sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 43

 Rano obudził mnie harmider z kuchni... Niechętnie wstałam i wyszłam z pokoju sprawdzić co się dzieję..

-Hej.. ty już na nogach..?
-Jak widać, nie mogłam zasnąć i wstałam.. sory, że cię obudziłam.. ale szklanka mi wypadła.. 
-Daj spokój i tak nie spałam jakoś mocno.. a co ty tu tak pichcisz.?
-Szczerze to nie wiem.. coś ze wszystkiego.. głodna jestem- oparła się blat...- odgłos mojego telefonu sygnalizował, że dostałam SMS-a. 
-Kto cię tak kocha, że dostajesz wiadomości o 8:00.. chyba wiem..
-Nieee... on jeszcze pewnie śpi.. 
-A więc kto to..?- Wyjaśniłam Oli co i jak..? była zszokowana moją opowieścią..-.. a wiesz gdzie to jest..?
-Tak mi się zdaje.. może w końcu dowiem się wszystkiego.. 
-To wiesz co..wybiorę się z tobą.. muszę załatwić parę rzeczy
-Olu.. co się stało.. może jakoś ci pomogę.. 
-Nie.. poradzę sobie.. to co- klasnęła w dłonie-.. zbieramy się!- krzyknęła i skierowała się do łazienki.. Zanim wyszła, zdążyłam sobie zrobić śniadanie i wypić kawę..

Postanowiłyśmy wyjść wcześniej i pojechać do galerii pospacerować po sklepach, a nóż coś się znajdzie.. I oczywiście znalazło się.. kupiłam co trzeba. Godzina spotkania zbliżała się nieubłaganie i musiałam podążać na umówione miejsce.. Na szczęście nie było daleko, więc wsiadłam w samochód i ruszyłam. Oczywiście ja na złość okropne korki. 

-Przepraszam za spóźnienie.. musiałam postać w korkach- usiadłam przy stoliku 
-Nic nie szkodzi.. jak się pani czuje..?
-Cały czas mówię do pana.. pan.. moje imię pan zna, ale ja nie wiem jak pan ma na imię.. 
-Tak.. przepraszam, nie przedstawiłem się... Stefan- podał mi rękę 
-Miło mi..
-Więc co chcesz wiedzieć..
-Wszystko.. co się stało, że..
-Wiesz wszystko co powinnaś, ale.. Agnieszka wyjechała na szkolenie do Warszawy.. po tym szkoleniu wracała w nocy do domu.. nie wyrobiła na zakręcie i........ bum!- przełkną ślinę 
-Współczuję i to bardzo..
-Najgorsze jest to, że po sekcji okazało się, że była ... była pijana 

Rozmawialiśmy jeszcze dość długo, ale pan Stefan musiał zbierać się do pracy.. pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Gdy wróciłam do domu Oli jeszcze nie było.. Poszłam się przejść. Chodziłam po parku.. myślałam o Agnieszce.. Współczuję jej ojcu, ale ona też powinna trochę pomyśleć.. Jak można prowadzić samochód pod wpływem alkoholu.. 

3 tygodnie później.. 

- Czego.. nie śpisz jest wpół do szóstej.. co jest- z pokoju wyszła zaspana Ola
-Przepraszam.- siadłam na krześle..- chyba się czymś zatrułam.. okropnie mi nie dobrze.
-Czekaj.. jadłyśmy to samo.. 
-Widać, że nie mogę tego jeść.. jak ty gotowałaś..
-Ej... nie pozwalaj sobie
-Przepraszam..
-Dam ci wody..- skierowała się do kuchni..
-Dzięki.. a ty idź spać.. ja i tak nie zasnę już.. 
-Na pewno..?
-Tak.. leć.. posiedzę sobie w pokoju.. może mi przejdzie 
-Dobra.. jak coś to się drzyj.. będę ratować..
-Jasne.. - zaśmiałam się- Branoc 
-Pa..

