wrona 
-Ja już nie mam rodziców.. a ty nie powinieneś być u kanarków- powiedziałam plączący się językiem 
-To teraz nie istotne.. matko.. co się stało- siadł obok mnie
-Zabawne jak w jednej chwili pieprzy ci się cały świat
-Co jest
-Wiesz co... tak się zastanawiam co by było jak bym się wtedy nie odsunęła- zaczęłam bredzić
-Oooo.. kochana jest źle.. chodź zabiorę cie do pokoju 
-Ale ja się czuje świetnie.. wręcz zajebiście- Andrzej wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do swojego pokoju. ściągnął ze mnie marynarkę i ułożył wygodnie w łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam... Byłam mocno podchmielona... gdyby nie Wrona nie wiem co bym teraz robiła...
**********************************************************************************
Witam was kochani.. przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale w końcu udało mi się coś nabazgrać.. Kto z was był na filmie.. "Drużyna" mi się podobał bardzo, ale jest jedno "ale".... za krótki :D
Pozdrawiam

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 19

Z tego, że wczoraj nie udało mi się pojechać do mamy, zadzwoniłam i umówiłam się na dzisiaj. Była godzina 10.00 a ja już spakowana i wyszykowana. Wychodziłam już z hotelu gdy nagle przypomniałam sobie.....nie mam samochodu, przecież Igła mnie podwiózł.. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Na szczęście chłopaki wyszli do sklepu to mogłam z nimi pogadać...

-Hej Igła... mam prośbę- zrobiła maślane oczy
-Jaką.. wal śmiało- powiedział
-Pożyczysz mi na parę dni samochód...? bo nie mam czym pojechać do taty do szpitala
-Czekaj... ty chcesz pożyczyć MÓJ samochód..?
-Tak..
-Okey.. tylko ma wrócić w nienaruszonym stanie- zaśmiał się
-Jezu cholernie ci dziękuję- przytuliłam go- i obiecuje samochód będzie taki jak teraz
-Nie ma za co.. a na ile zamierzasz go ukraść..?
-Nie wiem, dwa, trzy dni?
-Spoko... a i pozdrów tatę i mamę- powiedział obierając kurs na sklep

Igła dał mi kluczyki i w drogę!! Jechałam dość długo... okropne korki. Zatrzymałam się na stacji i zadzwoniłam do mamy.

-Hej to ja... gdzie jesteś..?
-Cześć córciu, ja aktualnie w domu. Poczekam na ciebie i razem się wybierzemy
-Dobra.. za jakieś pół godziny będę
-Czekam- rozłączyła się. Słyszałam, ze była zmęczona i smutna, więc jeszcze szybciej jechałam do domu. tak jak mówiłam 30 minut później byłam już pod domem. Mama wyszła, żeby mnie przywitać.
-Witaj kochanie jak się jechało....- wtedy ściszyła głos patrząc na samochód-.. kupiłaś sobie nowe auto..?
-Nie, no coś ty :D Krzysiek mi pożyczył, bo ja nie miałam samochodu, ponieważ został w Bełchatowie
-Aha rozumiem.. wejdź napijemy się herbaty
-wiesz co.. nie mam ochoty na herbatę. Chcę już być u taty
-Dobra to wsiadaj jedziemy - Chwilę później byliśmy już w sali u taty. Dość długo rozmawialiśmy, aż do 22.00 byliśmy w szpitalu. Fajnie rozmawiało się z tatą. Chociaż był zmęczony i wycieńczony, humor go nie opuszczał. O 22.30 byłam już w naszym domu rodzinnym. Siadłam z mamą przy telewizji i zaczęliśmy rozmawiać. Ona pytała mnie jak się czuję.... jak sobie radzę itd. Ja natomiast o tatę i o nią.... bo jednak ona też była okropnie tym zmęczona. Ok. 01.30 poszłam spać. Długo nie mogłam zasnąć. Obudziłam się o 11.00.... nie wyspałam się :/ Chwilę później usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odebrałam