Przesiedziałam w pokoju.. cały czas mnie mdliło.. ale trzeba było wytrzymać.. Musiałam zbierać się do szkoły.. matko.. zawale ten rok jak nic.. tyle nieobecności, że nie wiem.. Zbierałam się do szkoły.. ale Ola mi to uniemożliwiła.. więc musiałam zostać i leżeć w łóżku.. Tak zrzędziła, że Ola wymigała się i wyszła mówiąc, że musi coś załatwić.. ale nie mogą dać mi chwili spokoju bo po tym jak Ola wyszła od razu rozległ się dzwonek do drzwi..

-Kogo tam niesie do jasne...- wstałam i skierowałam się do drzwi-.. 
-Cześć... matko wyglądasz okropnie
-Dzięki.. dziewczyna lubi to słyszeć...- zaprosiłam go do środka 
-Ale ja wcale nie..
-Nie szkodzi- przerwałam mu- wiem, że wyglądam okropnie 
-Co ci się stało..
-Chyba się zatrułam.. 
-Może czegoś potrzebujesz
-Nie.. wszystko mam... Przyszedłeś w jakimś celu.. czy...?
-Tak.. Andrzej prosił mnie.. żebym dał to Oli.. nie wiem o co chodzi i nie chciałem pytać... 
-To już wiem co ona tak załatwia..- zaśmiałam się-.. wiesz coś więcej..?
-Niestety nie.. Andrzej nic nie chce mówić...
-Tak samo jak Ola.. niech uzgodnią sobie to między sobą.. ja nie mam zamiaru się wtrącać.. 

Kolejne dni mijały tak samo.. Też czułam się okropnie.. ale dało się przeżyć. Musiałam wrócić na studia.. bo zaraz mnie wyrzucą...

**********************************************************************************
I jest kolejny pozdrawiam :***

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 42

Spędziliśmy cały weekend sami poza miastem w drewniany domku na jakimś osiedlu wypoczynkowym.. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę... Chociaż było naprawdę super bo mogliśmy sobie wszystko na spokojnie wyjaśnić i odpocząć, cały czas myślałam o tym mężczyźnie. Zamurowały mnie jego słowa.. Siedziałam w kuchni i oglądałam zdjęcie Agnieszki. Była na prawdę piękną dziewczyną.. Ciekawe jak to się stało.. Muszę się z nim spotkać i dowiedzieć się paru rzeczy.. Szkoda mi go.. Ojciec który stracił córkę.. masakra!!Weekend tak jak się zaczął, tak się skończył. Trzeba było wracać do domu i brać się do nauki...

-Hej wracaj..- Siatkarz usiadł obok mnie-.. co jest..?
-Wiesz co.. nic, nic takiego..
-Ale przecież widzę.. cały czas miętosisz to zdjęcie- wyrwał mi je z ręki- tak właściwie kto ot jest..?
-Powiem ci, ale nie teraz na razie sama muszę się dowiedzieć wszystkiego i jakoś to poskładać
-Ale to nic poważnego..?
-Nie, wszystko okey...
-To co zbieramy się
-Jasne..- uśmiechnęłam się 

Spakowaliśmy walizki do samochodu i ruszyliśmy w drogę.. Cały czas przeglądałam to zdjęcie.. Nagle dostrzegłam na odwrocie fotografii numer telefonu... chyba do tego mężczyzny.. "Masakra.. ja dopiero to zauważyłam..?" zapytałam siebie samą po cichu.. Dalszą drogę już przedyskutowałam z Karolem. Fajnie, że wróciliśmy na dawne tory..

-Halo..?
-Cześć to ja Ola.. słuchaj jesteś w domu..?
-Znaczy.. właśnie wracamy do Bełchatowa a co.. zamierzasz mnie odwiedzić, że tak spytam
-No przecież.. właściwie jestem już na miejscu i nie zastałam cię w domu.. Andrzeja nie ma i tak jak Karola
-Już jedziemy za jakieś 10-20 minut będę pod blokiem 
-To czekam.. buziaki
-To do zobaczenia 

***
-Cześć przepraszam, że musiałaś czekać.. 
-No właśnie jak to się traktuje gości..
-A widzisz.. jaka ona jest.. a tak w ogóle to cześć- Powiedział Karol wyciągając moją walizkę z bagażnika
-Cześć Karol 
-Cześć a ty co.. na miesiąc tu przyjechałaś..- zaśmiał się widząc jej walizki stojące z tyłu
No prawie.. mogę się u ciebie zatrzymać a chwilę
-Jasne.. co się stało..?
-Nic poważnego.
-To co idziecie czy będziecie stały tak przez cały dzień..?- zapytał wchodząc do klatki 

I w tak miłym towarzystwie posiedzieliśmy do wieczora.. Po 20:00 zostałyśmy same i oglądałyśmy wszystko co popadnie.. Ola wytłumaczyła mi, że ma jakieś małe problemy i dlatego poprosiła mnie o przenocowanie... Postanowiłam zadzwonić pod numer, który był z tyłu zdjęcia.. Wyszłam z pokoju, skierowałam się do kuchni i wybrałam numer 

-Tak słucham- odezwał się głos w słuchawce
-Dobry wieczór, przepraszam, że tak późno.. ale nie dawało mi to spokoju.. wie pan z kim pan rozmawia..?
-Tak.. wiem.. po co pani dzwoni..?
-Chcę się spotkać i porozmawiać..  wyjaśnić wszystko.. dobrze..?
-Oczywiście.. to może jutro.. o 15:00, wtedy jestem wolniejszy, Tylko ja cały dzień jeżdżę po mieście.. to ja pani wyślę adres miejsca gdzie moglibyśmy się spotkać i wtedy to ustalimy.. dobrze..?
-Oczywiście to do jutra..?
-Do zobaczenia...
**********************************************************************************
Rozdział bardzo krótki i nudny, ale mam plan co się będzie działo.. w kolejnych rozdziałach.. może te kolejne spodobają wam się bardziej.. bo będzie się coś działo i mała niespodzianka czeka ;) pozdrawiam i miłego weekendu :**

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 41

Rano wstałam najwcześniej.. Poszłam do kuchni zrobić sobie herbaty. Nie chciałam obudzić rodziców więc siedziałam cicho u siebie w pokoju.. Zjadłam śniadanie i wzięłam leki. Ok. 11:00 rodzice zwlekli się z łóżka, wiec miałam do kogo otworzyć buzię.. postanowiliśmy przejść się na spacer. Przechadzaliśmy po parku.. rozmawialiśmy. Do domu wróciliśmy po 13. Rodzice postanowili zbierać się do domu, więc nie zawracałam sobie głowy obiadem.. dla samej siebie nie było powodu gotować (przynajmniej mi się tak wydaję.. po prostu nie chce mi się) Pożegnali się i jak przyjechali tak już ich nie było.. szkoda, ale takie życie. 

***
Rano obudził mnie dzwonek telefonu.. 

-Halo..?- zapytałam zaspanym głosem, wstając z łóżka 
-Cześć... obudziłem cię.. przepraszam.. ale co to jest.. o 10 żeby jeszcze spać.. daj spokój 
-Ja na razie nie muszę się zwlekać rano do szkoły ani nic, więc mogę..
-Jeszce parę dni..
-No i właśnie korzystam.. nie obraź się, ale czego chcesz..? 
-Mamy 4 dni wolnego i postanowiłem się porwać na weekend zgadzasz się..?
-Gdzie..?
-Niespodzianka 
-Nie lubię niespodzianek... powiedz 
-Nie.. bądź gotowa o 15:00 
-Dobra.. 
czekaj na mnie w parku.. proszę..
-Okej punkt trzecia stawię się w parku..
-Do zobaczenia