-Halo..?
-Cześć to ja.. I jak tam miewa się twój tata..?- zapytał Karol
-Nie najlepiej.. jest wycieńczony.. pod kroplówkami.. ehh.. szkoda gadać
-A mama..?
-Zmęczona.. a u was co tam ciekawego..?
-A nic właśnie skończyliśmy trening i siedzimy, gramy w karty
-Uuuu ciekawe
-Igła się pyta czy samochód cały
-Cały, cały a ty powiedz panu Ignaczakowi, że niech o samochód się nie martwi... należy mi się za tą fontannę -zaśmiałam się
-Ha ha a ty jak się czujesz..?
-Ja..? całkiem nie źle masz pozdrowienia od mojej mamy... i taty też
-Dzięki
-Dobra ja kończę, bo mama na śniadanie woła
-Dobrze... smacznego i wracaj szybko
-Okey.. niech ci się wiedzie w te kary
-He he dzięki :) - rozłączyłam się

Zeszłam na śniadanie, szybko zjedliśmy posiłek  pojechaliśmy do taty. Tam siedzieliśmy do wieczora. Siedziałam jeszcze jakieś 3 dni u rodziców. Codziennie jeździłam z mamą do taty. Te dni bardzo szybko i monotonnie przebiegały. Postanowiłam wrócić do chłopaków... no musiałam oddać samochód :D Więc wstałam samego ranka i zeszłam do kuchni zrobić sobie kawę :) Mama jeszcze spała. Postanowiłam zadzwonić do Karola... więc wybrałam numer i zaczęłam dzwonić co chwile popijając mój gorący napój 

-Hej kochanie co tam porabiacie..?- zapytałam 
-Hej kocie :D a nic takiego właśnie jesteśmy na stołówce :) zaraz mamy trening, a co tam u ciebie?
-U mnie..? nic takiego właśnie się szykuję, za niedługo będę w drodze do was... muszę samochód Igle oddać bo pewnie się nie pokoi :D 
-Cooo..? nieeee....!!... dobra ma w nocy koszmary :D
-Ha ha powiedz mu, że już dzisiaj zobaczy się ze swoim samochodem :D
-Nie no żartuję :D więc czekamy na ciebie... muszę lecieć na salę.... a jeszcze jedno... jak tam tata..?
-Bez zmian :/, ale jakoś leci 
-Dobra to papa do zobaczenia 
-Pa :* 

Po rozmowie i wypiciu kawy wpadłam pod prysznic. Po umyciu się i zrobieniu lekkiego makijażu  zaczęłam się pakować. Mama właśnie się obudziła i przyszła do mnie popijając herbatę...

-Co ty robisz jedziesz już..?
-tak mamuś... muszę, w końcu pożyczyłam samochód :/ muszę go wreszcie oddać
-Ale odwiedzisz nas jeszcze..?
-Oczywiście... co za głupie pytanie.. na 100% 
-To ja ci pomogę.. jadłaś śniadanie 
-Nie, jeszcze nie, umyłam się i wypiłam kawę
-To ja lecę coś przyszykować 
-Ale na prawdę nie trzeba.. zrób tylko dla siebie ja nie będę jadła 
-O nie co to to nie :D zaraz zaczną gadać, że własnej córki nie karmię :D 
-Dobra to za chwilę będę na dole 
-Czekam- wyszła z pokoju 

Nie zdążyłam się obejrzeć a mama już wołała na śniadanie, więc zeszłam na dół i zobaczyłam pełen stół różnych pyszności. Od razu zasiadłam  do stołu.

-Jejku, jak tego dużo jak dla wojska
-Jedz jedz.. smacznego..- I zaczęliśmy jeść. Więcej niż jedliśmy to rozmawialiśmy.. mama zaczęłam mnie wypytywać jak tam sobie radze, jak z Karolem mi się ukłąda
-A właśnie jak tam Karol
-Karol..? a w porządku jak dzwoniłam wybierał się na trening... i powiem ci w sekrecie, że bardzo cię polubił- zaśmiałam się
-Fajny z niego chłopak :) ułożony, miły.... po prostu ideał- podnosiła brwi z uśmiechem 

Po śniadaniu dokończyłam pakowanie i zniosłam torbę na dół. Pożegnałam się z mamą, która pomogła mi załadować tobołek do bagażnika. Wsiadłam za kółko i wyruszyłam w drogę. Po 2 godzinach byłam już na miejscu. Zaparkowałam na parkingu wtaszczyłam torbę do hotelu. Podeszłam do recepcji i poprosiła o kluczyk. Parę minut później leżałam już na swoim łóżku. Z tego co jeszcze pamiętałam chłopaki siedzą u Igły i Ziomka i grają w karty, więc skierowałam się w stronę pokoju chłopaków. Zapukałam i usłyszałam głośne "Wlazł!!!" 