 No i co... nie dadzą spokojnie posiedzieć nawet godziny.. zaczęłam się szykować.. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie on mnie wywiedzie, więc nie wiedziałam co ze sobą wziąć, więc spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Pokrzątałam się po domu i postanowiłam, że wyjdę wcześniej i posiedzę w tym parku.. co mam innego do roboty.. ubrania spakowałam w dość wygodną czerwoną torbę, która została mi po MŚ. Na miejscu byłam pół godziny przed umówionym czasem.. Nagle na ławce na przeciwko usiadł ten mężczyzna.. W końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam co leży mi na sercu 

-O co Panu chodzi.. !!- krzyknęłam 
-Mi..?- spytał zdziwiony,
-Nie, Mi!!!! Jasne że panu.. od paru dni łazi pan za mną. Niech pan powie o co chodzi bo na prawdę zaczynam się bać..!!!- wstałam z ławki
-Przepraszam ja tylko..
-Tylko co!!! może w końcu dowiem się o co chodzi..
-Właśnie chcę powiedzieć!!! tylko nie wiem jak 
-Nrrrmalnie.. po Polsku !
-Jak się czujesz po przeszczepie- zatkało mnie
-Skąd pan..wie, że miałam przeszczep.. Jasne był pan w szpitalu ale..
-Masz- przerwał mi i podał do ręki zdjęcie, na którym była jakaś dziewczyna. Uśmiechała się- to jest.. znaczy była moja córka...- spojrzałam na niego zdziwiona-.. nie rozumiesz..?- kiwnęłam głową-... niedawno zginęła w wypadku samochodowym... 
-Ale co ja mam z ty wspólnego..?
-Wszystko było w porządku, ale doszło do uszkodzenia głowy i niestety.. nie dało się jej uratować.. po długich namysłach zgodziłem się na prośby lekarzy i odłączyli ją od respiratora i... pobrali narządy- spojrzał na mnie...
-Zaraz to znaczy...że....
-Dzięki sercu mojej córki... żyjesz ty..
-Ale.. ja nie wiem co powiedzieć...
-Nic nie mów... chciałem cię tylko poznać... życzę ci zdrowia.. żyj podwójnie.. za siebie i.. za moją Agnieszkę- wstał z ławki i poszedł.. 
-Zaraz zapomniał pan o zdjęciu!!- krzyknęłam, ale bez skutku 

Nie wiedziałam jak to wszystko pojąć.. nie miałam pojęcia co powiedzieć.. ani co zrobić.. siedziałam jak wryta na tej ławce.. z tych przemyśleń wyrwał mnie Karol

-Halo.. budzimy się- zaśmiał się siatkarz 
-Ooo. cześć- powiedziałam nadal zmyślona..
-Ej co jest..?- siadł obok mnie
-Co.? a nie, nie nic spokojnie.. zamyśliłam się
-A o czym tak zawzięcie myślisz 
-Nie ważne.. choć.. miałeś dla mnie jakąś niespodziankę..
-A ponoć ich nie lubisz..
-No nie.. ale chodźmy...- pociągnęłam go za sobą oglądając się do tyłu i szukając jeszcze tego mężczyzny ...
**********************************************************************************
Znowu krótki ale jest... pozdrawiam :)

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 40

Rano obudziłam się pełna energii. Postanowiłam więcej dbać o siebie.. po porannej toalecie ubrałam dresy, grubą bluzę z kapturem (Ponieważ robiło się już coraz zimniej... a już nie pozwolę przeziębieniu mnie zniszczyć) i pobiegałam przed siebie. Przy okazji wstąpiłam do sklepu i kupiłam rzeczy na śniadanie oraz na dzisiejszy obiad. Przy kasie dostrzegłam mężczyznę który przyglądał mi się w szpitalu, więc postanowiłam do niego podejść.. ale nie udało mi się go złapać.. no cóż... Wróciłam do domu, zrobiłam śniadanie i dalej leniłam się przed telewizorem... Wzięłam zapisane leki.. i znowu przed telewizor.. Gdzieś o 11:00 zabrałam się za robienie obiadu.. O 12:30 wszystko było gotowe i czekało w piekarniku na przyjście gościa.. 

-Cześć, wejdź..- zaprosiłam Karola do środka 
-Witam.. jak tam samopoczucie..?
-Wspaniale.. nigdy nie miałam tyle energii.. siadaj.. mam nadzieje, że będzie ci smakować- pobiegłam do kuchni...
-Na pewno.. 
-Jak tam po treningu..?
-Jak zwykle zmęczony.. wstąpiłem do domu na chwile. ale że byłem bardzo głosy szybko znalazłem się tutaj..halo..słuchasz mnie..?!- przyszedł do kuchni
-Yyy.. co..? tak słucham..- popatrzył na mnie jak na idiotkę-.. przepraszam.. tylko dręczy mnie jedna sprawa- skierowałam się z jedzeniem do pokoju..
-A co jest..? 
-Jakiś facet..obserwował mnie w szpitalu i dzisiaj widziałam go w sklepie.. dziwne.. Wiem każdy może chodzić do sklepu i tak dalej ale jednak ta sytuacje ze szpitala mnie zdziwiła..- usiadłam na krześle 
-Może mu się spodobałaś.-zaśmiał się
-Ha ha bardzo śmieszne... mnie to na prawdę zastanawia
-Wiem.. sorry.. nie kojarzysz go z wyglądu..?
-Nie gdybym go kojarzyła nie zastanawiało by mnie to tak.. nie ważne..- uśmiechnęłam się

Po obiedzie.. włączyliśmy jakieś filmy i tak leciał nam czas. Seans przerwał nam dzwonek do drzwi..

-Cześć kochanie.. przepraszamy że bez zapowiedzi.. mam nadzieje że nie przeszkadzamy.?- zapytał tata
-Nie, nigdy nie przeszkadzacie.. wejdźcie.. jesteście głodni..?
-Nie.. jedliśmy niedawno.. oo cześć Karol
-Dzień dobry 
-Może jednak się wprosiliśmy 
-Nie, nie przesadzajcie

Wieczór mina nam w miłej atmosferze.. Namówiłam rodziców, żeby zostali na noc.. więc mieliśmy trochę więcej czasu, żeby porozmawiać.. Pożegnałam się z Karolem, który musiał już wracać i skierowałam się do pokoju.. Rozmawialiśmy bardzo długo.. szczerze.. to nawet nie wiem o czym.. o wszystkim.. ciesze się.. że mam ich przy sobie.. nawet jak nie są to moi prawdziwi rodzice..
**********************************************************************************
Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie, że taki krótki.. ale nie wiem co dalej napisać ;)
pozdrawiam :**

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 39

-He, he wracam do żywych- powiedziałam zachrypniętym głosem otwierając oczy 
-Cześć jak się czujesz.?- uśmiechną się Karol
-A nie widać.. promienieje jak zawsze.. fryzurka zrobiona makijaż też
-Humorek też lepszy..- zaśmiał się
- Witam, witam i o zdrowie pytam.. jak się czuje nasz kochana Madzia..- do sali wparował Winiar, a za nim Igła i Wrona, Iwona, Dominika oraz Ola
-Cześć a wy co tu robicie..?
-W odwiedziny przyszliśmy- odpowiedział Igła..
-Cześć.. Jak tam kolano..?
-A jakoś chodzę jak widać.. nie trzeba ucinać..- zaśmiał się Andrzej 
-Co tam u was ogólnie słychać bo trochę mnie ominęło nieprawdaż..?
- Po staremu..
-Do was jak do dzieci- krzykną zdenerwowany lekarz-.. mówiłem, że nie możecie wszyscy wejść jedna osoba maksymalnie!!
-No ale panie doktorze.. 
-Nie ma żadnego ale... wynocha..- pokazał palcem na drzwi..