-Cześć chłopaki
-Oooo.. cześć Magda co tak długo cię nie było
-Problemy rodzinne a u was co tam... ooo... widzę, że zażarta gra się tu toczy
-Oj tam.. przegrałem- powiedział zbulwersowany Igła 
-Oj tam oj tam.. ja cię pociesze- powiedziałam wyciągając kluczyki z kieszeni 
-Dzięki.. cały?
-Tak, tak jak obiecałam 

Po grze wybrałam się z Kłosem na spacer. Rozmowa zeszła na tor mojego taty. Opowiedziałam mu wszystko. Łzy zaczynały mi napływać do oczu, ale powstrzymałam się i nie zdążyłam rozkleić. Karol zauważył, że nie jestem w humorze i zaczął mnie pocieszać. Gdy wróciliśmy do hotelu... było słychać... Chłopaki spali. A skąd wiedziałam..? BYŁO CICHO :D Poszłam do swojego pokoju. Karol pod pokojem pożegnał się dając mi buziak i poszedł do swojego pokoju. Noc minęła mi nerwowo. Nie mogłam zasnąć... gdzieś o 24.30 zasnęłam....
**********************************************************************************
Tadam!!! i jest kolejny :) nie zbyt udany, ale musiałam coś dodać :)
Mam jedną jeszcze prośbę. Jeśli jesteście fanami siatkówki... odpowiedzcie na jedno pytanie
https://docs.google.com/forms/d/1Xgjsg7g5tyfE2oX3pXI8KdeODxS9O9ShM1NQUY34rKk/viewform?embedded=true&fbzx=5310561503694979598

Pozdrawiam :****

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 18

Obudziłam się o 7.00 Chłopaki jeszcze spali. Chwilę później do mojego pokoju wszedł Karol. Był w dość dobrym humorze.

-Hej słońce co tam- powiedział dając mi buziaka w czoło
-Dobrze....przepraszam- powiedziałam po chwili namysłu
-Za co ty mnie przepraszasz.?- zapytał zdziwiony popijając wodę z butelki
-Za to, że się tak rozkleiłam... głupio mi.. pewnie wszyscy o tym gadają
-Nikt nie gada.. po prostu wszyscy są ciekawi dlaczego płakałaś- siadł obok mnie
-Z tego wszystkiego zapomniałam cię zapytać jak było wczoraj na spotkaniu
-Nie poszedłem.. umówiłem się na dzisiaj
-Dlaczego..?
-Bo... ja... byłem zmęczony
-Mhmmm... jasne- powiedziałam sarkastycznie
-No tak!!
-Dobra, nie wnikam :D- pocałowałam go w policzek i udałam się do łazienki

Gdy wyszłam, udaliśmy się na stołówkę na śniadanie. Większość już siedziała przy stole, więc dosiedliśmy się do nich. Od razu były pytania co się stało, ale nikomu nie dało się wydusić. Potem Igła zaproponował, że pójdziemy się przejść. Ostatecznie wybraliśmy kawiarnie. Weszliśmy do środka i zamówiliśmy sobie kawę i ciacho (znaczy nie wszyscy.. oczywiście niektórzy tak np. Igła, Winiar i Ziomek nie martwili się tym, że nie można.... jak to oni) Chwile posiedzieliśmy. gdy kawa została wypita i ciacha zjedzone ruszyliśmy w drogę powrotną. Oczywiście trochę nam to zeszło bo Igłą musiał nakręcić kolejne wideo... Byłam z siebie dumna :D znalazłam się w filmie Krzyśka.. zaszczyt mnie kopną :D Ok. godziny 12.30 byliśmy w hotelu i graliśmy w piłkarzyki...

-O kurde... ja muszę lecieć- powiedział Karol patrząc na zegarek i zrywając się z krzesła
-Gdzie tak pędzisz- zapytał Winiar
-Mam pewną sprawę
-Wiecie co grajcie na razie beze mnie ja zaraz dołączę- powiedziałam wybiegając z "pokoju gier"
-Poczekaj!!
-Spóźnię się
-Ale poczekaj- powiedziałam łapiąc go za kurtkę- życzę ci, żeby poszło to wszystko sprawnie.. nie kłóćcie się.. nie ma po co.. załatwcie to jakoś
-Gadasz jakby to był jakiś przedsiębiorca a to tylko.... no nie ważne
-Wiem, ale nie wiem co powiedzieć
-Nic nie mów jak wrócę to wszystkiego się dowiesz- powiedział całując mnie w policzek, i w mgnieniu oka wyszedł z hotelu.