Wszyscy opuścili sale wraz z Karolem..jak wszyscy to wszyscy... lekarz był nie ugięty Okropnie byłam zmęczona.. zaraz pomyślicie "czym..?" tym wszystkim po prostu. Już chciałam wrócić do domu i położyć się w swoim łóżeczku.. ale muszę być cierpliwa. Jeszcze parę dni i wrócę do stanu z przed tego wszystkiego.. Leżałam w łóżku przeglądając internet.. trochę miałam zaległości :D  Nagle zaówarzyłam jak jakiś mężczyzna przypatruje mi się za drzwiami.. jak zobaczył, że go dostrzegłam (co nie było trudne) od razu zmył się i ślad po nim zaginą. Zdziwiło mnie to dosyć. .. nie kojarzyłam go z twarzy... oj tam jak będzie miał jakąś sprawę to się do mnie zgłosi i powie o co chodzi.. Tydzień po przeszczepie mogłam wrócić do domu. Doktor przepisał mi odpowiednie leki i zapisał na wizytę kontrolną. Spakowałam się i ruszyłam do recepcji po wypis. Pani podała mi odpowiednie papiery, które podpisałam i w mgnieniu oka drzwi od szpitala zatrzasnęły się za moimi plecami.. Po tylu tygodniach odetchnęłam świeżym powietrzem.. Cieszyłam się, że mam to już za sobą i wygrałam ponie kont jakąś tam walkę. byłam dumna z siebie, że podołałam temu wyzwaniu. Już miałam zamówić taksówkę gdy przede mną pojawił się Kłos..

-Cześć.. co ty tu robisz..?
-Przyjechałem po ciebie.. nie mogłem pozwolić, żebyś tłukła się taksówkami chodź podwiozę cię...
-Dziękuję...
-Nie masz za co..
-Nie, ja mówię poważnie dziękuję ci.. za to że byłeś ze mną codziennie w tych trudnych chwilach, że mnie wspierałeś.. bardzo ci za to dziękuję..- przytuliłam się do wielkoluda  
-Cieszę cię, że mogłem ci jakoś pomóc.. mówiłem, że nie odpuszczę.. będę walczył o to, żebyś odzyskała do mnie zaufanie i mi wybaczyła...- uśmiechnęłam się pod nosem 
-Karol, już to zrobiłam.. 
-Może jeszcze będziemy razem..- nic nie odpowiedziałam 
-To co zawieziesz mnie 
-Eeee.. tak jasne chodź- wziął moją torbę i skierował się do samochodu. Po 20 minutach byłam już pod moim blokiem. Siatkarz podprowadził mnie pod same drzwi i dopiero wtedy oddał mi walizkę.
-Dzięki za podwózkę.. może wejdziesz na herbatę.. albo na kawę..?- zapytałam szukając kluczy w kieszeniach 
-Nie dzięki.. musisz odpocząć nie będę ci przeszkadzał.. jutro mam trening z samego rana.. 
-Może jednak..
-Nie będę się narzucać.. ale jak nie będziesz mnie jutro miała dosyć to wpadnę po obiedzie..- uśmiechną się
-To może NA obiad... 
-A więc do jutra..
-No pa.. i jeszcze raz dziękuję za wszystko.. bez ciebie nie było by mi tak łatwo... 
-Do zobaczenia.. cieszę się, że już wszystko w porządku
-Ja też.. papa- otworzyłam drzwi i weszłam do środka.. Byłam bardzo szczęśliwa. W końcu w domu.. rzuciłam w kąt walizkę i poszłam pod prysznic.. odświeżyłam się.. Musiałam jeszcze podbiec po leki które przepisał mi lekarz. Gdy wróciłam od razu przebrałam się w jakieś dresy i poszłam spać.. zasnęłam od razu.. W końcu w moim łóżeczku :) 
**********************************************************************************
Witajcie kochani :** jak miną wam tydzień.. mi w sumie całkiem nieźle..
Udanego długiego weekendu życzę :)