Ja wróciłam do chłopaków i dołączyłam dalej do gry w piłkarzyki... grałam z Ziomkiem i nawet sprawnie nam to wychodziło :D Igła z Winiarem tym razem wygrali...

-Starcie wygraliście, ale wojny nie :D- powiedział Ziomek
-Ty mi tu Łukasz nie podskakuj- powiedział Igła wypychając pierś do przodu z triumfem
-Ja podskoczę :D - powiedziałam
-Nie no ciebie nie wypada....
-No dawaj.. podskoczyłam
-Dobra mnie nie trzeba namawiać- powiedział zacierając ręce i podchodząc do mnie. Szczerze....? nie wiedziałam o co chodzi, ale instynkt powiedział mi, żebym uciekała. Jak wybiegałam z "pokoju gier" złapał mnie i wziął na ręce przewieszając prze bark. Wyszliśmy z hotelu.. znaczy.. zostałam wytaszczona. I nagle.... Ignaczak wrzucił mnie do fontanny przy hotelu. Nie wiedziałam jak mam się zachować
-Ty debilu!!!!- powiedziałam podnosząc się i otrzepując
-No co..? sama się prosiłaś- zaśmiał się
-Podejdź do mnie..- powiedziałam, kiwając palcem
-Co chcesz..?- powiedział...i nagle został wciągnięty do wody.
-Ty też masz za swoje... prosiłeś się- zaśmiałam się . Jak wchodziliśmy do hotelu cali przemoczeni, siatkarze wybuchli śmiechem.
-Nie śmiejcie się bo....- pokiwałam głową.

Poszłam się przebrać... gdy siedziałam na łóżku i przeglądałam internety do pokoju wszedł Karol. Było widać, że było ciężko.

-I jak..?!- zapytałam odkładając komputer
-Nienawidzi mnie.... dostałem.. jak to łagodnie powiedzieć... po mordzie- siadł na łóżku
-Czekaj bo nie czaje
-Wszedłem do kawiarni... zaczęliśmy rozmawiać...chciała do mnie wrócić, ale ja o tym nawet nie myślałem. Powiedziałem, że mam dziewczynę, którą bardzo kocham i nie mam ochoty do nie wrócić. Wtedy zaczęła się kłótnia, wybiegła z kawiarni, więc pobiegłem za nią, dostałem zjebkę, ona mi wszystko wygarnęła ja jej też... i tak się skończyło
-Jejku przykro mi
-Mi nie.. w końcu się pozbyłem tego ciężaru.. kocham cię... i nikt tego nie zmieni
-Ja ciebie też... źle z drugiej strony szkoda mi tej dziewczyny.. jej miłość ją rzuciła
-Ona była okropna... leciała tylko na to, że jestem siatkarzem, że wiesz zarabiam jakieś takie tam pieniądze... nic wielkiego, ale... Wykorzystywała mnie..
-No tak, szkoda mi cię
-Pocieszysz mnie....?- zaśmiał się

rano obudziłam się o 10.00 Karola już nie było obok mnie. Ubrałam się i umyłam. Postanowiłam  zajrzeć jak zwykle na trening. Chłopaki akurat mieli przerwę i odbijali sobie piłką prze siatkę.Poprosili mnie, żebym z nimi zagrała :D oczywiście nie mogłam odmówić Igle.... mojemu oprawcy, który wrzucił mnie do fontanny.
Grałam z Ziomkiem i Zatim a na przeciw był oprawca i Kłos
Później dołączyli się Wrona, Konar, Drzyzga i Wlazły. Pograliśmy dość długo, ale chłopaki musieli wracać do treningu. Dzisiaj też mieli siłownie. Poszłam z nimi i postanowiłam sobie pobiegać na bieżni. Chwilę pobiegałam i poszłam do pokoju. Jeszcze z chłopakami pograłam w karty i o 24.00 postanowiliśmy iść kimać... 
**********************************************************************************
Witam was ja jestem już drugi dzień w Szwajcarii, wczoraj byłam zmęczona i tylko zaczęłam go pisać.. dzisiaj też ledwo doszłam do domu :D i dlatego znowu taki krótki za co przepraszam
Pozdrawiam :)